Projekt ustawy regulującej kwestię tzw. sygnalistów, czyli ustawy o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa, zaskakuje w kilku obszarach. Jednym z nich jest przewidziany w nim zróżnicowany poziom ochrony osób zgłaszających naruszenia w zależności od formy prawnej, w jakiej sygnalista jest związany z podmiotem go zatrudniającym. Uważna lektura tego projektu pozwala na stwierdzenie, że polski ustawodawca zamierza lepiej chronić przedsiębiorców czy zleceniobiorców niż pracowników zatrudnionych na podstawie umów o pracę. Czy rzeczywiście taka jest intencja projektodawców?
W treści projektu wskazano, że osoba zatrudniona na podstawie stosunku pracy zgłaszająca nieprawidłowość nie może być niekorzystnie traktowana z powodu dokonania zgłoszenia lub ujawnienia publicznego. Z kolei za jeden z przejawów niekorzystnego traktowania uważa się wypowiedzenie lub rozwiązanie bez wypowiedzenia stosunku pracy z osobą dokonującą zgłoszenia. Dalej w projekcie znajdujemy, że do roszczeń zgłaszającego w sprawach dotyczących niekorzystnego traktowania, m.in. związanych właśnie z wypowiedzeniem lub rozwiązaniem umowy o pracę, stosuje się odpowiednio przepis kodeksu pracy o odszkodowaniach w związku z dyskryminacją. Czyli gdy dojdzie do wypowiedzenia lub rozwiązania umowy o pracę z sygnalistą, zatrudniony na podstawie umowy o pracę będzie mógł w odwołaniu do sądu pracy wskazać na naruszenie przepisów ustawy o sygnalistach oraz dodatkowo dochodzić odszkodowania jak za dyskryminację.
Co ciekawe, inną konstrukcję prawną zaproponowano w projekcie w przypadku osób świadczących pracę na innej podstawie niż umowa o pracę. W ich przypadku, np. zleceniobiorców, przewiduje się, że jednostronna czynność prawna obejmująca rozwiązanie stosunku prawnego z powodu dokonania zgłoszenia lub ujawnienia publicznego jest bezskuteczna.
Czytaj więcej:
Czyli jest to uprawnienie dalej idące niż uprawnienie pracownika, w przypadku którego ustawodawca nie przewiduje sankcji bezskuteczności, a po to, żeby przywrócony został stan sprzed działania pracodawcy, konieczna będzie co do zasady droga postępowania sądowego. Jak wiemy, to w naszych obecnych realiach może potrwać. Dlatego też można pokusić się o stwierdzenie, że projektodawcy gorzej traktują sygnalistów będących pracownikami od innych kategorii sygnalistów. Czy jest to działanie zamierzone?