Prof. Orlicki - nowe przepisy ubezpieczeniowe nadają się do zmiany

Od nowego roku klientów firm ubezpieczeniowych czeka rewolucja, która może nie poprawić ich położenia. Ustawy dotyczącej tak doniosłej i skomplikowanej materii nie wolno bowiem uchwalać w takim pośpiechu – twierdzi Marcin Orlicki, prof. Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu w rozmowie z Mateuszem Rzemkiem.

Publikacja: 05.10.2015 08:36

Marcin Orlicki

Marcin Orlicki

Foto: materiały prasowe

Rz: Parlament przyjął właśnie nową ustawę o działalności ubezpieczeniowej. Jak pan ocenia przepisy, które przeszły przez Sejm i Senat w zawrotnym tempie? Czy choć jeden poseł bądź senator dał radę przeczytać ze zrozumieniem nową ustawę?

Prof. Marcin Orlicki: Bardzo chciałbym wierzyć, że wszyscy parlamentarzyści dokładnie wiedzieli, nad czym głosują. Wiem jednak, że tak nie było. Nie jest to wina posłów, lecz Ministerstwa Finansów, które do samego końca zwlekało ze złożeniem projektu. Ustawy dotyczącej tak doniosłej i skomplikowanej materii nie wolno uchwalać w trybie ekspresowym i pod presją czasu. Tym bardziej że projekt ustawy, który trafił do Sejmu, wraz z uzasadnieniem i raportem z konsultacji zawierał 1202 strony. Posłowie musieli poradzić sobie z tą niezwykle trudną, bardzo techniczną i skrajnie specjalistyczną materią w ciągu dziesięciu wakacyjnych tygodni. Rząd narzucił niewiarygodnie szybkie tempo pracy, tłumacząc, że ustawa musi zostać uchwalona przed końcem kadencji. Od dawna było jednak wiadomo, kiedy się ona kończy. Myślę, że ten projekt powinien trafić do Sejmu co najmniej rok temu. W wariackim tempie nie pisze się dobrego prawa.

Jakie są główne zarzuty do nowych rozwiązań?

Należy odróżnić dwa obszary, których dotyczy nowa ustawa o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej. Pierwszy to przeniesienie do polskiego prawa postanowień dyrektywy Wypłacalność II. Tu kierunki regulacji zostały narzucone przez prawo europejskie, nie wymagały więc dodatkowej pracy. Drugi obszar to szeroka i zróżnicowana grupa przepisów, które miały pomóc w naprawieniu podstawowych problemów pojawiających się w ubezpieczeniach w ostatnich latach, i to się zdecydowanie nie powiodło. Chodzi przede wszystkim o nieudane przepisy dotyczące ubezpieczeń na cudzy rachunek, a wśród nich – ubezpieczeń grupowych. Od wielu lat wiadomo, że niezbędna jest radykalna poprawa położenia osób ubezpieczonych, najczęściej zatrudnionych na etatach ubezpieczanych w ten sposób przez swojego pracodawcę, którzy, choć finansują składkę, pozbawieni są informacji o treści umowy, potwierdzenia faktu jej zawarcia, a niekiedy nie mają możliwości dochodzenia od ubezpieczyciela należnych im świadczeń. Ubezpieczony może także mieć problemy w kontaktach z zakładem i w udowodnieniu swych praw, bo nie dysponuje żadnym dokumentem potwierdzającym objęcie go ochroną ubezpieczeniową. Ubezpieczyciel musi doręczyć polisę wyłącznie podmiotowi, który zawiera taką umowę, w tym przypadku pracodawcy.

Czy oznacza to, że nowa ustawa nie poprawia położenia klientów zakładów ubezpieczeń?

Jedyna grupa ludzi, która będzie prawdziwymi beneficjentami nowej ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej, to prawnicy zajmujący się ubezpieczeniami. Będziemy mieli bardzo dużo pracy przy rozstrzyganiu rzeczywistego znaczenia niepełnych i niejasnych przepisów. Nowe prawo nie tylko nie zakończy dotychczasowych sporów, lecz je na nowo rozpali, dając nowe argumenty każdej ze stron. Stracą przede wszystkim klienci firm ubezpieczeniowych, którzy powinni być lepiej chronieni przez przepisy. Nie zyskają na tym bynajmniej ubezpieczyciele, bo przeciągający się brak jasnych reguł, to rosnące ryzyko kar ze strony Komisji Nadzoru Finansowego, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów czy nowego rzecznika finansowego. W spornych sprawach szybko zaczną zapadać wyroki sądowe, w których nowe, niejasne i pozbawione stanowczości w rozstrzygnięciach prawo, może być interpretowane na wiele różnych sposobów. Firmy ubezpieczeniowe będą mogły więc liczyć wyłącznie na intuicję swych prawników.

Jak pana zdaniem powinny wyglądać nowe przepisy?

