Premier Donald Tusk zapowiedział, że dążyć będzie do zmiany ordynacji wyborczej do Sejmu w taki sposób, aby część mandatów poselskich obsadzana była w głosowaniu na listy w okręgach wielomandatowych zgodnie z zasadą proporcjonalności, a część w okręgach jednomandatowych z zastosowaniem zasady większości.
Jak donosi prasa, premier chciałby sprawdzić, czy zamiar ten da się przeprowadzić bez zmiany [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=7F8617C59BD0034464A73AA205CD930E?id=77990]konstytucji[/link], która w art. 96 ust. 2 stanowi, że wybory do Sejmu są powszechne, równe, bezpośrednie i proporcjonalne oraz odbywają się w głosowaniu tajnym.
[wyimek]Stabilność państwa prawnego wymusiła konstytucyjne bariery[/wyimek]
Nie mam zamiaru tu rozważać, jaki system wyborczy jest lepszy, a jaki gorszy. Ograniczę się jedynie do zwięzłego stwierdzenia, że żaden z nich, z punktu widzenia interesów stronnictw politycznych, obywateli i państwa, nie ma samych wad lub samych zalet. Czy jednak odstąpienie od uregulowań znanych obecnej ordynacji wyborczej do Sejmu (a także ordynacjom do Parlamentu Europejskiego, rad powiatowych i sejmików wojewódzkich) i realizowanych w ramach zasady proporcjonalności jest dopuszczalne bez zmiany konstytucji? Zdania w tej kwestii wydają się podzielone.
[srodtytul]Zdania są podzielone[/srodtytul]