Polacy regularnie słyszą zapewnienia rządzących, że Polska jest wciąż krajem w pełni demokratycznym i praworządnym, a uczestniczący w różnych protestach sędziowie sprzeniewierzają się swojej misji, wkraczając do czystej polityki. Dodatkowo, że mają służyć państwu, a bardziej zreflektowani mówcy, że narodowi (nie zaś praworządności).
W służbie praworządności
Sędziowie służą właściwie pojętej, czyli zgodnie z zasadami demokratycznego państwa prawa, praworządności, a w ten sposób obywatelom, w szczególności tym narażanym na niesprawiedliwe traktowanie państwa. Praworządność to jasny przekaz, iż władza musi podlegać prawu, które ją ogranicza. Biegunowym przeciwieństwem tej zasady są rządy królów, dyktatorów, fűhrerów. W praworządnej demokracji idzie przede wszystkim o podleganie prawu chroniącemu wyższe, bo uniwersalne, i z reguły zapisywane w konstytucjach wartości, w tym prawu obywateli do sprawiedliwego procesu przed niezależnym, niezawisłym i bezstronnym sądem. A niezawisłość, która jest podstawą bezstronności, opiera się na dwóch tradycyjnych podstawach: „wolności od" (wpływów, nacisków) i „wolności do", czyli do kierowania się wartościami, gdy prawo ustawowe stoi z nimi w wyraźnej sprzeczności.
Tak rozumiemy praworządność w sensie materialnym. Nie należy zatem mylić rządów prawa z prostym legalizmem, czyli stanowieniem ustaw przez jakąś doraźną, bo okresową, większość parlamentarną. Ustawa przenosząca nagle sędziów w stan spoczynku (choć formalnie poprawna jako wyjątek od zasady nieusuwalności, poza przypadkiem prezes Sądu Najwyższego, bo ją chroni w konstytucji zasada lex specialis) jest właśnie takim legalizmem.
Status „sygnalisty"
Ustawy upoważniające, nawet na krótko, ministra sprawiedliwości do usuwania i mianowania po uważaniu prezesów sądów i do każdorazowego wglądu w akta spraw, zostały z kolei niepraworządnie uchwalone w aspekcie materialnym ( zagrażają dobru publicznemu, jakim jest niezależność sądów i niezawisłość sędziów), a także formalnym, bo dotyczą aktów kierownictwa i nadzoru, a nie wyłącznie dopuszczanego przez konstytucję ustawowego określenia ustroju i właściwości sądów oraz postępowania przed nimi (art. 176). Trzeba przypomnieć, że sędziowie podlegają wprawdzie także ustawom zwykłym, ale tylko w sensie orzekania zgodnie z kodeksami, a nie w aspektach mogących wpływać na ich niezawisłość.
Po pierwsze, w praworządnej demokracji sądy i sędziowie są trzecią, odrębną i równą względem parlamentów, rządów i prezydentów władzą. Każdy obywatel ma mieć prawo do niezależnego, niezawisłego i bezstronnego sądu, a obrona tych wartości to powinność wynikająca z zasady praworządności. To także niezbywalne prawo sędziów, gdyż idzie o reputację całego wymiaru sprawiedliwości. Do tego polski sędzia nigdy nie jest wolny od analizy zgodności prawa z konstytucją, bo zawsze może trafić na taką sprawę w sądzie, wymagającą pytania do TK. Sędzia to strażnik praworządności, a dodatkowo sygnalizuje społeczeństwu zagrożenia. I aż się prosi, aby miał także status „sygnalisty" z ochroną właściwą dla tej funkcji. Odmowa zastosowania niepraworządnie uchwalonej ustawy zawsze jest takim sygnałem.