Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że Rada Miasta Stołecznego Warszawy dopuszcza się uchwalania „mikro" planów na konkretne działki obciążone roszczeniami w trakcie trwającego postępowania administracyjnego o ustanowienie prawa użytkowania wieczystego. Choć organem kompetentnym do uchwalenia planu jest Rada m.st. Warszawy, a organem właściwym do wydania decyzji dekretowej jest Prezydent m.st. Warszawy to nie należy mieć złudzeń, że działania te są od siebie niezależne. Najistotniejszy w tym procederze jest timing – MPZP musi wejść w życie przed dniem wydania decyzji dekretowej.
Należy bowiem przypomnieć, że podstawą do wydania decyzji o ustanowieniu prawa użytkowania wieczystego jest nadal dekret o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy, który w swym art. 7 ust. 2 definiuje przesłanki wydania pozytywnej decyzji. Otóż gmina ma obowiązek uwzględnić wniosek, jeżeli korzystanie z gruntu da się pogodzić z jego przeznaczeniem według planu zabudowania (dziś miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego). Zgodnie z utrwaloną linią orzeczniczą, aprobowaną w doktrynie, dla oceny wniosku decydujące znaczenia ma zawsze MPZP obowiązujący w dacie wydania decyzji. Zatem organ ma obowiązek wpierw ustalić przeznaczenie nieruchomości w MPZP, a następnie rozważyć czy korzystanie z nieruchomości przez jej dotychczasowych właścicieli (ich spadkobierców) da się pogodzić z jej przeznaczeniem w planie. Choć zgodnie z aprobowanym w literaturze poglądem NSA wyrażonym w uchwale z dnia 26.11.2008 roku (I OPS 5/08), przeznaczenie na cele użyteczności publicznej co do zasady nie wyłącza możliwości uwzględnienia wniosku dekretowego, to w obecnym stanie prawnym (w związku z definicją w u.g.n. celu publicznego i zawężeniem jego zakresu pojęciowego) przeznaczenie nieruchomości na cel publiczny niemal zawsze skutkować będzie odmową ustanowienia prawa użytkowania wieczystego.
W związku z tym uchwalenie „odpowiedniego" planu dla obciążonej roszczeniami nieruchomości oznaczać będzie brak konieczności „zwrotu" nieruchomości, a ponadto skutkować będzie pozbawieniem byłych właścicieli (ich spadkobierców) roszczeń odszkodowawczych w zakresie tych nieruchomości co do których wniosek dekretowy nie został rozpoznany od końca lat 40. XX w. do dnia dzisiejszego. W obecnym stanie prawnym o odszkodowaniu można bowiem mówić jedynie w przypadku wydania decyzji odmawiającej prawa własności czasowej z rażącym naruszeniem prawa i stwierdzeniu jej nieważności (względnie stwierdzenia wydania jej z naruszeniem prawa).
Obecnie praktykę tą można zaobserwować na przykładzie uchwalania mikro miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla niektórych nieruchomości zabudowanych przez obiekty oświaty. Choć chęci Miasta, zmierzające do zapobieżenia utraty i w konsekwencji komercjalizacji przestrzeni wykorzystywanych obecnie przez szkoły i przedszkola należy ocenić pozytywnie, to jednak wydaje się, że w demokratycznym państwie prawa kolejność podejmowanych działań powinna być odwrotna. Najpierw należy ustanowić na rzecz byłych właścicieli prawo użytkowania wieczystego, a dopiero następnie uchwalić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Ta kolejność działań, których efekt w postaci zachowania funkcji oświatowej byłby ten sam, pozwoliłaby na równe traktowanie obywateli i zachowanie prawa do odszkodowania (czy możliwości żądania wykupu zwróconej nieruchomości) przez tych roszczących, których wniosek nie został rozpoznany do dnia dzisiejszego (na podstawie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym w zw. z uchwaleniem MPZP). Ponadto zarówno ww. grupa roszczących, jak i ci którzy dochodzą swych roszczeń po uprzednim stwierdzeniu nieważności decyzji odmawiającej prawa własności czasowej, mieliby szanse na aktywny udział w procedurze planistycznej.
Z niepokojem należy zauważyć, że proceder pozbawiania roszczeń dekretowych „w białych rękawiczkach" nie różni się znacząco od wydawania w przeszłości decyzji dekretowych z rażącym naruszeniem prawa. Niebezpieczne jest to, że taka praktyka, w związku z legalnością podejmowanych działań, pozostaje po za jakąkolwiek kontrolą.