Sprzedający dom czy mieszkanie powinien spodziewać się, że potencjalny nabywca wytknie wszystkie jego wady, aby obniżyć cenę. Dom pięknie położony pod lasem może być uznany za „zbyt niebezpieczny”, bo krzaki blisko i złodziejowi łatwo będzie uciec. Tak samo będzie oceniane mieszkanie na parterze. Na lokalizację na ostatnim piętrze potencjalni nabywcy też będą wybrzydzać, bo latem gorąco od nagrzanego dachu, a zimą zbyt chłodno. Pokój z dwoma oknami będzie „nieustawny”, a prostokątny z pewnością okaże się „kiszkowaty”. Duży przedpokój to oczywiście „marnowanie powierzchni”. Mieszkanie przy ruchliwej ulicy na pewno będzie „zbyt głośne”, a w odległej, choć za to cichej części miasta wadą będą „uciążliwe dojazdy”.
[srodtytul] Najważniejszy własny styl [/srodtytul]
Tymczasem – mówiąc żartobliwie - nieruchomości są jak kobiety. Niektóre z nich nie wyróżniają się urodą, a jednak cieszą powodzeniem z powodu całkiem niezdefiniowanego uroku. Porównanie z kobietami jest uzasadnione z innego jeszcze powodu: nieruchomość, tak jak kobieta, powinna mieć swój styl! I w obu przypadkach wymaga to nakładów.
Jeżeli nie można sprzedać pospolitego mieszkania w bloku, trzeba się zastanowić, jak z jego wad zrobić atut. Na przykład lokal w śródmiejskiej lokalizacji przy ruchliwej ulicy można przekwalifikować na małe biuro z widoczną reklamą w oknie. Jeżeli jest to lokal na parterze i można w nim dodatkowo zrobić wejście od strony ulicy, to mamy świetny lokal użytkowy na małe biuro, kancelarię, sklep itp.
Parterowe lokum można też dostosować do potrzeb osoby niepełnosprawnej ruchowo - zrobić podjazd, poszerzyć drzwi, zorganizować przestrzeń tak, aby wózek mógł swobodnie przejeżdżać po całym lokalu. Albo wypertraktować w spółdzielni czy wspólnocie zrobienie ogródka pod balkonem lub przynajmniej posadzić kwiaty i krzewy, tak aby uatrakcyjnić widok z okna. Potencjalni nabywcy z małymi dziećmi i upodobaniem do noszenia zdrowotnych drewniaków nie usłyszą pretensji sąsiadów!