Reklama

Tomasz Pietryga: Blokowanie funduszy UE. Scenariusz węgierski nad Wisłą na razie niemożliwy

Niezatwierdzenie przez Brukselę węgierskiego planu odbudowy nie ma nic wspólnego z aktywowaniem rozporządzenia "fundusze za praworządność".

Aktualizacja: 09.07.2021 06:13 Publikacja: 08.07.2021 16:36

Premier RP Mateusz Morawiecki i premier Węgier Viktor Orban

Premier RP Mateusz Morawiecki i premier Węgier Viktor Orban

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Komisja Europejska skorzystała ze swojego klasycznego uprawnienia. Może blokować środki budżetowe przeznaczone dla danego państwa, jeśli uzna, że krajowe procedury niewystarczająco chronią przed korupcją. Węgierski plan wydatkowania 7,2 mld euro na walkę ze skutkami pandemii nie dawał takich gwarancji. Decyzja KE może się zmienić, jeśli Węgry wypełnią zalecenia Brukseli. Wzmocnią m.in. mechanizmy antykorupcyjne poprzez poprawę przepisów przetargowych, monitoringu i dostępu do informacji politycznej. Chodzi o ograniczenia nieformalnych płatności w sektorze zdrowia i zmniejszenie liczby niekonkurencyjnych przetargów, a także modernizację systemu informatycznego prokuratury.

Jeżeli Węgry spełnią postulaty KE, plan zostanie zatwierdzony i przekazany do Rady Europejskiej, złożone z szefów MSZ poszczególnych państw.

Czy podobny blokowania planu odbudowy scenariusz grozi Polsce? Rząd w Warszawie wnosił o wydłużenie terminu na zatwierdzenie planu przez Komisję o miesiąc. Decyzja w tej sprawie zapadnie w sierpniu.

Scenariusz węgierski raczej nam na tym etapie nie grozi. Bruksela, podejmując decyzje, oparła się tylko i wyłącznie na ocenie realnych zagrożeń związanych z defraudacją unijnych środków. Do Budapesztu zastrzeżenia były formułowane od lat. Szacunki Brukseli wskazywały, że nawet 4 proc. środków pochodzących z budżetu Unii mogły zostać wydane niezgodnie z przeznaczeniem. W Polsce nigdy nie mieliśmy podobnej sytuacji. Wyłudzanie funduszy UE jest sprawą marginalną, a jeśli chodzi o rozliczenia unijnych środków, sytuujemy się w czołówce państw, które robią to najlepiej.

Decyzja KE wobec Węgier to nie jest aktywowanie rozporządzenia „ fundusze za praworządność". Nie wiąże się też z zarzutami dotyczącymi dyskryminacji środowisk LGBT przez nową ustawę o ochronie dzieci.

Reklama
Reklama

Do takiego kroku zachęca Brukselę lewicowa większość w Parlamencie Europejskim.

Polsce zarzut nieszczelności systemu antykorupcyjnego nie grozi. Również w najbliższych miesiącach nie należy się spodziewać żadnych kroków związanych ze stosowaniem rozporządzenia „ fundusze za praworządność". KE mimo nacisków chce wstrzymać się tu z jakimikolwiek decyzjami, dopóki tego aktu prawnego nie oceni TSUE, a to może nastąpić najwcześniej w grudniu. Jeżeli jednak Luksemburg uzna rozporządzenie za zgodne z unijnymi traktatami, stosując jednocześnie wykładnie rozszerzającą, że może być ono zastosowane nie tylko w sprawach dokonanych już wyłudzeń i defraudacji, ale również wtedy, gdy zagrożenia są potencjalne, teoretyczne, bo np. sędziowie mają problem z niezawisłością, to wypłata funduszy dla Polski może być zagrożona. Tym bardziej że unijne instytucje naciskają.

Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Dwa lata rządu, czyli zawiedzione nadzieje
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Czy lekcje, przekazywane nam przez autorytety, są prawdziwe?
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co mają wspólnego żurek, ziobro i środa?
Opinie Prawne
Sławomir Wikariak: Kto odpowiada za brzydkie napisy w WC?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Wczasowa łódka konna, czyli o zakazie reklamy alkoholu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama