Podatki nie mogą zniechęcać inwestorów

W ciągu kilku lat Polska zyskała miano kraju stabilnego pod względem podatkowym. I jest to wartość, o którą trzeba dbać – podkreśla prezes zarządu Ernst & Young Jacek Kędzior w rozmowie z Aleksandrą Tarką

Publikacja: 30.01.2012 07:15

"Rz": W  exposé premier zapowiedział liczne zmiany mające zapewnić oszczędności w budżecie. Jak pan ocenia propozycje dotyczące podatków?

Jacek Kędzior prezes zarządu Ernst & Young:

Po exposé premiera widać wyraźnie, że rząd i minister finansów przystąpili do bardzo aktywnych działań. Niektóre prace są prowadzone wręcz ekspresowo. Dotyczy to zwłaszcza gorącego tematu opodatkowania miedzi. Resort finansów tłumaczy słusznie, że miedź i tego rodzaju zasoby w innych krajach są opodatkowane, ale tempo wprowadzania zmian jest dość ryzykowne. Każda istotna innowacja wymaga właściwego merytorycznego rozpatrzenia pozwalającego na zrozumienie specyfiki przedmiotu opodatkowania, zbadania, co i jak chcemy opodatkować, aby było to skuteczne, ale też nie obciążało nadmiernie podatnika. Moje największe wątpliwości budzą: planowana wysokość podatku od miedzi oraz to, że podatek ten nie będzie kosztem uzyskania przychodu dla firmy. Brak możliwości zaliczenia go do kosztów powoduje oczywiście większe obciążenie dla podatnika. Mam nadzieję, że sposób ustalania podatku, wszelkie sprawy techniczne z tym związane będą jeszcze w toku prac legislacyjnych szczegółowo analizowane i modyfikowane.

A inne zmiany?

Śledzę uważnie wypowiedzi Ministerstwa Finansów dotyczące gazu łupkowego. Odbieram je pozytywnie, zwłaszcza zapewnienia, że przygotowanie projektu potrwa kilka miesięcy i że ma on uwzględniać specyfikę działalności poszukiwawczej. Ważne jest także to, że rząd chce zagwarantować pewność inwestorom. Trzeba pamiętać, że będą to wydatki grubo ponad 100 mld zł. Inwestor musi więc wiedzieć, jakie będą założenia co do opodatkowania tego typu działalności. Obecne regulacje są nieadekwatne i muszą ulec modyfikacji, czy to w zakresie wysokości, czy sposobu opodatkowania. Uważam, że zmiany powinny iść w kierunku opodatkowania dochodu, a nie przychodu. Rząd powinien mieć świadomość, że chodzi nie tylko o dopingowanie polskich inwestorów, ale także o to, żebyśmy byli atrakcyjni dla inwestorów zagranicznych, którzy poza kapitałem mają odpowiedni know-how i technologie.

Z wypowiedzi premiera wynika, że rząd będzie chciał przyciąć przywileje podatkowe. Czy nie obawia się pan, że będzie temu towarzyszyło nasilenie kontroli?

Powinniśmy o tym rozmawiać uczciwie. Naturalne jest oczekiwanie od premiera, że będzie mówił w sposób stanowczy o konieczności wywiązywania się z obowiązków podatkowych. Pojawia się jednak istotne pytanie, co to oznacza w praktyce, jak te zapowiedzi będą realizowane przez organy skarbowe. Z naszych badań wynika, że w ciągu ostatniego roku 75 proc. podatników na całym świecie zaobserwowało bardziej agresywną politykę kontroli ze strony organów fiskalnych. Oznacza to, że sytuacja budżetowa państwa przekłada się na sposób, w jaki władze skarbowe kontrolują przedsiębiorców. Kontrole będą, i to nic nadzwyczajnego. Jednak musimy cały czas zwracać uwagę na te sytuacje, w których organy podatkowe nie działają na podstawie prawa czy też je omijają. Takie działania musimy wskazywać i piętnować. W interesie państwa leży to, żeby administracja skarbowa była efektywna i skuteczna. Ale musi to być administracja, która właściwie typuje do kontroli i potrafi rozróżnić uchylanie się od opodatkowania od planowania podatkowego.

Pojawił się pomysł powrotu do klauzuli obejścia prawa podatkowego. Czy nie skończy się to tak, że fiskus zyska świetne narzędzie kwestionowania legalnych działań mających na celu optymalizację podatkową, a nie oszustwa?

Ryzyko z pewnością istnieje. Nie ma nic niestosownego w rozważaniu wprowadzenia tej klauzuli. Takie regulacje obowiązują w wielu państwach. Pytanie tylko, jaki z nich fiskus robi użytek. Tego typu unormowania wymagają dobrego zrozumienia przez organy działalności gospodarczej. Klauzula ta sprowadza się bowiem do badania, czy jedynym celem danej transakcji był cel podatkowy, czy też był istotny cel gospodarczy. Trudno mi powiedzieć, czy administracja podatkowa jest do tego przygotowana. Wydaje mi się, że wprowadzenie takiej regulacji musi oznaczać konieczność edukacji kadr skarbowych w zakresie tego, kiedy i jak te przepisy mogą być zastosowane. W przeciwnym razie grozi nam to, że urzędnicy będą traktowali tę procedurę jako formę uznaniową czy pretekst do kwestionowania legalnych działań, które mają na celu optymalizację podatkową. Nie należy zapominać, że prawo do oszczędzania podatników jest jednym z podstawowych praw.

Czy w pana ocenie administracja skarbowa nadąża za zmianami specyfiki i dynamiką rozwoju współczesnego obrotu gospodarczego?

