Dariusz Adamski: Trzeba przywrócić praworządność tak, by jej nie pogrzebać

Społeczeństwu nie służy dalsze pogłębianie konfliktów w sądownictwie ani frontalny atak na kolejne kasty sędziowskie – prawdziwe lub wyimaginowane – którym odmawia się przymiotów moralnych.

Publikacja: 07.12.2023 07:21

Dariusz Adamski: Trzeba przywrócić praworządność tak, by jej nie pogrzebać

Foto: Adobe Stock

Wielu sędziów, którzy z pryncypialnych powodów nie przystąpili do konkursów organizowanych przez naruszającą krajowe i międzynarodowe standardy prawne neo-KRS, domaga się teraz jak najszybszego stwierdzenia nieważności uchwał awansowych wszystkich tych, którzy tego rodzaju moralnych i prawnych obiekcji nie mieli.

Z tej pozycji w tekście „Konkursy sędziowskie do powtórki” („Rzeczpospolita” z 8 listopada 2023 r.) sędzia Piotr Mgłosiek twierdzi, że żadna nominacja sędziowska dokonana przy udziale neo-KRS nie powinna się ostać.

Jak utrzymuje, wszystkie osoby uczestniczące w około 2200 przeprowadzonych przez to ciało konkursach sprzeniewierzyły się rocie ślubowania. Przyzwoitość i niepodzielność niezawisłości sędziowskiej wymagają wyciągnięcia wobec nich identycznych konsekwencji: utraty stanowiska i konieczności ponownego ubiegania się o nie.

Czytaj więcej

Piotr Mgłosiek: Konkursy sędziowskie do powtórki

Mieli pecha

Osobom, które odrzuciły pokusę awansu w prawnie ułomnej procedurze, niewątpliwie należy się szacunek za ich integralność moralną. Ale gdyby wykazali się nią wszyscy sędziowie, asesorzy i aplikanci sędziowscy, sądy już dawno przestałyby działać, bo mniej więcej jedna czwarta stanowisk pozostałaby nieobsadzona.

Co więcej, zwłaszcza w przypadku sądów rejonowych, gdzie orzecznicy zmagają się z coraz mniej atrakcyjnymi płacami i referatami w zdecydowanej większości pękającymi w szwach, ubieganie się o urząd w procedurze zorganizowanej przez neo-KRS stanowiło bardzo często nie symptom upadku moralnego, lecz zwykły przejaw dążenia do wykonywania potrzebnej społecznie, coraz mniej atrakcyjnej pracy. To tam też na ogół trafiają najmłodsi adepci zawodu. Podważanie w imię zasad moralnych nominacji osób, które miały pecha rozpocząć pracę sędziego w szczególnie trudnym okresie „dobrej zmiany”, stanowiłoby głęboki paradoks deontologiczny.

Zapewne z tego powodu również opublikowany niemal dwa lata temu przez Iustitię projekt ustawy mającej przywrócić praworządność w sądach przewidywał, jak napisano w jego uzasadnieniu, „swoiste domniemanie prawidłowości powołania asesora sądowego na stanowisko sędziego sądu rejonowego”; „nowa KRS powinna (...) uwzględnić szczególnie trudną i przymusową sytuację powołanych na stanowiska sędziów: asesorów, asystentów oraz referendarzy”.

Zawarte w tekście „Jak naprawić sądy, czyli czas na kolejne kroki” („Rzeczpospolita” z 3 listopada 2023 r.) rozwiązanie, z którym polemizuje sędzia Mgłosiek, oparte zostało na pokrewnym, choć szerszym rozumowaniu. Zamiast fasadowej ponownej procedury konkursowej proponuje ono domniemanie pozwalające na rezygnację z ponawiania części konkursów, zakładając ścieżkę przełamania tego domniemania w poszczególnych przypadkach.

Czytaj więcej

Dariusz Adamski: Jak naprawić sądy, czyli czas na kolejne kroki

Nie chcemy zapaści

Rozwiązanie to idzie dalej niż proponowane przez Iustitię. Ale projekt tej organizacji powstał, kiedy liczba osób nominowanych na stanowiska sędziowskie przy użyciu procedury włączającej neo-KRS była o mniej więcej połowę mniejsza niż obecnie.

Wtedy jeszcze można było zakładać, jak napisano w uzasadnieniu tamtego projektu, że „przejściowe trudności w funkcjonowaniu sądów powinny być niwelowane za pomocą delegacji sędziów do innych sądów”. Teraz to już niemożliwe. Jeśli więc sądownictwo ma nie doznać zapaści wynikającej z unieważnienia jednego dnia dużej części powołań sędziowskich, potrzebne są dalej idące ograniczenia procesu rotacji kadr.

Stwierdzenie nieważności uchwał awansowych neo-KRS (ze skutkiem ex tunc) wymuszałoby też dla swojej spójności konieczność stworzenia co najmniej ścieżki wzruszania orzeczeń wydanych w postępowaniach karnych, administracyjnych i cywilnych z udziałem osób obejmujących stanowiska dzięki neo-KRS. Byłoby to jednak kolejną receptą na jeszcze większy paraliż sądów, ponieważ z pewnością chciałaby z niej skorzystać duża część przegrywających spory sądowe.

