W internecie również są porady dotyczące leczenia chyba wszystkich chorób, tylko że „doktor Google" wyrostka robaczkowego nie wytnie...
Różnica między krzesłem a krzesłem elektrycznym
Łatwo mówić o „deregulacji" zawodów, o otwarciu dostępu do wielu profesji, porównywać, ile zawodów podlega regulacjom w innych krajach Unii Europejskiej. Nikt jednak z decydentów w najmniejszym nawet stopniu nie pokusił się o sprawdzenie (albo też nie chce o tym oficjalnie powiedzieć), jak wygląda w tychże krajach (często o zdecydowanie wyższej kulturze prawnej i kilkudziesięcioletnim, a często i kilkusetletnim doświadczeniu w tej materii) ścieżka dojścia do zawodu notariusza. Nie pokusił się z prostego powodu – droga dojścia do zawodu notariusza, który przecież jest osobą zaufania publicznego a czynności przez niego dokonywane mają charakter czynności urzędowych, moc gwarantowaną przez państwo, a obowiązki notariusz wykonuje również w imieniu państwa – jest zdecydowanie trudniejsza i dłuższa jak w Polsce.
We Francji, po ukończeniu studiów prawniczych i uzyskaniu tytułu odpowiadającego polskiemu tytułowi magistra prawa, kandydat musi odbyć szkolenie. Studia notarialne trwają trzy lata i w tym czasie kandydat musi odbyć dwuletni staż w kancelarii. Po ukończeniu studiów notarialnych i odbyciu stosownego stażu, po zdaniu wielu egzaminów, w tym obronie pracy dyplomowej, osoba taka otrzymuje tytuł notariusza-asystenta. Jednak tylko nieliczni spośród nich zostają w konsekwencji notariuszami prowadzącymi własne kancelarie (z uwagi na obowiązująca zasadę numerus clausus). W Niemczech i Austrii każdy chcący wykonywać zawód stricte prawniczy musi odbyć aplikacją wspólną dla wszystkich zawodów prawniczych (organizowaną przez instytucję publiczną). Po roku, po złożeniu egzaminu, rozpoczyna się specjalizacja. Trwa ona od 3 do 6 lat w Niemczech i około 7 lat w Austrii. Ocena uzyskana z powyższego egzaminu, ocena na dyplomie uniwersyteckim oraz długość wykonywania działalności prawniczej są specjalnie punktowane i późniejszy nabór do konkretnego zawodu opiera się właśnie na systemie punktacji. W Hiszpanii, aby uzyskać tytuł notariusza kandydat musi zdać bardzo trudny egzamin państwowy. Także tu zaliczenie egzaminu nie jest jednoznaczne z uzyskaniem miejsca do wykonywania zawodu. Po zdaniu egzaminu kandydat bierze udział w konkursie na obsadzenie wakatu kancelarii notarialnej, wygranie którego daje dopiero prawo do samodzielnej pracy w charakterze notariusza.
Rządy Francji, Niemiec, Austrii, Hiszpanii, Włoch czy Luxemburga, już dawno zdały sobie sprawę, że notariusz zajmuje pozycję osoby zaufania publicznego, której powierzone zostały przez państwo zadania publiczne, piastując funkcję strażnika obowiązującego porządku prawnego. Notariusz daje pewność transakcji, zapewnia kontrolę państwa nad stosunkami prawnymi pomiędzy podmiotami, gwarantuje bezpieczeństwo obrotu prawnego. Pozycja notariusza zatem bliższa jest statusowi sędziego niż wolnym zawodom prawniczym. Takie stanowisko też oficjalnie zajmuje nasze Ministerstwo Sprawiedliwości (vide: odpowiedź Ministra Sprawiedliwości z dnia 20 lipca 2011r na interpelację poselską nr 23463). Pomiędzy jednak oficjalnym stanowiskiem a realizowaną praktyką istnieje znacząca różnica, coś tak jakby pomiędzy krzesłem a krzesłem elektrycznym.
Niewidzialna ręka „rynku"
Nie kwestionuję potrzeby czy możliwości otwarcia zawodów prawniczych, otwarcie to jednak nie może polegać na obniżaniu progu kwalifikacji niezbędnych dla prawidłowego wykonywania tegoż zawodu.
Skoro bowiem, według planów Ministra Sprawiedliwości i serwowanych uzasadnień projektowanych zmian, to „rynek" ma weryfikować kompetencje adwokatów, radców prawnych czy notariuszy, a Minister uznaje, że odbycie którejkolwiek z tych aplikacji (bez stosownej praktyki) daje takie same kwalifikacje i przygotowanie zawodowe, nic nie stoi na przeszkodzie aby również „rynek" weryfikować miał kwalifikacje sędziów czy prokuratorów. Stwórzmy system, w którym każdy absolwent prawa (no, ewentualnie zaraz po odbyciu którejkolwiek z aplikacji) otrzyma łańcuch sędziowski i będzie mógł wydawać wyroki w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej (jest tylko pytanie, w której instancji będzie mógł orzekać) a weryfikacja „rynku" niech polega na społecznym osądzie, czy tak wydawane wyroki są „sprawiedliwe" czy też nie.