Nie ma na to żadnego sposobu?
W państwach Europy Zachodniej już w latach 30. XX w. zaczęła się rysować koncepcja immunitetu ograniczonego. Stosuje się go tylko w sprawach związanych z władczą działalnością państwa (acta iure imperii), nie obejmuje on zaś spraw związanych z obrotem cywilnym (acta iure gestionis). Jeżeli więc państwo działa jako suweren, jego immunitet państwowy jest pełny. Kiedy jednak wchodzi w zwykłe stosunki cywilnoprawne z obywatelami czy firmami innych państw, przyjmuje się, że nie ma immunitetu. I sądy państw zachodnich, jak również Stanów Zjednoczonych, zaczęły przyjmować, że państwo obce może być sądzone jak zwykły obywatel przez sądy innego państwa. Wyrazem tej koncepcji stały się wielostronne umowy międzynarodowe: konwencja europejska o immunitecie państwa – sporządzona 16 maja 1972 r. w Bazylei – oraz konwencja Narodów Zjednoczonych o immunitetach jurysdykcyjnych państw i ich mienia – podpisana w Nowym Jorku 2 grudnia 2004 r. Polska nie jest na razie stroną żadnej. Konwencją bazylejską jest związanych tylko osiem państw.
Nowojorska jeszcze nie weszła w życie, gdyż ma za mało ratyfikacji. Niemniej obie są wyraźnym dowodem na to, jak społeczność międzynarodowa traktuje immunitet państwa. Praktycznie na obie już powołują się sądy różnych państw, gdy odmawiają któremuś immunitetu. Jest też sporo wypowiedzi w literaturze prawa międzynarodowego. Przyjmuje się więc, że powstał już dosyć trwały zwyczaj międzynarodowy.
A jak jest w naszych sądach?
Od początku lat 90. nasze sądy, zwłaszcza Sąd Najwyższy, coraz częściej uznają się za kompetentne do rozpatrywania spraw cywilnych z udziałem państw obcych. Słyszałem jednak o orzeczeniach, szczególnie niższej instancji, że również w zwykłych sprawach cywilnych państwu obcemu przysługuje pełny immunitet. Należy więc nie tylko bardzo dobrze przygotować się do takiej sprawy od strony merytorycznej, ale także wykazać w jej początkowej fazie, że obce państwo nie korzysta z immunitetu. Bardzo interesujące jest postanowienie SN z 29 października 2010 r. (IV CSK 465/09) - więcej w artykule "Unijni sędziowie ustalą, czy Niemcy zapłacą za zbrodnie", wydane w sprawie, w której polski obywatel pozwał Republikę Federalną Niemiec za cierpienia, których doznał w 1944 r. wskutek pacyfikacji wsi. SN stanął na stanowisku, że w takiej sprawie państwo niemieckie korzysta z pełnego immunitetu. Uznał, że wprawdzie jest to roszczenie cywilnoprawne (miało źródło w czynie niedozwolonym), ale jedyną właściwą drogę uregulowania krzywd wynikłych z działań wojennych wyznaczają traktaty międzynarodowe. Jak więc widać, problematyka immunitetu państwa jest skomplikowana i każdą sprawę należy badać indywidualnie.
Powiedzmy, że zapada wyrok zasądzający należność od obcego państwa. Jak go wyegzekwować?