Monika Florczak-Wątor 3 kwietnia 2018 r. na łamach „Rzeczpospolitej" w tekście „Konstytucja traktuje obywateli poważnie" podjęła polemikę z moim artykułem „Obywatel dochodzi do głosu" z 10 marca 2018 r. Polemika jest też ważnym elementem dyskursu naukowego, zwłaszcza gdy dotyczy tak fundamentalnych zagadnień jak zmiana konstytucji. Sam do takiej polemiki zachęcałem już w pierwszym swoim artykule z cyklu „Niepoprawnie o konstytucji". Ocena polemicznych tekstów, zwłaszcza ustalenie, które tezy są bardziej przekonujące, należy często do czytelnika. Odnosząc się jednak do zarzutów stawianych mi przez Autorkę, z wieloma nie tylko nie mogę się zgodzić, ale także nie mogę zaniechać udzielenia na nie odpowiedzi. Punktem wyjścia nie jest jednak egzegeza tekstu Moniki Florczak-Wątor, ale przepisu konstytucji.
Zarzut niezgodności z ustawą zasadniczą podnoszony wobec idei ogłoszenia referendum w trybie art. 125 Konstytucji RP przypomina mi debatę nad pomysłem wprowadzenia ławników do Sądu Najwyższego. W debacie publicznej pojawiały się wówczas zarzuty niekonstytucyjności tego pomysłu, zupełnie lekceważące art. 182 konstytucji, który przewiduje udział obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, a jednocześnie upoważnia ustawodawcę zwykłego do ustalenia tego udziału. Jakkolwiek sam pomysł udziału ławników w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości na szczeblu SN można krytykować, jak każde inne rozwiązanie przedstawione w projektach aktów prawnych, to twierdzenie o jego niezgodności z konstytucją wydawało się w świetle art. 182 trudne do przyjęcia. Zarzut niekonstytucyjności jest często nadużywany, co powoduje jego zauważalną inflację. Jak inaczej ocenić konstatację, że z ustawą zasadniczą jest niezgodne coś, co ona sama przewiduje jako dopuszczalne, a w niektórych sytuacjach nawet rekomendowane. Źródłem prawa w Polsce jest sama konstytucja, nie zaś opinia konstytucjonalisty.
Wyrażą swoją wolę
Konstytucja w art. 125 stanowi, że w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być przeprowadzone referendum ogólnokrajowe. Analiza tego przepisu nie daje podstaw do wyjęcia z obszaru tego referendum spraw stanowiących materię konstytucyjną. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że są one sprawami „o szczególnym znaczeniu dla państwa".
Niewiele jest takich spraw, których znaczenie dla państwa byłoby szczególniejsze niż zagadnienie zmiany ustawy zasadniczej i treści takiej zmiany. W referendum ogólnokrajowym Polacy zyskają możliwość wyrażenia, w sposób wiążący, woli nowelizacji konstytucji lub zastąpienia jej zupełnie nową ustawą zasadniczą, a także wskazania kierunków tej zmiany. Nie można też wykluczyć, że większość głosujących opowie się za pozostawieniem Konstytucji RP z 1997 r. bez zmian.
W literaturze przedmiotu pojawia się rzeczywiście pogląd, według którego referendum ogólnokrajowe nie powinno dotyczyć zmian w konstytucji, ponieważ do tego przewidziano odrębny tryb, w którym rola referendum może polegać jedynie na zatwierdzeniu uchwalonych już zmian. Konsekwencją takiego stanowiska mogłaby być teza, że przedmiotem referendum ogólnokrajowego, organizowanego w trybie art. 125 Konstytucji RP, nie powinno być zagadnienie składające się na materię konstytucyjną. Trudno zgodzić się z takim założeniem. Przede wszystkim wyraźnie wybrzmieć powinno to, że poddanie pod referendum ogólnokrajowe pytań dotyczących zmian w ustawie zasadniczej nie narusza trybu jej zmiany. Nikt przecież nie próbuje twierdzić, że bezpośrednim rezultatem referendum będzie nowa ustawa zasadnicza. Odpowiednie organy państwa będą miały obowiązek przystąpić do prac nad zmianą konstytucji, jeżeli decyzja obywateli okaże się wiążąca i większość opowie się za taką zmianą. Wejście w życie przygotowanych w ten sposób zmian może być uwarunkowane wynikiem kolejnego referendum, o ile zaktualizuje się hipoteza art. 235 ust. 6 konstytucji.