Przepraszam, doniesień i zawiadomień o nieprawidłowościach – tak zapewne napisaliby ci życzliwi pomagierzy fiskusa. Niby za donosicielstwem nie przepadamy, a jednak...
Przegląd owych zgłoszeń to bynajmniej nie dowód na obywatelską postawę naszych rodaków i ich profiskalne nastawienie. To również nie efekt dbałości o stan naszego budżetu. To malowniczy obrazek ludzkich złości i słabości.
Z dużym zaangażowaniem donoszą na siebie m.in. byli małżonkowie. Okazuje się, że częściej żony niż mężowie. Kiedyś zdradzona żona wyrzucała przez okno walizki małżonka. A na koniec schodziła na dół i pierścionkiem (zaręczynowym oczywiście) dokładnie obrysowywała karoserię mężowskiego poloneza. Pisząc na niej często, co o tym wszystkim myśli! Wiedziała, co myśleć żona, wiedział mąż, no i oczywiście sąsiedzi. Było interesująco i widowiskowo.
Teraz jest zgoła inaczej – myśleć musi często tylko fiskus. Pani Życzliwa wsiada bowiem wściekła do fiata punto i jedzie na pocztę wysłać list do skarbówki. A w nim informacja, że firma eksmałżonka oszukuje na VAT. I po co, panie Życzliwy, tak się pan upierał podczas rozwodu przy tym 10-letnim volvo? Teraz podjedzie pan nim sobie do właściwego urzędu kontroli skarbowej! I proszę uważać z dalszymi zakupami – sąsiad też może pojechać na pocztę. Rzecz jasna zaniepokojony tym, skąd Życzliwy wziął pieniądze na zamianę tego volvo na nowe BMW.
Donoszą też na pracodawców zwolnieni pracownicy, a na przedsiębiorców – oszukani kontrahenci. Chyba jeszcze tylko dzieci nie donoszą na rodziców – brakuje takich pionierów jak słynny Pawka Morozow.