Sądzę, że najlepiej byłoby zrezygnować z tej części ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej, która poświęcona jest regulacji umowy ubezpieczenia, za to uzupełnić przepisy kodeksu cywilnego dotyczące umowy ubezpieczenia (art. 805 – 834 k.c.). Powinna znaleźć się tam kompleksowa regulacja ubezpieczeń na cudzy rachunek (w tym ubezpieczeń grupowych) oraz ubezpieczeń na życie, których uboczną funkcją jest inwestowanie środków.

Czy nowa ustawa wdraża zasady, o których mowa w wydanych w ostatnim czasie wytycznych Komisji Nadzoru Finansowego?

Tylko częściowo. Nowa ustawa pomija wiele istotnych kwestii, o których była mowa w raportach rzecznika ubezpieczonych, później zaś w wytycznych KNF dla ubezpieczycieli i rekomendacjach skierowanych do banków. Nie chodzi tu o złą wolę projektodawców i ustawodawcy, lecz o potworne niedopracowanie przepisów. W niektórych przypadkach ustawa pogarsza położenie ubezpieczonych. Przykładowo: dotychczasowe przepisy nie pozwalały firmom ubezpieczeniowym ograniczać uprawnień ubezpieczonych do rezygnacji z ochrony wynikającej z polisy, mogli więc oni w każdym czasie i bez żadnych ograniczeń wystąpić z ubezpieczenia. W nowej ustawie w bardzo dziwny sposób wprowadzono zasadę niemożności swobodnej rezygnacji z ochrony. W art. 16 ustawodawca nakazał, by w ogólnych warunkach ubezpieczenia określono przesłanki, sposób oraz termin wystąpienia z umowy ubezpieczenia grupowego. Nastąpiło to nie poprzez nowelizację kodeksu cywilnego, lecz poprzez małą zmianę w przepisie dotyczącym treści ogólnych warunków ubezpieczenia. Przekazano w ten sposób ubezpieczycielom wielką władzę określania, pod jakimi warunkami, w jaki sposób i w jakim terminie wolno rezygnować z tego ubezpieczenia, za które przecież trzeba opłacać składki. Niekiedy pośpiech i niestaranność ustawodawcy obraca się również przeciw ubezpieczycielom. Dość wspomnieć art. 19 nowej ustawy, który zakłada, że w umowie ubezpieczenia grupowego na życie, lub gdy to ubezpieczony zgadza się na finansowanie składki, konieczne jest doręczenie mu ogólnych warunków ubezpieczenia przed zawarciem umowy. Jeśli nie zostaną doręczone, to zakład ubezpieczeń nie może powoływać się na zawarte w nich zapisy ograniczające lub wyłączające jego odpowiedzialność. Pomysł jest znakomity, lecz wykonanie znacznie gorsze. Problem w tym, że oświadczenia te składane są zwykle wobec ubezpieczającego (np. zakładu pracy czy szkoły). Firma ubezpieczeniowa całkowicie pozbawiona jest wtedy wiedzy o tym, że zostaną złożone. Jak widać, nie tylko klienci będą mieć problemy z nowym prawem ubezpieczeniowym.

A co z tzw. polisolokatami, które w ostatnich latach były nadużywane przez niektórych ubezpieczycieli i banki na niekorzyść klientów?

To kolejny problem, który nie zostanie rozwiązany po wejściu w życie nowej ustawy. Nowe prawo nie określa, jak bardzo takie ubezpieczenie powinno wypełniać swą podstawową funkcję (to znaczy funkcję ochronną), ani na ile zakład ubezpieczeń może skupiać się na działalności inwestycyjnej. Wbrew zapowiedziom nowa ustawa nie rozstrzyga sporu o dopuszczalność pobierania przez ubezpieczycieli tzw. opłat likwidacyjnych. Są tak skonstruowane, że nierzadko pochłaniają całość wpłaconych ubezpieczycielowi środków.

Na początku października zostanie powołany nowy rzecznik finansowy, który wchłonie kompetencje rzecznika ubezpieczonych. Czy nie ucierpi na tym ochrona klientów firm ubezpieczeniowych?

Gdy ruszały prace nad nową ustawą o rzeczniku finansowym, wydawało się, że standard ochrony klientów ubezpieczycieli znacznie się pogorszy. Wszystko wskazuje jednak na to, że ostateczny efekt prac legislacyjnych pozwala na stwierdzenie, że nowy rzecznik finansowy to w istocie rzecznik ubezpieczonych o rozszerzonym obszarze działania i zwiększonych kompetencjach. Jestem przekonany, że stworzenie instytucji rzecznika finansowego dla branży ubezpieczeniowej nie będzie miało wielkiego znaczenia, a stanie się ważnym wydarzeniem dla pozostałych obszarów rynku finansowego, w szczególności dla banków.

Na czym będzie polegała nowa procedura reklamacji umów oferowanych przez ubezpieczycieli, banki i inne instytucje obracające kapitałem?

