Chaos z receptami i lekami refundowanymi - Tomasz Pietryga

Awantura wokół recept i leków refundowanych pokazuje, jak słabe jest nasze państwo. Nie będąc w stanie zapanować nad procedurami, które samo stworzyło, odbiera ono obywatelom poczucie bezpieczeństwa – pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 02.01.2012 19:45

Chaos z receptami i lekami refundowanymi - Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

Od kilku tygodni trwa medialny spektakl związany z zamieszaniem wokół list leków refundowanych i recept. Rząd działa chaotycznie, sprawiając wrażenie, jakby całą sprawą był bardzo zaskoczony. Sprowadza ją zresztą wyłącznie do hasła walki z krwiożerczymi koncernami farmaceutycznymi o tańsze leki oraz do grożenia buntującym się lekarzom, w imię dobra pacjenta – oczywiście. Takie działania nastawione na medialny efekt wydają się jednak coraz mniej przekonujące.

Wpadka jest bowiem zbyt duża i dotyczy bardzo delikatnej i ważnej sfery, jaką jest zdrowie publiczne. W tym obszarze na żadne niejasności czy znaki zapytania nie powinno być miejsca. Państwo tymczasem zafundowało i funduje nadal obywatelom, często ludziom chorym i starszym, niepewność, i to poczucie bezpieczeństwa bezmyślnie niweczy.

Pytania są,  odpowiedzi brak

Dlatego państwo musi się z zaistniałej sytuacji wytłumaczyć i wyciągnąć z niej wnioski, zwłaszcza że zamieszanie z refundacjami leków nie pojawia się po raz pierwszy.

Warto postawić pytanie, kto zafundował taką sytuację obywatelom, dopuszczając do tego, że niemal do ostatniego dnia nie było wiadomo, jakie leki znajdą się na listach, a jakie nie, dlaczego praktycznie do końca ubiegłego roku nie było wiadomo, czy w 2012 r. uda się bez komplikacji zrealizować receptę i ile będzie kosztował lek.

Dlaczego tak się stało, skoro procedury ustalania list leków – jako element polityki zdrowotnej państwa – powinny podlegać absolutnej staranności. Przecież, logicznie rzecz ujmując, w sprawie nie powinno być niespodzianek, bo przygotowanie list jest procesem długofalowym. W Ministerstwie Zdrowia działa zespół dobrze opłacanych ekspertów, których zadaniem jest mozolne, pewnie wielomiesięczne analizowanie list leków na przyszły rok pod kątem ich wartości terapeutycznej, kosztów dla budżetu, ilości spożycia przez pacjenta itp. Dopiero na tej podstawie powinna być podjęta decyzja o dopuszczeniu danego leku do refundacji.

Jeżeli działa to w taki właśnie sposób, to wszystko powinno być przejrzyste i o żadnej aferze lekowej na koniec roku nie powinno być mowy.

Tymczasem nie wiedzieć czemu afera wybucha. A minister zdrowia Bartosz Arłukowicz w ostatniej chwili, szamocąc się pod wpływem opinii publicznej, nanosił korekty na listach. Tłumaczył się np. z zamieszania wokół odpłatności za paski do glukometrów po prostu błędem.

Podobny chaos ma miejsce ze wzorami nowych recept. Zmiany legislacyjne powinny podlegać konsultacjom, również z zainteresowanymi środowiskami. Wysłuchuje się ich uwag i opinii zarówno po to, aby uniknąć błędów w praktyce, jak i po to, aby nie prowokować ewentualnych konfliktów.

Czy w sprawie recept tak się stało? Czy urzędnicy wysłuchali racji lekarzy? Czy zdawali sobie sprawę, że ignorując ich głos i wprowadzając dość kontrowersyjne rozwiązania, mogą doprowadzić do konfliktu ze środowiskiem? Konfliktu, w którym przegrany być może tylko jeden – pacjent.

Recepta na wyobraźnię

Na koniec jeszcze jedno pytanie o skutki chaosu lekowego, który spowodował, że tysiące osób w obawie przed niejasną sytuacją po 1 stycznia 2012 roku masowo wykupywały leki na zapas. Ciekawe, o ile w grudniu wzrosły obroty aptek i dochody koncernów farmaceutycznych. A jak sytuacja wygląda ze strony państwa? Czy budżet poniósł straty, będąc narażony na dodatkowe, nieplanowane wydatki pacjentów, którym państwo odebrało poczucie bezpieczeństwa?

Rząd powinien odpowiedzieć na te pytania i wyciągnąć wnioski. Inaczej pozostanie tylko grożącym szabelką strażnikiem mętnej wody. W efekcie z podobnym spektaklem możemy mieć do czynienia za rok.

Polityka zdrowotna państwa musi być klarowna, o żadnych wpadkach i kontrowersjach nie może być mowy. Inaczej bowiem ucierpi na tym nie tylko budżet, ale przede wszystkim pacjent.

Od kilku tygodni trwa medialny spektakl związany z zamieszaniem wokół list leków refundowanych i recept. Rząd działa chaotycznie, sprawiając wrażenie, jakby całą sprawą był bardzo zaskoczony. Sprowadza ją zresztą wyłącznie do hasła walki z krwiożerczymi koncernami farmaceutycznymi o tańsze leki oraz do grożenia buntującym się lekarzom, w imię dobra pacjenta – oczywiście. Takie działania nastawione na medialny efekt wydają się jednak coraz mniej przekonujące.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"