Naczelny Sąd Administracyjny rozstrzyga spory obywateli z państwem. Od początku stał na uboczu konfliktu ustrojowego o sądownictwo. To nietknięte dotąd pole PiS chce zagospodarować, aby wygasić spór w mocno podzielonym Sądzie Najwyższym. Rządzący wiedzą, że jakakolwiek zmiana forsowana w SN skazana byłaby na niepowodzenie.
PiS chce wykorzystać wiarygodność i brak podziałów w NSA do rozpoznawania sędziowskich dyscyplinarek. To założenie mocno życzeniowe, bowiem nie ma pewności, że sądownictwo administracyjne nie zostanie zainfekowane sporem. Ale jeśli to się powiedzie, Zbigniew Ziobro straci wpływ na postępowania dyscyplinarne, bo sądownictwo administracyjne jest domeną prezydenta. Prawdopodobnie taką cenę musiał zapłacić rząd w negocjacjach z Brukselą, szukając kompromisu. Ograniczenie wpływów antyunijnego ministra zapewne jest też na rękę premierowi i prezydentowi, dystansującym się od coraz bardziej radykalnej polityki europejskiej Ziobry.