Specyfika czasów, w których żyjemy, polega na szybkim przepływie informacji, de facto braku granic, swobodnym przepływie osób i usług, mobilności podatników. Wielu aktywnie podchodzi do swojej sytuacji podatkowej. Dziś podatki są postrzegane jako koszt działalności gospodarczej, innymi słowy – jako element mający wpływ na konkurencyjność. Dlatego wiele podmiotów analizuje rozwiązania prawne pod kątem optymalizacji swojej działalności. Generalnie więc przed administracjami wielu krajów stoją takie właśnie wyzwania. Nie wiem, czy Ministerstwo Finansów buduje zespoły, które będą potrafiły sprostać tym zadaniom. Można spotkać inspektorów kontroli wyspecjalizowanych w danym zakresie, ale nie umiem powiedzieć, w jakim stopniu jest to element świadomego, aktywnego zarządzania administracją.

W tym roku zacznie obowiązywać nowa dyrektywa unijna w sprawie wymiany informacji podatkowych. Czy podatnicy powinni się jej obawiać?

Ci, którzy myślą aktywnie o podatkach i działają zgodnie z prawem, nie mają się czego bać. Uważam, że powinni być świadomi swoich praw i obowiązków oraz wykazywać aktywność w postępowaniach podatkowych. Nie ulega wątpliwości, że w interesie podatników jest to, by urzędnicy skarbowi byli kompetentni, znali przepisy podatkowe i realia działalności gospodarczej. Dyrektywę unijną musimy wcielić w życie.

Na jej podstawie bowiem urzędnicy zyskają uprawnienie do żądania wielu informacji pozwalających sprawdzić, czy podatnik nie układa swoich interesów tak, żeby uniknąć opodatkowania w danej jurysdykcji podatkowej. Wprowadzenie tej dyrektywy pokazuje, że administracje różnych krajów unijnych dostrzegają mobilność podatników i potrzebę sprawnej wymiany informacji podatkowych. Już teraz ich przedstawiciele nieformalnie dzielą się informacjami na temat technik podatkowych używanych na ich terenie. To pokazuje, jak zacieśnia się współpraca organów fiskalnych państw UE i OECD.

Ale mimo wszystko ma to być narzędzie przeciwdziałania oszustwom podatkowym (np. wyłudzaniu VAT z wykorzystaniem transakcji karuzelowych), a nie bat na uczciwych podatników, którzy szukają krajów, gdzie prowadzenie działalności jest najbardziej opłacalne pod względem podatkowym.

Oczywiście cały czas powinniśmy pamiętać o tym, że ma to być narzędzie zapobiegające unikaniu opodatkowania, a nie wymierzone przeciwko podatnikom, którzy wykorzystując legalne metody, tak układają swoje relacje, żeby ich działalność była jak najbardziej opłacalna. Takie decyzje trzeba chronić, a nie doprowadzać do tego, żeby na fali kryzysu czy też fobii kryzysowej dać przyzwolenie na wykorzystywanie takich narzędzi jak wymiana informacji podatkowych do szybkiego powiększania wpływów budżetowych. Trzeba być na to wyczulonym. Zwłaszcza że w interesie naszego państwa leży to, żeby Polska pod względem podatków była krajem konkurencyjnym, przewidywalnym i atrakcyjnym dla inwestorów.

Czy Polska jest dla zagranicznych inwestorów krajem podatkowo przewidywalnym?

Nie wiem, do jakiego stopnia jest to pogląd popularny, ale moim zdaniem w ciągu kilku lat Polska zyskała miano kraju stabilnego pod tym względem. I jest to wartość, o którą trzeba dbać.

Co powinien zrobić rząd, żeby tę konkurencyjność Polski jeszcze podnieść?

Lista mogłaby być długa. Pierwsza rzecz, jaka się już dzieje, to aktywne wspieranie zagranicznych inwestycji. Bardzo dużo korzyści przyniosły zwłaszcza specjalne strefy ekonomiczne, które są znakomitym narzędziem przyciągania zagranicznych inwestorów. Ze względu na sytuację gospodarczą na świecie wiele podmiotów nie zdołało jednak w pełni wykorzystać zwolnienia podatkowego związanego z prowadzeniem działalności w specjalnych strefach ekonomicznych. Dlatego konieczne jest przedłużenie ich funkcjonowania.

Drugą kwestią jest konkurencyjność polskich przedsiębiorstw. Bardzo dobrze się stało, że rząd wprowadził zwolnienie od akcyzy dla węgla, ale dyrektywa energetyczna przewiduje także możliwość zwolnienia z akcyzy dla gazu. Uważam, że byłoby wielką stratą, gdyby ustawodawca nie skorzystał z tej możliwości w 2013 r. Brak takiego zwolnienia zdecydowanie pogorszy konkurencyjność polskich przedsiębiorstw, zwłaszcza że wiele krajów UE z niego korzysta.

Ostatnią kwestią jest dalsze likwidowanie barier w działalności gospodarczej. Nie wydaje mi się, by 70. pozycja w rankingu Banku Światowego była na miarę naszych aspiracji. Powinniśmy myśleć o ułatwieniach dla rozpoczynających działalność, zwolnieniach i zachętach związanych z innowacyjnością. Zwłaszcza że w tym ostatnim zakresie obecne rozwiązania nie są wystarczające.

"Rz": W  exposé premier zapowiedział liczne zmiany mające zapewnić oszczędności w budżecie. Jak pan ocenia propozycje dotyczące podatków?

Jacek Kędzior prezes zarządu Ernst & Young:

Pozostało 98% artykułu
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?