Mam dla przedsiębiorców dwie wiadomości: dobrą i złą. Zacznę od tej pierwszej. Po latach starań i apeli środowisk biznesowych właśnie zaczęła obowiązywać ustawa o fundacji rodzinnej. Oczywiście nie obyło się bez zawirowań i korygowania dosłownie za pięć dwunasta już uchwalonego i ogłoszonego aktu (nowelizacja weszła w życie jednocześnie z poprawianą ustawą). Ale udało się – właściciele firm zyskali narzędzie, które pomoże im zaplanować sukcesję na wiele pokoleń i ograniczyć ryzyko rozdrobnienia majątku po ich śmierci.

Niestety, w tym samym czasie – i tu już przechodzę do wiadomości złej – zaczęła obowiązywać nowela ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. Wdraża on unijną dyrektywę, tzw. ECN+, której celem jest zapewnienie skuteczniejszego egzekwowania prawa przez organy ochrony konkurencji państw członkowskich. Piszę niestety, bo polski ustawodawca po raz kolejny dorzucił coś od siebie. I nie chodzi mi o przemycenie w noweli wydłużonych terminów ważności orzeczeń o niepełnosprawności (te niezwykle ważne i wyczekiwane przez wielu rozwiązania są upchnięte w zmienianych przepisach antymonopolowych). Przejawem twórczego rozwinięcia unijnych rygorów jest poszerzenie kompetencji przedstawicieli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, którzy podczas kontroli u przedsiębiorcy będą mogli przeglądać dokumenty objęte tajemnicą adwokacką i radcowską. Innymi słowy, jeśli biznesmen ma coś za uszami albo choćby nie jest pewien legalności swoich praktyk i zwróci się o poradę prawną do swojego pełnomocnika, a pismo – w normalnym świecie szczególnie chronione jako poufne – wpadnie w ręce urzędnika UOKiK, ten w majestacie prawa je przeczyta. Bezpiecznikiem ma być użyte w ustawie sformułowanie, że powinien to robić „pobieżnie”. I jeśli dojdzie do wniosku, że rzeczywiście chodzi o dokument objęty tajemnicą, ma go zwrócić przedsiębiorcy.

Tylko czy rzeczywiście będzie w stanie „odzobaczyć” to, z czym się zapoznał?

Czytaj więcej

Urzędnik może zaglądać w korespondencję z prawnikiem