Antoni Górski: Równość sędziów

Wykorzystywanie potencjału indywidualnych zdolności i predyspozycji jest kluczem do powodzenia w każdej dziedzinie działalności kadrowej, także w sądownictwie.

Aktualizacja: 03.02.2022 09:41 Publikacja: 03.02.2022 07:27

Antoni Górski: Równość sędziów

Foto: Fotorzepa / Marian Zubrzycki

Na konferencji prasowej 15 listopada br. minister sprawiedliwości przedstawił główne założenia projektowanej reformy ustroju sądów powszechnych. Kluczowe mają być tu dwie zmiany. Pierwsza dotyczy spłaszczenia struktury tego sądownictwa. Polegać ma na zniesieniu dotychczas funkcjonujących sądów rejonowych, okręgowych i apelacyjnych i utworzeniu w ich miejsce sądów okręgowych, rozpoznających wszystkie kategorie spraw w pierwszej instancji, oraz sądów regionalnych jako sądów odwoławczych. Drugą zmianą jest ujednolicenie statusu sędziów. Sędzia miałby być powoływany tylko raz na stanowisko sędziego sądu powszechnego, które dawałoby mu prawo do orzekania w obu projektowanych instancjach sądowych. W związku z tym zniesiona zostałaby dotychczasowa procedura awansowania sędziego do sądu powszechnego wyższego szczebla. Tym samym wynagrodzenie zasadnicze sędziów byłoby równe, różnicowane tylko dodatkiem za staż pracy.

Czytaj więcej

Zbigniew Ziobro ogłasza rewolucyjne zmiany w sądach

Bez konkretów

Założenia projektu zostały przedstawione z konieczności w sposób ogólnikowy i do tej pory nie upubliczniono konkretów tej propozycji zmian, co oczywiście utrudnia ich merytoryczną ocenę. Jednakże nawet przekaz w takiej postaci skłania do zgłoszenia wątpliwości odnoszących się do pomysłu ujednolicenia statusu sędziów. Na jego uzasadnienie powołano dobrze brzmiące hasło o ich równości. Zasada równości wobec prawa wszystkich obywateli, wywodząca się przyrodzonej godności człowieka, nie polega jednak na mechanicznym zrównaniu wszystkich. Chodzi w niej o stworzenie rozwiązań ustawowych gwarantujących ludziom równość szans, co nie usuwa naturalnych różnic istniejących między nimi, wynikających z indywidualnych zdolności i predyspozycji. Właściwe wykorzystanie tego potencjału jest kluczem do powodzenia w każdej dziedzinie działalności kadrowej, także w sądownictwie. Już Arystoteles nauczał, że „równość oznacza równe traktowanie równych, a nierówne nierównych". Takie podejście do rozumienia równości prezentuje nieodmiennie nasz Trybunał Konstytucyjny, poczynając od orzeczenia z dnia 9 marca 1988 r., U 7/87 (OTK 1988/1/1). Sprowadza je do formuły, zgodnie z którą „konstytucyjna zasada równości wobec prawa (...) polega na tym, że wszystkie podmioty prawa (...), charakteryzujące się daną cechą istotną (relewantną) w równym stopniu, mają być traktowane równo. A więc według jednakowej miary, bez zróżnicowań zarówno dyskryminujących, jak i faworyzujących". Jeszcze bardziej zwięźle ujął to Sąd Najwyższy w uchwale z 16 marca 2000 r. (sygn. I KZP 56/99), stwierdzając, że zasada równości oznacza „równe traktowanie obywateli znajdujących się w tej samej sytuacji prawnej". W odniesieniu do statusu sędziów oznacza to, że powinny im przysługiwać jednakowe prawa dotyczące pryncypiów ich stanu (niezawisłość, nieprzenoszalność, odpowiedzialność dyscyplinarna czy prawo do stanu spoczynku), co nie wyklucza różnicowania w innych kwestiach, usprawiedliwionego pełnioną funkcją, np. wysokością wynagrodzenia.

Istota procesu

Wprowadzenie jednolitego statusu sędziego sądu powszechnego uniezależnionego od instancji, w której ma orzekać, nie przystaje do samej istoty procesu. Immanentną cechą postępowania sądowego jest prawo odwołania się do sądu wyższej instancji, gwarantowane w procedurach wszystkich cywilizowanych państw. Realizacja tego prawa zakłada więc niejako ze swej istoty istnienie hierarchiczności sędziów i sądów. Aby ta kontrola odwoławcza była rzeczywistą i merytoryczną, a nie iluzoryczną, dokonujący jej sędziowie powinni – co do zasady – cechować się wyższą kompetencją zawodową od sędziów pierwszoinstancyjnych.

Cała trudność polega na ustanowieniu procedury oceny sędziów i ich pracy, której stosowanie umożliwiłoby awansowanie do sądu wyższej instancji najlepszych z nich. Oczywiście, ocena merytoryczna pracy sędziego jest sprawą trudną i delikatną ze względu na istnienie tu nieprzekraczalnej granicy, którą stanowi konstytucyjny nakaz bezwzględnego respektowania jego niezawisłości. Nie oznacza to, że dokonywanie takiej oceny jest niemożliwe. Konieczne jest tylko stworzenie mechanizmu prawnego zapewniającego obiektywizm ocen, przy jednoczesnym poszanowaniu fundamentalnych ustrojowo wartości. Z tego punktu widzenia na etapie sądowego postępowania szczególnie ważne znaczenie mają dwie kwestie: dobór osoby wizytatora oraz skład gremium opiniującego później osobę kandydata i jego dokonania w pracy.

Uregulowania obu tych kwestii w obecnie obowiązującym u.s.p. są w istotnych punktach wadliwe.

Jeśli chodzi o wizytatora, to zgodnie z art. 37d § 1 tej ustawy sędziego wizytatora w sądzie apelacyjnym powołuje prezes sądu apelacyjnego, a w sądzie okręgowym – prezes sądu okręgowego na okres czterech lat, spośród sędziów posiadających co najmniej siedmioletni staż pracy na stanowisku sędziego. Przed powołaniem sędziego wizytatora prezes właściwego sądu zasięga opinii ministra sprawiedliwości.

Przepis ten należy zmienić w ten sposób, że powołanie wizytatora powinno być poprzedzone obowiązkiem zasięgnięcia opinii kolegium właściwego sądu, a nie ministra sprawiedliwości. Nie ma bowiem uzasadnienia, aby nadzór ministra sięgał tak głęboko, pośrednio dotykając oceny merytorycznej pracy sędziego, co jest niedopuszczalne.

Uprawnienie zgromadzenia

Organem opiniującym kandydata na sędziego jest obecnie kolegium sądu, w skład którego wchodzą prezes sądu i podlegli mu bezpośrednio prezesi – odpowiednio: sądów okręgowych bądź rejonowych. Nie do utrzymania są obecne regulacje, które dopuszczają zaledwie możliwość wyboru przez zgromadzenia ogólne sędziów delegatów do udziału w posiedzeniach kolegiów sądu zwoływanych w celu zaopiniowania kandydatów na stanowiska sędziów (art. 34 § pkt 2 i art. 36 § 1 pkt 2 u.s.p.). Należy je zmienić, wprowadzając obowiązek dokonania takiego wyboru. Konsekwentnie trzeba przyjąć, że w posiedzeniu kolegium poświęconym opiniowaniu kandydatów na sędziów powinni obowiązkowo brać udział z prawem głosu delegaci właściwych zgromadzeń ogólnych sędziów. Wymagają zatem zmiany regulacje z art. 28 § 7 oraz art. 30 § 3 u.s.p. przewidujące jedynie fakultatywne uczestnictwo w takim posiedzeniu tych delegatów.

Prawidłowo funkcjonujący mechanizm prawny oceny pracy i osobowości sędziów pozwoli na przedstawienie KRS, a następnie awansowanie przez prezydenta do pracy w projektowanym sądzie drugiej instancji najlepszych orzeczników. Jest rzeczą oczywistą, że za bardziej odpowiedzialną i na wyższym poziomie prawniczym pracę powinno im przysługiwać wyższe wynagrodzenie.

Przedstawione uwagi odnośnie do założeń koncepcji ujednolicenia statusu sędziów mają charakter natury ustrojowej. Rodzi się tu też fundamentalne pytanie: kto, jaki organ miałby decydować o tym, czy sędzia będzie orzekał w pierwszej czy w drugiej instancji. Niezależnie jednak od tych zasadniczych zastrzeżeń powstaje obawa, że realizacja ministerialnej propozycji może przyczynić się do osłabienia – przynajmniej u części sędziów – motywacji do rozwoju zawodowego. Brak perspektyw awansu będzie sprzyjał ich stagnacji w tej mierze, co będzie ubocznym, negatywnym skutkiem ewentualnego wprowadzenia omawianej zmiany w życie.

Na koniec trzeba stanowczo zaoponować przeciwko propozycji wprowadzania nowego nazewnictwa sądów w postaci „sądów regionalnych". Nie ma ono osadzenia w tradycji naszego wymiaru sprawiedliwości, dlatego też należy pozostawić utrwaloną w niej nazwę „sądy apelacyjne". Dotychczasowa nazwa tych sądów ma zresztą oczywiste uzasadnienie procesowe. Podstawowy środek odwoławczy, do rozpoznania którego są one przede wszystkim powołane, określany jest w obu procedurach: cywilnej i karnej, mianem „apelacji". Nie zmieniajmy zatem, zwłaszcza na gorsze, tego, czego nie trzeba zmieniać.

Autor jest sędzią Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, byłym przewodniczącym KRS

Na konferencji prasowej 15 listopada br. minister sprawiedliwości przedstawił główne założenia projektowanej reformy ustroju sądów powszechnych. Kluczowe mają być tu dwie zmiany. Pierwsza dotyczy spłaszczenia struktury tego sądownictwa. Polegać ma na zniesieniu dotychczas funkcjonujących sądów rejonowych, okręgowych i apelacyjnych i utworzeniu w ich miejsce sądów okręgowych, rozpoznających wszystkie kategorie spraw w pierwszej instancji, oraz sądów regionalnych jako sądów odwoławczych. Drugą zmianą jest ujednolicenie statusu sędziów. Sędzia miałby być powoływany tylko raz na stanowisko sędziego sądu powszechnego, które dawałoby mu prawo do orzekania w obu projektowanych instancjach sądowych. W związku z tym zniesiona zostałaby dotychczasowa procedura awansowania sędziego do sądu powszechnego wyższego szczebla. Tym samym wynagrodzenie zasadnicze sędziów byłoby równe, różnicowane tylko dodatkiem za staż pracy.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem