W Nowym Tomyślu już od wielu tygodni przeciwko drastycznym podwyżkom cen energii, protestują mieszkańcy jednej ze spółdzielni. Domagają się powrotu starych taryf, tych sprzed wzrostu cen. Inaczej ich budżety domowe zostaną zrujnowane.
Ta historia pokazuje jak w soczewce problem, który zaraz może eksplodować w całej Polsce. Dużo mówi się o wymiarze gospodarczym i politycznym kryzysu energetycznego, który nas dotknął. Umyka bardzo istotny aspekt prawny. Bo gdy przyjrzeć się wielkopolskiej sprawie bliżej, widać, że problem jest wielopiętrowy. I finalnie sprowadza się do odpowiedzi na pytanie czy ustanowione w państwie normy i zasady będą przestrzegane i egzekwowane, czy też nie. Mieszkańcy solidarnie nie chcą płacić wyższych rachunków, spółdzielnia ma problem z zapłatą dostawcy energii, a ten uzależniony jest od cen globalnych. Pytanie co się stanie, gdy pieniądze w wymaganych kwotach nie wpłyną na konta i masa krytyczna zostanie przekroczona.