Ustawodawca przesądził, że reklamacja może zostać złożona w każdej jednostce podmiotu rynku finansowego obsługującej klientów (co niewątpliwie obejmuje również agentów ubezpieczeniowych). Musi być merytorycznie rozpatrzona niezwłocznie, nie później jednak niż w ciągu 30 dni (a w przypadkach bardziej skomplikowanych – 60 dni). Gdy podmiot rynku finansowego nie odpowie w terminie na reklamację klienta, ustawa nakazuje uznawać ją za rozpatrzoną zgodnie z wolą klienta (co jednak nie powinno dotyczyć roszczeń absurdalnych, oczywiście nienależnych lub oszukańczych). W takiej sytuacji rzecznik uprawniony jest do nałożenia na podmiot rynku finansowego kary do 100 tys. zł.

Czy będzie to wydolniejszy od sądów system?

Początki będą zapewne trudne, bo ustawa reklamacyjna spadła na ubezpieczycieli jak grom z jasnego nieba, a vacatio legis jest niezwykle krótkie. Budowa infrastruktury rzetelnego, fachowego i przyjaznego rozpatrywania reklamacji to wielkie wyzwanie i zapewne przez kilka miesięcy niektórzy ubezpieczyciele mogą mieć z tym kłopoty. Jeśli jednak uda się wdrożyć procedury oparte na przepisach ustawy, będzie mniej konfliktów i spraw sądowych. Mam nadzieję, że w najbliższych latach postępowanie reklamacyjne w ubezpieczeniach spowoduje bardzo istotne ograniczenie ilości spraw sądowych. W wielu przypadkach będzie można też uniknąć długotrwałego procesu dzięki efektywnemu udziałowi rzecznika finansowego jako mediatora.

Czy UOKiK powinien reprezentować interesy poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych, którzy dochodzą wypłaty odszkodowania od ubezpieczyciela sprawcy?

Orzeczenie SN dotyczące odmowy uznawania poszkodowanego za konsumenta zbiega się w czasie ze zmianami legislacyjnymi. Nie znamy jeszcze rzeczywistej siły i skuteczności wytycznych KNF czy nowej procedury reklamacji i powiększonych uprawnień rzecznika finansowego. Być może instytucje konsumenckie w nowym prawie ubezpieczeniowym okażą się wystarczającą ochroną dla poszkodowanych. Warto więc trochę zaczekać z nowelizowaniem ustaw i legislacyjnym mianowaniem poszkodowanego – konsumentem. Jeżeli jednak rzecznik finansowy i Komisja Nadzoru Finansowego nie będą w stanie pomóc poszkodowanym, to będzie konieczna nowelizacja art. 221 kodeksu cywilnego. Da to prezesowi UOKiK mandat do zajmowania się naruszeniami praw i interesów osób poszkodowanych w ubezpieczeniach OC.

Rz: Parlament przyjął właśnie nową ustawę o działalności ubezpieczeniowej. Jak pan ocenia przepisy, które przeszły przez Sejm i Senat w zawrotnym tempie? Czy choć jeden poseł bądź senator dał radę przeczytać ze zrozumieniem nową ustawę?

Prof. Marcin Orlicki: Bardzo chciałbym wierzyć, że wszyscy parlamentarzyści dokładnie wiedzieli, nad czym głosują. Wiem jednak, że tak nie było. Nie jest to wina posłów, lecz Ministerstwa Finansów, które do samego końca zwlekało ze złożeniem projektu. Ustawy dotyczącej tak doniosłej i skomplikowanej materii nie wolno uchwalać w trybie ekspresowym i pod presją czasu. Tym bardziej że projekt ustawy, który trafił do Sejmu, wraz z uzasadnieniem i raportem z konsultacji zawierał 1202 strony. Posłowie musieli poradzić sobie z tą niezwykle trudną, bardzo techniczną i skrajnie specjalistyczną materią w ciągu dziesięciu wakacyjnych tygodni. Rząd narzucił niewiarygodnie szybkie tempo pracy, tłumacząc, że ustawa musi zostać uchwalona przed końcem kadencji. Od dawna było jednak wiadomo, kiedy się ona kończy. Myślę, że ten projekt powinien trafić do Sejmu co najmniej rok temu. W wariackim tempie nie pisze się dobrego prawa.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Szewdowicz-Bronś, Małecki: Zbudujmy przejrzysty nadzór nad służbami specjalnymi
Opinie Prawne
Jerzy Kowalski: Szambo… szambu nierówne
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Tomasz Szmydt – sędzia, wariat czy szpieg?
Opinie Prawne
Isański: Podatek dochodowy od spadku i darowizny? Dlaczego prawo tego zabrania
Opinie Prawne
Maciej Sobczyk: Nowe prawo autorskie. Pierwszy milion trzeba ukraść…?