Reklama

Domagalski: Rokosz sędziów czas powstrzymać

Sędziów odważnych w poglądach należy cenić, ale można od nich oczekiwać, że nie będą nadużywać prawa czy choćby jego wykładni.

Publikacja: 20.11.2013 07:15

Marek Domagalski

Marek Domagalski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Chodzi mi o spór o przesunięcia, mimo że w tej „reformie" chodzi raczej o zmianę szyldów, gdyż nawet biurek sędziowie nie zmieniają. Wielu z nich to nie przeszkadza, ale niektórzy uważają zmiany za zamach na status sędziego i trzeciej władzy. Ich narastający rokosz naraża podatników na koszty, podsądnych na dodatkowe trudy, nadweręża powagę wymiaru sprawiedliwości, a za nią państwa.

Protestujący sędziowie powołują się na lipcową uchwałę Sądu Najwyższego, że decyzja o przeniesieniu sędziego na inne miejsce służbowe podjęta przez wiceministra jest bezprawna, gdyż powinien ją podpisać  minister. Uważają, że oznacza to nieważność postępowań.

Ministerstwo Sprawiedliwości, w którym urzęduje wielu sędziów, nie powinno być zaskoczone, nic nie stało bowiem na przeszkodzie, aby minister Gowin podpisał kilkaset aktów. Nie zmienia to faktu, że ów brak przezorności (i podpisu Gowina) nie dyskwalifikuje dokonanych przesunięć.

Tekst adresuję nie tylko do prawników, posłużę się więc porównaniem. Powiedzmy, że jakaś rada miejska zmieni plan zagospodarowania i na osiedlu będzie można budować już tylko domki jednopiętrowe. Czy to oznacza, że wcześniej wybudowane dwupiętrowe stoją nielegalnie? Taki wniosek byłby absurdem.

Ta zasada dotyczy także wykładni, zwłaszcza istotnie zmieniającej rozumienie prawa. To żadne odkrycie, i każdy prawnik powinien o tym wiedzieć. Kodeks kanoniczny, matka nowożytnych kodeksów, jednym zdaniem kanonu 16 wyłuszcza tę zasadę:  Interpretacja (...) „jeśli tylko wyjaśnia słowa ustawy same w sobie pewne, wtedy działa wstecz, gdy ustawę zawęża lub poszerza albo tłumaczy wątpliwą, nie działa wstecz".

Reklama
Reklama

Nie mogę zrozumieć, dlaczego podpis samego ministra na przeniesieniu ma takie znaczenie. Tak czy inaczej, taka wykładnia może działać tylko na przyszłość. Powiem więcej: powinna zostawiać vacatio legis, by ustawodawca, jeśli się z nią nie zgadza, mógł zmienić przepis. To do niego należy bowiem stanowienie prawa.

Chodzi mi o spór o przesunięcia, mimo że w tej „reformie" chodzi raczej o zmianę szyldów, gdyż nawet biurek sędziowie nie zmieniają. Wielu z nich to nie przeszkadza, ale niektórzy uważają zmiany za zamach na status sędziego i trzeciej władzy. Ich narastający rokosz naraża podatników na koszty, podsądnych na dodatkowe trudy, nadweręża powagę wymiaru sprawiedliwości, a za nią państwa.

Protestujący sędziowie powołują się na lipcową uchwałę Sądu Najwyższego, że decyzja o przeniesieniu sędziego na inne miejsce służbowe podjęta przez wiceministra jest bezprawna, gdyż powinien ją podpisać  minister. Uważają, że oznacza to nieważność postępowań.

Reklama
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Transparentny jak sędzia TSUE
Opinie Prawne
Bartczak, Trzos-Rastawiecki: Banki mogą być spokojne
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Rzecznik nie wydaje wyroku, ale warto go słuchać
Opinie Prawne
Grzegorz Sibiga: To weto prezydenta Nawrockiego może przynieść dobry skutek
Opinie Prawne
Przemysław Drapała: Skutki uboczne dobrej zmiany w zamówieniach publicznych
Reklama
Reklama