Na pytanie „Rz", czy PiS będzie wdrażał kolejne zmiany w sądownictwie, choć pięć lat jego rządów go nie usprawniło, prezes PiS ponowił powtarzane od dawna ogólnikowe zastrzeżenia do korporacji sędziowskiej, puentując, że „sądownictwo jako korporacja jest dziś praktycznie poza państwem".
To błędna diagnoza. Sądownictwo nie jest zwartym organizmem. Każdą sprawę – np. PiS kontra Wojciech Sadurski za nazwanie tej partii „zorganizowaną grupą przestępczą" (co uważam za ocenę bezprawną) – rozpatrują różne sądy i kilku sędziów. I to nie jest całe sądownictwo. Są wyroki sprawiedliwe, ale są też czasem niesprawiedliwe i głupie, czy to z niewiedzy czy z lenistwa sędziów, a może i z powodu politycznych uprzedzeń czy środowiskowej presji. Ale nie znaczy to, że sądownictwo jest jakimś obcym ciałem w państwie. Zresztą Jarosław Kaczyński wygrał niejedną sprawę przed sądami III RP, w różnych latach. Czy i one były poza państwem?