Chodzi o wystawę „Obcy w domu. Wokół Marca ’68”. We fragmencie o współczesnym antysemityzmie pokazano zeszłoroczny tweet, w którym Magdalena Ogórek pisała do senatora Marka Borowskiego o zmianie nazwiska z żydowskiego na polskie i że powinien „rozliczyć się ze stalinowskiego i KPP spadku”. Borowski odpowiedział jej, że nazwiska nie zmieniał, na co Ogórek odpowiedziała, że zmienił je jego ojciec.
Muzeum podkreśla, że pokazało przykłady współczesnego hejtu i mowy nienawiści zbliżone do języka sprzed 50 lat. Wszystkie są prawdziwe, choć nie podano nazwisk ich autorów. Ich rozszyfrowanie nie jest jednak trudne. Ogórek sama wskazała, że to o nią chodzi.
W rozmowie z „Rz” Ogórek twierdziła, że jej tweet nie był o pochodzeniu Borowskiego, o czym muzeum wiedziało, a teraz zmienia zarzut z antysemityzmu na mowę nienawiści, ale tego też jej zdaniem tam nie było. Termin jej żądania przedprocesowego wobec muzeum upływa w piątek. Później będzie pozew o przeprosiny i usunięcie tweeta z wystawy jako pomawiającego.
Jakie ma szanse? Oceniając wypowiedź, sąd zbada kontekst i przedmiot debaty, co jest istotne, gdy wypowiedź ma być przykładem rasizmu, nagannego zachowania, tym bardziej przy ocenie takiej instytucji jak Muzeum Polin.
– To kwestia ocenna, czy wypowiedź jest antysemicka. Jeśli muzeum pozwoliło widzowi dokonać tej oceny, nie powinno być problemu – wskazuje adwokat Krzysztof Czyżewski. Dodaje, że tweet był o zmianie nazwiska przez Borowskiego, a zatem dotyczył jego pochodzenia. Jeśli wystawa jest o antysemityzmie, a tweet ma ilustrować nie antysemityzm, tylko mowę nienawiści, to mógłby być pewien problem z obroną jego zamieszczenia na wystawie.