Nie ma bowiem wątpliwości, że od lat bolączką przedsiębiorców są niewydolne sądy, w szczególności gospodarcze, oraz trudności z egzekucją należności.
Potwierdzają to liczne badania. Według najnowszego raportu Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych i Krajowego Rejestru Długów 56 proc. firm ma stały lub narastający problem z uzyskiwaniem należności od klientów, a 24 proc. z tego powodu nie może terminowo spłacać zobowiązań.
Pomysł Ministerstwa Rozwoju polega na rozszerzeniu uproszczonego postępowania sądowego – które niestety nie jest zbyt proste i samo wymaga uproszczenia – na spory do 20 tys. zł oraz powierzeniu notariuszom wydawania tzw. nakazów zapłaty.
Takie nakazy wydają już jednak referendarze, także w e-sądzie, a więc sądowi urzędnicy. Ktoś może więc zapytać, czy nie wystarczy więcej ich zatrudnić.
Rzecz w tym, że liczba sędziów (10 tys.) i referendarzy (2 tys.) z roku na rok rośnie, a wyraźnej poprawy nie ma. Notariusze natomiast już teraz odciążają sądy w niespornych sprawach spadkowych. Co więcej, pojawił się w tej dziedzinie element zdrowej konkurencji: notariusz jest nieco droższy, ale za to szybszy i jeszcze doradzi.