Stwierdzenie nieważności uchwał awansowych neo-KRS (ze skutkiem ex tunc) wymuszałoby też dla swojej spójności konieczność stworzenia co najmniej ścieżki wzruszania orzeczeń wydanych w postępowaniach karnych, administracyjnych i cywilnych z udziałem osób obejmujących stanowiska dzięki neo-KRS. Byłoby to jednak kolejną receptą na jeszcze większy paraliż sądów, ponieważ z pewnością chciałaby z niej skorzystać duża część przegrywających spory sądowe.
Z kolei ustawowe zagwarantowanie trwałości tych orzeczeń byłoby koncepcyjnie nie do pogodzenia z jednoczesnym uznaniem, że wydali je „niesędziowie”. Według niektórych na tą wewnętrzną sprzeczność należy przymknąć oko, bo wymusza ją cel przywrócenia praworządności. W ten jednak sposób jedynie podważają wiarygodność procesu, za którym się opowiadają. Tu również potrzebne są inne, konstytucyjnie bardziej spójne rozwiązania, o czym mowa była w tekście „Jak naprawić sądy, czyli czas na kolejne kroki”.
I wreszcie ostatnia, w praktyce najważniejsza kwestia: postrzegający bezwzględną i natychmiastową eliminację wszystkich uchwał awansowych zrealizowanych przy udziale neo-KRS jako najważniejszy, koniecznie pierwszy krok w kierunku lepszego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości pomijają uwarunkowania, w jakich przyjdzie funkcjonować kolejnemu rządowi i Sejmowi.
Nowa KRS, a tym samym początek procesu wyboru sędziów według konstytucyjnie prawidłowych standardów, nie może zaistnieć bez uchwalenia stosownej ustawy. Wiara, że nastąpi to przed końcem kadencji prezydenta Dudy, byłaby skrajną naiwnością. Nawet bez powtarzania jakichkolwiek konkursów liczba wakatów sędziowskich będzie – przynajmniej do chwili objęcia urzędu przez następnego prezydenta – rosła ze względu na nieunikniony w każdym scenariuszu pat w sprawie nowych nominacji, wynikający z kolei z rozbieżności między przyszłym rządem a prezydentem Dudą co do statusu neo-KRS. Już z tego powodu w wariancie zakładającym powtórzenie wszystkich konkursów sędziowskich z ostatnich lat postępowań awansowych realizowanych przez przyszłą KRS byłoby dużo więcej niż obecnie.
Grunt pod powrót „dobrej zmiany”
Co więcej, sędziowie awansujący w nowych konkursach zwalniać będą zajmowane wcześniej stanowiska, które również trzeba będzie obsadzić. Ostatecznie więc w przypadku powtórzenia wszystkich konkursów zrealizowanych przez neo-KRS liczba postępowań wzrosłaby w sposób, który również przy wprowadzeniu uproszczonych ścieżek powtórnych konkursów lub wąskich domniemań stanowiłby kolosalne obciążenie dla przyszłej KRS.
Zamiast spieszyć się z uchwalaniem regulacji, która jeszcze przez niemal dwa lata nie ma szans wejść w życie, lepiej czas ten poświęcić na takie przygotowanie procesu, by nie wywołał on paraliżu KRS ani sądów, gdy zostanie uruchomiony. Odrobina rozsądku i wyobraźni wystarczą też, żeby być w stanie ocenić zapewnienia tych, według których rzetelna realizacja przez przyszłą KRS kilku tysięcy postępowań – na stanowiska zwalniane w wyniku unieważnienia wszystkich konkursów zrealizowanych przez neo-KRS i mających zapełnić nowe wakaty – może zająć maksymalnie kilkanaście miesięcy.