Krzysztof Szczucki: dlaczego Andrzej Duda zawetował ustawę degradacyjną

Już w trakcie prac nad ustawą degradacyjną Andrzej Duda zgłaszał konieczność modyfikacji niektórych rozwiązań. Są przecież możliwości, by wyposażyć go w odpowiednie do tego narzędzia – zauważa ekspert.

Aktualizacja: 04.04.2018 17:27 Publikacja: 04.04.2018 07:54

Andrzej Duda

Andrzej Duda

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

W ubiegły piątek prezydent RP Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze tzw. ustawy degradacyjnej i skieruje ją do Sejmu w celu ponownego rozpatrzenia. Mówiąc językiem popularnym, ustawa została zawetowana. Pociąga to za sobą poważne prawdopodobieństwo, że ustawa ta, przynajmniej w tej postaci, nie wejdzie w życie.

Motywy decyzji

Dyskusja, która rozgorzała niezwłocznie po wygłoszeniu oświadczenia przez prezydenta, pozwala na podniesienie dwóch istotnych zagadnień, z których każde ma odniesienie konstytucyjne.

Można mieć wrażenie, że wielu spośród wypowiadających się na ten temat krytyków oraz zwolenników weta, nie tylko nie zapoznało się z motywami towarzyszącymi prezydentowi, ale także nie przeczytało samej ustawy. Konieczne wydaje się zastanowienie nad samym modelem odpowiedzialności przyjętym w ustawie. Decyzja prezydenta może być też dobrym punktem wyjścia do dalej idącego namysłu ustrojowego.

Nie ma wątpliwości, że sprawcy czynów opisanych w ustawie degradacyjnej zachowywali się w sposób karygodny, charakteryzujący się bardzo wysokim stopniem szkodliwości społecznej. Można powiedzieć, że swoim postępowaniem naruszali podstawowe wartości cywilizacji europejskiej, w niektórych aspektach zbliżając się nawet do sprawców zbrodni osądzonych po II wojnie światowej. Nie można inaczej ocenić zachowania tych, którzy wydawali rozkazy użycia broni palnej wobec ludności cywilnej czy też dopuszczali się prześladowań żołnierzy ze względu na wyznawaną religię lub pochodzenie.

Każdemu jednak człowiekowi, niezależnie od jego najbardziej negatywnych zachowań, przysługuje przymiot godności, a więc i pewne prawa podstawowe. Można było osiągnąć ten sam efekt, a więc doprowadzić do wymierzenia, przynajmniej w sferze symbolicznej, sprawiedliwości za wymienione w ustawie czyny, z zachowaniem prawa do obrony oraz innych podstawowych gwarancji, które charakteryzują państwo demokratyczne oparte na wartościach chrześcijańskich. Nie chodzi nam przecież o zaprowadzenie moralności zwycięzców, ale opartej na godności człowieka i sprawiedliwości. Zatem i prawo powinno odpowiadać tym wartościom.

Poparcie dla weta wcale nie musi oznaczać krytyki wobec idei pociągnięcia do odpowiedzialności, polegającej w tym wypadku na degradacji sprawców zbrodni komunistycznych. Wciąż odzyskujemy swoją świadomość historyczną, w PRL zakłamywaną, a później, w pierwszych dekadach wolności, spychaną na dalszy plan jako coś wstydliwego i niepotrzebnego.

Wygląda na to, i to też powinna silnie odzwierciedlać nowa konstytucja, że jako naród nie chcemy budować naszej przyszłości bez jej wyraźnego osadzenia w tożsamości historycznej, nawet jeżeli nie zawsze były to zdarzenia napawające naród dumą.

Konieczne zmiany

Wbrew niektórym głosom, nie można zgodzić się z tezą, że historia może obejść się bez prawa, zwłaszcza historia tak bliska. Jak można ukazywać krzywdy wyrządzone Polakom w okresie PRL, jeżeli ich sprawcy nie doczekali się wymierzenia im sprawiedliwości? Nie można dokonać historycznej krytyki zbrodni popełnianych w poprzednim systemie, jeżeli nie wyciągnięto odpowiednich konsekwencji prawnych. Wymierzanie sprawiedliwości powinno jednak dokonać się w sposób przemyślany, pozwalający uniknąć ryzyka błędu, który mógłby spowodować jeszcze większą niesprawiedliwość.

W swoim oświadczeniu zapowiadającym odmowę podpisania ustawy prezydent RP powiedział, że już w trakcie prac nad ustawą zgłaszał za pośrednictwem swoich ministrów konieczność modyfikacji przyjmowanych rozwiązań. Głosy takie płynęły nie tylko od prezydenta.

W Senacie bardzo ważną poprawkę proponował prof. Jan Żaryn. Proces ustawodawczy był jednak już tak zaawansowany, że żadne pomysły udoskonalające rozwiązania zawarte w akcie prawnym nie były brane pod uwagę. Ta ustawa mogła być uchwalona w brzmieniu, które byłoby do zaakceptowania przez znacznie więcej środowisk, a jednocześnie realizowałaby wszystkie cele projektodawców.

Jest wiele możliwości

Skłania to do refleksji, że proces ustawodawczy powinien być przemyślany na nowo. Zbyt łatwa wydaje się teza, że pojawiające się problemy to nie kwestia niedoskonałej konstytucji, ale ludzi, którzy ją stosują.

Warto poszukiwać lepszych rozwiązań, które spowodują, że władza polityczna będzie mogła realizować swoje cele poparte przez wyborców, ale będzie to czyniła w sposób gwarantujący lepszą jakość uchwalanego prawa. Dobrym rozwiązaniem wydaje się być wprowadzenie do ustawy zasadniczej obowiązku prowadzenia konsultacji społecznych, pobudzających świadomość polityczną i prawną obywateli, i jednocześnie gwarantujących adekwatność uchwalanych rozwiązań. Warto rozważyć także zachowanie obligatoryjnych odstępów czasowych pomiędzy poszczególnymi czytaniami projektu.

Osobną kwestią do rozważenia jest także możliwość wyposażenia głowy państwa w narzędzia pozwalające uzyskać większy wpływ na treść uchwalanego prawa, chociażby poprzez prawo do zgłaszania poprawek. Możliwych rozwiązań jest bardzo dużo. ?

Autor jest adiunktem w Katedrze Prawa Karnego Porównawczego oraz głównym specjalistą w Kancelarii Prezydenta RP

Przedstawione w tekście tezy stanowią wyłącznie poglądy autora

Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie