Na łamach „Rzeczpospolitej" toczy się coraz bardziej gorąca dyskusja na temat kredytów frankowych. Ostatnio głos zabrali bankowcy. ,,W mojej ocenie poza chciejstwem grupy frankowiczów nie ma powodów, aby państwo ingerowało w zawarte umowy. Wszystkie wyroki sądów potwierdzają ważność tych kontraktów'' – to cytat z wypowiedzi Jerzego Bańki, wiceprezesa Związku Banków Polskich. Nie można zgodzić się z tym stwierdzeniem.
Temida widzi problem
Sądy dostrzegły w końcu problem klauzul indeksacyjnych i w kilku wyrokach uznały je za nieważne. I tak w sprawie przeciwegzekucyjnej (sygn. XII C 2718/14/4) Sąd Okręgowy w Poznaniu pozbawił bankowy tytuł egzekucyjny wykonalności, gdyż odnosił się on do kwot wynikających z indeksacji, a klauzule te sąd uznał za bezskuteczne. Zdaniem sądu jeden z zapisów umowy kredytu stanowił niedozwolone postanowienie umowne, gdyż nie precyzował sposobu ustalania kursu CHF. Sąd Okręgowy w Łodzi (sygn. IC 1302/15) uznał co do zasady powództwo o zapłatę nadpłaty powstałej na skutek indeksacji do CHF kredytu udzielonego w PLN. Biegłemu zaś wyznaczył zadanie wyliczenia kwoty do zwrotu.
Twierdzenie o nieistnieniu (nieważności) całej umowy, ewentualnie bezskuteczności klauzuli indeksacji, oparte jest na zabronionej dowolności wierzyciela (banku) w ustalaniu wysokości zobowiązań dłużnika (klienta). Umowa kredytowa zapewnia bowiem bankowi przeliczenie kwoty kredytu na franki i z powrotem na złotówki według kursów ustalanych jednostronnie przez bank. Założenie to jest równoznaczne z przyjęciem, że spłata kredytu powinna być dokonana po kursie banku z dnia wypłaty kredytu. Wniosek o niezawarciu umowy wynika też z wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości C26/13. Niechęć sądów do obalania całych umów oznacza jednak, że znacznie bardziej prawdopodobnym rozstrzygnięciem będzie, co widać po przytoczonych wyrokach, przyjęcie bezskuteczności klauzuli indeksacyjnej i utrzymanie umowy w pozostałym zakresie. Jak ostatecznie rozstrzygną sądy, a przede wszystkim Sąd Najwyższy, jeszcze nie wiemy.
Zawiedzione zaufanie
Pozostaje nierozstrzygnięta kwestia zaufania klienta do roli banku w obrocie. Zaufanie jest szczególnie ważne w przypadku umów z instytucjami zaufania publicznego. Zgodnie z jednolitym orzecznictwem sądowym banki są instytucjami zaufania publicznego. W przypadku zaufania publicznego oparte jest ono nie tyle na osobistym doświadczeniu klienta, ile na braku dowodów przeciwnych. Klient nie tyle korzysta z informacji banku, ile z zaufania, którym zasadnie ten bank obdarzył. W interesie kredytobiorcy jest zawsze wzięcie kredytu bezpiecznego, a nigdy kredytu wywołującego ryzyko finansowe. Naturalne jest, że kredytobiorca postawiony przed wyborem: kredyt droższy lub kredyt tańszy (według szacunków opartych na notowaniach z dnia zaciągnięcia kredytu), wybiera kredyt tańszy. Zakłada bowiem, że obydwa kredyty są bezpieczne, skoro są oferowane przez bank, a nie np. parabank. W związku z tym, w oparciu o obowiązek staranności banku wobec klienta wynikający z art. 354 i 355 § 2 kodeksu cywilnego w doktrynie konstruuje się obowiązek banku odmowy zawarcia kredytu ,,rażąco nierozsądnego''. Przy czym za kredyt rażąco nierozsądny uważa się kredyt w oczywisty sposób nieodpowiadający sytuacji majątkowej klienta.
Zignorowane ostrzeżenia
Narodowy Bank Polski w latach 2002–2006 wielokrotnie podkreślał, że udzielenie kredytu indeksowanego do waluty obcej osobie nieuzyskującej wpływów w tej walucie w oczywisty sposób nie odpowiada sytuacji majątkowej klienta. Oferowanie zawarcia umów kredytowych indeksowanych do waluty obcej w oczywistej tendencji umacniania się złotówki wobec wszystkich walut, w tym franka, stanowiło działanie samo w sobie sprzeczne z obiektywnie najlepszym interesem klienta.