Z kolei ustawowe zagwarantowanie trwałości tych orzeczeń byłoby koncepcyjnie nie do pogodzenia z jednoczesnym uznaniem, że wydali je „niesędziowie”. Według niektórych na tą wewnętrzną sprzeczność należy przymknąć oko, bo wymusza ją cel przywrócenia praworządności. W ten jednak sposób jedynie podważają wiarygodność procesu, za którym się opowiadają. Tu również potrzebne są inne, konstytucyjnie bardziej spójne rozwiązania, o czym mowa była w tekście „Jak naprawić sądy, czyli czas na kolejne kroki”.

I wreszcie ostatnia, w praktyce najważniejsza kwestia: postrzegający bezwzględną i natychmiastową eliminację wszystkich uchwał awansowych zrealizowanych przy udziale neo-KRS jako najważniejszy, koniecznie pierwszy krok w kierunku lepszego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości pomijają uwarunkowania, w jakich przyjdzie funkcjonować kolejnemu rządowi i Sejmowi.

Nowa KRS, a tym samym początek procesu wyboru sędziów według konstytucyjnie prawidłowych standardów, nie może zaistnieć bez uchwalenia stosownej ustawy. Wiara, że nastąpi to przed końcem kadencji prezydenta Dudy, byłaby skrajną naiwnością. Nawet bez powtarzania jakichkolwiek konkursów liczba wakatów sędziowskich będzie – przynajmniej do chwili objęcia urzędu przez następnego prezydenta – rosła ze względu na nieunikniony w każdym scenariuszu pat w sprawie nowych nominacji, wynikający z kolei z rozbieżności między przyszłym rządem a prezydentem Dudą co do statusu neo-KRS. Już z tego powodu w wariancie zakładającym powtórzenie wszystkich konkursów sędziowskich z ostatnich lat postępowań awansowych realizowanych przez przyszłą KRS byłoby dużo więcej niż obecnie.

Grunt pod powrót „dobrej zmiany”

Co więcej, sędziowie awansujący w nowych konkursach zwalniać będą zajmowane wcześniej stanowiska, które również trzeba będzie obsadzić. Ostatecznie więc w przypadku powtórzenia wszystkich konkursów zrealizowanych przez neo-KRS liczba postępowań wzrosłaby w sposób, który również przy wprowadzeniu uproszczonych ścieżek powtórnych konkursów lub wąskich domniemań stanowiłby kolosalne obciążenie dla przyszłej KRS.

Zamiast spieszyć się z uchwalaniem regulacji, która jeszcze przez niemal dwa lata nie ma szans wejść w życie, lepiej czas ten poświęcić na takie przygotowanie procesu, by nie wywołał on paraliżu KRS ani sądów, gdy zostanie uruchomiony. Odrobina rozsądku i wyobraźni wystarczą też, żeby być w stanie ocenić zapewnienia tych, według których rzetelna realizacja przez przyszłą KRS kilku tysięcy postępowań – na stanowiska zwalniane w wyniku unieważnienia wszystkich konkursów zrealizowanych przez neo-KRS i mających zapełnić nowe wakaty – może zająć maksymalnie kilkanaście miesięcy.

Dążenie do przywrócenia praworządności w sądach za wszelką cenę, jak najszybciej, może tylko przynieść rozczarowanie i spadek poparcia społecznego dla podejmowanych działań oraz firmującego go rządu. Społeczeństwu nie służy dalsze pogłębianie konfliktów w sądownictwie ani frontalny atak na kolejne kasty sędziowskie – prawdziwe lub wyimaginowane – którym odmawia się przymiotów moralnych. Dla wyborców procedura nominacji sędziego ma wtórne znaczenie w porównaniu z oczekiwaniem szybkiego i profesjonalnego orzekania. Osiągnięcie tych celów wymaga zarówno sprawnej procedury weryfikacji kadr, jak i wprowadzenia wielu praktycznych zmian i usprawnień w działaniu sądów i prokuratury, których osoby zafiksowane wyłącznie na kwestii neo-KRS nie dostrzegają.

Jeśli dostrzegą je rządzący, w ciągu najbliższej kadencji Sejmu są w stanie sprostać oczekiwaniom społecznym względem wymiaru sprawiedliwości. Ale zawiodą je, gdy ulegną nawoływaniom tych, którzy wierzą, że panaceum na wszelkie bolączki tego ważnego obszaru działania państwa stanowi bardzo głęboka rotacja kadr i że w kilka miesięcy da się odwrócić procesy wcześniej trwające latami. Paradoksalnie więc ci, którzy teraz forsują radykalne poglądy na temat sposobów przywrócenia praworządności w sądach, mogą wyświadczyć największą przysługę wszystkim liczącym na to, że władza wybrana w kolejnych wyborach parlamentarnych powróci do „dobrej zmiany” w sądach.

Autor jest profesorem prawa, autorem książki „Długa droga od »dobrej zmiany« do dobrobytu” (WUWr. 2023; otwarty dostęp)

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi