Między zasadami legalizmu a proporcjonalności

Dlaczego rodzimy wymiar sprawiedliwości nader często korzysta z europejskiego nakazu aresztowania – zastanawia się Adam Górski, adiunkt z Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego

Publikacja: 07.04.2010 03:45

Między zasadami legalizmu a proporcjonalności

Foto: Rzeczpospolita, Paweł Gałka

Red

Szeroka możliwość korzystania z ENA – europejskiego nakazu aresztowania (w celu prowadzenia procesu może on dotyczyć przestępstwa zagrożonego karą pozbawienia wolności powyżej roku) – oraz łatwość jego wykonywania stwarza pokusę częstego („szybkiego”) sięgania po ten instrument przez polski wymiar sprawiedliwości. Nie chodzi jednak wyłącznie o pokusę. Wielokrotnie orzeczenie o wydaniu ENA, które powinno być ostatecznością, wynika z zasady legalizmu ścigania.

Konieczność ścigania „za pomocą ENA” staje się w Polsce jej bezwarunkowym „przedłużeniem”. W wypadku kiedy brakuje możliwości sięgnięcia po inne środki prawne, trudno taką postawę kwestionować. Niezależnie od tego, czy w danym wypadku wydanie ENA rzeczywiście wynika z zasady legalizmu czy po prostu z niewątpliwej łatwości wypisania i wysłania odpowiedniego formularza, warto spojrzeć na naszą praktykę z drugiej strony granicy. Wtedy problem funkcjonowania ENA wydaje się znacznie bardziej skomplikowany.

[srodtytul]Zakłopotani partnerzy[/srodtytul]

Półki z polskimi ENA uginają się między innymi w Niemczech i Wielkiej Brytanii, bywa, że powodują pewne zakłopotanie tamtejszych sądów i prokuratur. Zostawiając na chwilę z boku naszą zasadę legalizmu ścigania, warto się temu zakłopotaniu przyjrzeć.

Widzimy tam np. irlandzki SN, który stoi przed perspektywą wykonania kolejnego ENA za kradzież telefonu komórkowego lub dwóch kurczaków, co, jak ustalono, będzie kosztowało tamtejszego podatnika każdorazowo średnio 25 tys. euro. Widzimy sądy zmuszone pozbawić wolności osobę, której z największą pewnością w ogóle nie wymierzy się kary pozbawienia wolności. Widzimy też, co jest inną kwestią, nakazy wydane przez polskie sądy, kiedy wystarczające byłyby względniejsze i tańsze środki pomocy prawnej.

Dodając, że wiele państw członkowskich może się kierować w ściganiu zasadą oportunizmu, można łatwiej zrozumieć, dlaczego tak często mówi się w Unii o konieczności respektowania przy wydawaniu (a według niektórych również i wykonywaniu) ENA zasady proporcjonalności.

Ta ostatnia zasada bywa jednak w kontekście ENA różnie, by nie rzec dowolnie, rozumiana. Mierzona jest ciężarem przestępstw lub karą, jaka z najwyższym prawdopodobieństwem (o ile da się to zmierzyć) zostanie wymierzona w kraju. Wreszcie za hasłem proporcjonalności niewątpliwie kryje się też poważny argument finansowy.

Nie tylko ten nieporządek pojęciowy sprawia, że obecną i przyszłą rolę proporcjonalności w funkcjonowaniu ENA tak trudno określić. Pojawia się też często pytanie, kto miałby zapobiegać temu strzelaniu z armaty do wróbla: państwo wydające czy państwo wykonujące ENA? Coraz częściej niektóre kraje, zwłaszcza Niemcy, znajdują powody do niewykonywania ENA przez powołanie się na zasadę proporcjonalności. Cierpi jednak na tym poczucie sprawiedliwości i prawa pokrzywdzonego zwłaszcza w państwach o zakorzenionej, jak w Polsce, legalistycznej tradycji.

[wyimek]Kto miałby zapobiegać temu strzelaniu z armaty do wróbla: państwo wydające czy państwo wykonujące ENA?[/wyimek]

Czy powinno się tę tradycję w zakresie funkcjonowania ENA nieco zmienić? Sporo za tym przemawia. Z pewnością istnieją wypadki, w których organ wydający ENA powstrzymałby się od tego kroku, gdyby nie sztywna zasada legalizmu. Jednak powinny one być nie tylko wąskie i wyraźnie określone, ale i wypracowane na poziomie europejskim, być może przez nowelizację decyzji ramowej w sprawie ENA, a w ślad za nią – ustaw implementujących. Wybór właściwych kryteriów rozumienia proporcjonalności musi być przedmiotem – bez wątpienia niezwyle trudnej – dyskusji w państwach członkowskich, która zresztą już się toczy w Komisji Europejskiej.

[srodtytul]Podstawa wydania[/srodtytul]

Niewystarczającą obecnie alternatywą dla ENA są środki prawne „dostępne w kraju pobytu osoby ściganej”. Proces w tym kraju nie jest alternatywą nie tylko z powodu różnych zasad jurysdykcyjnych państw członkowskich, ale i konieczności przekazania z Polski ścigania, co przecież stanowi dyskrecjonalną decyzję, uwarunkowaną również ewentualnym zastosowaniem oportunizmu i braku efektywnego ścigania w państwie pobytu. Ponadto obecne środki pomocy prawnej (wideo konferencja) w ogóle nie są jako alternatywna forma przesłuchania oskarżonego pomyślane, przede wszystkim dlatego, że wymagają jego zgody.

Najbardziej realnym środkiem zapobiegającym „nadużywaniu” ENA jest więc obecnie racjonalna nowelizacja podstaw wydawania ENA (zwłaszcza w państwach zasady legalizmu).

Być może w przyszłości możliwe będzie „wydzielenie” z ENA instrumentu prostego przekazania na mocy orzeczenia sądu państwa, w której osoba ta popełniła (niekoniecznie drobne) przestępstwo, będąc jego obywatelem i unikając (jakkolwiek rozumieć to słowo) krajowego wymiaru sprawiedliwości. Oszczędziłoby to czasu i środków, ponieważ władze sądowe państwa pobytu osoby ściganej zostałyby wyłączone z procedury decydowania o przekazaniu. Nie stałoby się to oczywiście „absolutnym lekiem” na problemy proporcjonalności. Również w takich przypadkach powinna być ona, moim zdaniem, badana. Takie uproszczone rozwiązanie, które można nazwać europejskim nakazem zatrzymania i przekazania, wymagałoby jeszcze większej ostrożności w badaniu podstaw zastosowania tego instrumentu w porównaniu z wydaniem ENA.

[srodtytul]Co na dzisiaj[/srodtytul]

Na razie należy się zastanowić, w jaki sposób „lepiej” używać ENA i jak go zreformować. Chodzi tu nie tylko o ustalenie przyszłych kryteriów badania proporcjonalności wydania ENA, ale też o to, czy również obecnie można zrezygnować ze stosowania tego środka, ograniczając się do „zwykłej” pomocy prawnej, w pełnym poszanowaniu zasady legalizmu. Jest to oczywiście możliwe wówczas, gdy osobę ściganą można przesłuchać w kraju jej pobytu przez urząd konsularny lub za pomocą środków technicznych. Możliwym rozwiązaniem byłaby reforma legislacyjna transgranicznego przesłuchania na odległość. Należałoby uniezależnić możliwość wideokonferencji od zgody podejrzanego i ustanowić specjalne środki przymusu pozwalające zapewnić obecność oskarżonego na (krótki) czas jej trwania. Warto też, zwłaszcza w ściśle określonych, drobniejszych sprawach, rozważyć możliwość stosowania również wobec podejrzanego mniej kosztownych środków łączności.

Rozwiązanie problemu proporcjonalności nie musi polegać na wyborze jednego środka legislacyjnego. Ponieważ nierealne jest obecnie ustanowienie instytucjonalnego systemu europejskiego ścigania karnego, który całościowo rozwiązywałby wiele spornych problemów związanych z przekazywaniem podejrzanych, warto pomyśleć nad kilkoma równorzędnymi, drobniejszymi rozwiązaniami, zapewniającymi obecnie racjonalne funkcjonowanie ENA.

Ustanowieniu „europejskiej klauzuli oportunistycznej” w Polsce może towarzyszyć zwłaszcza reforma stosowania środków przymusu, która byłaby swoistym „filtrem” wydawania ENA w Polsce. I tak, do art. 259 § 3 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=C5755AA43C5DC7F0A702A8E5B5F778F1?id=75001]kodeksu postępowania karnego[/link] pozwalającego stosować areszt tymczasowy wobec drobniejszych przestępstw między innymi w sytuacji, kiedy oskarżony się ukrywa, można dodać zastrzeżenie jej niestosowania w wypadku wydawania europejskiego nakazu aresztowania. Mogłoby to stanowić barierę wydawania ENA w sprawach rzeczywiście drobnych.

Jedno wydaje się bezsporne. [b]To państwo wydające ENA powinno dbać o zachowanie równowagi między zasadą proporcjonalności a interesem wymiaru sprawiedliwości. To, w jaki sposób powinno to uczynić, należy obecnie w Polsce poddać pod wnikliwą dyskusję[/b].

Opinie Prawne
Gruszczyński, Menkes: Cła, sankcje, negocjacje. Jak Donald Trump rozgrywa świat?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Jak wyrzucić (nie)sędziów
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Wniosek Święczkowskiego, czyli zamach na zdrowy rozsądek
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: PKW, czyli prawo kreatywnie wykładane
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Lex Obajtek już nie śmierdzi