Wiek emerytalny: dyskryminacja jako straszak ideologiczny

Różnicowanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn ma swoje powody.

Aktualizacja: 05.11.2017 14:07 Publikacja: 05.11.2017 09:00

Wiek emerytalny: dyskryminacja jako straszak ideologiczny

Foto: 123RF

Komisja Europejska uznała, że ustawowe obniżenie wieku emerytalnego kobiet wobec mężczyzn jest dyskryminacją i kłóci się z traktatami Unii oraz dyrektywą w sprawie równości płci w zatrudnieniu. Powołała się przy tym na art. 57 traktatu UE, według którego płace kobiet i mężczyzn nie powinny być zróżnicowane. Tyle że płace to nie emerytury. Dodatkowo art. 53 stwierdza, że zabezpieczenia społeczne należą do kompetencji państw UE. Przepisy traktatowe są jednak nadrzędne nad przywoływaną dyrektywą równościową nr 54 z 2006 r., będącą w sprzeczności z nieuchyloną dyrektywą nr 97/7 stwierdzającą, że nie narusza ona prawa państwa do ustalania wieku emerytalnego. Europejski Trybunał Sprawiedliwości może spór rozstrzygnąć, choć jego orzeczenia zależą coraz częściej od ich zgodności z logiką federacyjną dominującą wśród sędziów.

Afirmacja dla niektórych grup

Zróżnicowanie emerytalne jest oczywiście przywilejem, a nie ograniczeniem prawa, ponieważ decyzja o zaprzestaniu pracy zależy od samych kobiet. To zaś stanowi bardziej dyskryminację mężczyzn. Decyzja Komisji Europejskiej, powodowana kalkulacjami ekonomicznymi, może wynikać również z utylitarnego patrzenia na społeczne relacje płci. Nie uwzględnia elastyczności rodzinnych decyzji życiowych czy macierzyństwa jako wartości samoistnych. Dyskryminacja jest kategorią o wielu zmiennych biologicznych czy kulturowych, a w Polsce tradycja zróżnicowania jest obecna też np. wśród profesorów na uczelniach. Być może taka elastyczność powinna odnosić się także do sędziów. Państwa dopuszczają przecież działania afirmacyjne dla niektórych grup, np. Karta Praw Podstawowych UE w art. 23 wprowadza ją dla kobiet.

Liberalno-lewicowa ideologia uznaje tożsamość natur i wymienność funkcji kobiet i mężczyzn. Odrzuca jednak ich wzajemne relacje i komplementarność, warunek konieczny zakorzenienia w ładzie dającym szanse na pełne autonomiczne wolne wybory. O tym jest biblijna opowieść o stworzeniu Adama i Ewy, .

Zatarcie granic to tyrania

To, co jest interesujące w sporze z Komisją Europejską traktującą demokratyczny rząd Polski jako niemal władzę okupacyjną nad społeczeństwem, to nie tylko przekonanie o zachodniej wyższości cywilizacyjnej nad zacofaną Europą Środkowo-Wschodnią i gra podwójnymi standardami, ale forsowanie ideologicznego projektu elit i rewizja klasycznych idei równości.

Równość rozumiana jest coraz bardziej jako polityka tożsamości grupowej i jednostkowej, w której nikt nie może być dyskryminowany. Pojęcie antydyskryminacji zmieniło znaczenie, wpisując się w liberalno-lewicowy ideologiczny kontekst jego użycia. Oskarżenia o ksenofobię, homofonie czy seksizm funkcjonują obecnie jako narzędzia władzy i uciszania niepokornych z ustanowieniem norm moralnej niewinności wobec moralnie złych.

Różnorodność czy wielokulturowość nie oznacza bogato ukształtowanej i otwartej na innych społeczności jako faktu życia, lecz staje się ideologią w służbie inżynierii społecznej, np. kwot tożsamościowych w zatrudnieniu. Ten ideologiczny system, nieweryfikowalny i karzący opornych, czyni subiektywny wybór tożsamościowy identyczny z nakazem uczestnictwa w płynnej kulturze relatywistycznych norm. Takie rozumienie wolności zakłada, że wolność nie zmieni się w tyranię, wiara w infantylny rousseański mit „dobrego dzikusa" . To obowiązujący obecnie liberalny antymetafizyczny dogmat zrywający zasłony z prawdy uznanej za wykluczającą, a zatem dyskryminującą.

Owa szaleńcza polityka równości, oparta na identyfikacji tożsamościowej i autokreacji moralnej powoduje, że jej granic nie sposób nigdy określić, bo to resentyment staje się tutaj narzędziem inżynierii społecznej. Liberalna polityka zakazu dyskryminacji we wszystkich aspektach życia kobiet i mężczyzn musi się też skończyć dyskryminacją inaczej myślących, oznacza bowiem zlikwidowanie sfery prywatnej człowieka, czyli ostateczne zatarcie granicy między państwem a społeczeństwem. To klasyczna definicja tyranii.

Człowiek liberalno-demokratyczny z pełnią praw równościowych ma osiągnąć stan wyzwolenia nie tylko od wspólnot, ale też od innych. Powstaje absolutna tożsamościowa próżnia z potrzebą nowej wspólnoty i presją na nowy egalitarny konformizm. Wkraczają w nie ideologie ludzi najbardziej sprawnych w ich tworzeniu i manipulacji.

Liberalne, współczesne rozumienie równości daje każdemu prawo do niebycia znikąd wykluczanym. Stąd kult „mniejszości" i reprezentacji proporcjonalnej. Liberalizm stoi czujnie na straży każdej „mniejszości", i żąda nieustannego przeczesywania i doskonalenia społeczeństwa w poszukiwaniu „przestępstwa" dyskryminacji, nietolerancji, wykluczenia, zbrodni jakiegokolwiek moralnego wartościowania, gdzie wszystko wolno i nic nie ma już znaczenia. To idealne społeczeństwo bezkonfliktowe z państwem jako strażnikiem homogenizacji przez dyktat. Sądy konstytucyjne stoją w samym centrum tego czuwania. Społeczeństwo wolnych ludzi staje się stopniowo społeczeństwem roszczeniowych monad żądających praw w oparciu o subiektywną moralną autokreację donikąd.

W niektórych krajach Unii (Austria, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Holandia, Litwa) mają wiek emerytalny nierówny, co ma się zmienić po wprowadzanych tam reformach.

Autor jest profesorem na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego