We wrześniu 2013 r. Komitet Praw Osób Niepełnosprawnych – działający na podstawie konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych, ratyfikowanej także przez Polskę – orzekł, że jakiekolwiek przepisy wprowadzające automatyczne zakazy dla osób ubezwłasnowolnionych są z gruntu rzeczy dyskryminujące (sprawa Zsolt Bujdoso i inni przeciwko Węgrom). Lepiej dopuścić wszystkich, niż bezprawnie kogokolwiek wykluczać. Sądy nie posiadają bowiem narzędzi, jak weryfikować, komu przyznać prawa wyborcze, a komu nie.
To rozstrzygnięcie można czytać w następujący sposób: mniejsza krzywda dla demokracji to włączenie do grona wyborców osób podejmujących decyzję wyborczą bez pełnej świadomości jej znaczenia niż blankietowe wykluczanie całej kategorii niepełnosprawnych. Rolą państwa powinno być natomiast takie przygotowanie materiałów wyborczych, instrukcji i list, aby osoby z niepełnosprawnościami mogły podjąć jak najbardziej świadomą decyzję. Ten sposób myślenia jest powszechny w wielu państwach, które od dawna nie stosują żadnych kryteriów wykluczających osoby z niepełnosprawnościami intelektualnymi lub psychicznymi z grona wyborców. Ich konstytucje nie zawierają takich jak w Polsce blankietowych i automatycznych wykluczeń osób ubezwłasnowolnionych z grona wyborców.
Rozwiązanie dla Polski
Rozwiązanie tego problemu jest od pewnego czasu przedmiotem dyskusji w Polsce. Zasadniczo istnieją dwa rozwiązania. Pierwsze to zmiana konstytucji. Proces długotrwały, ale jego podjęcie świadczyłoby o dużej wrażliwości władz polskich w kwestii problemów osób z niepełnosprawnościami. Drugi to zniesienie ubezwłasnowolnienia. Na ten temat się dyskutuje, są przygotowywane koncepcje zmiany kodeksu cywilnego, ale raczej Sejm tej kadencji tego nie dokona.
W przypadku jednak zbliżających się wyborów do Parlamentu Europejskiego problem jest znacznie poważniejszy. Konstytucja w art. 62 nie wspomina o wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ograniczenia praw wyborczych dla osób ubezwłasnowolnionych dotyczą tylko wyborów krajowych.
Dlatego można twierdzić, że przepisy kodeksu wyborczego pozbawiające osoby ubezwłasnowolnione praw wyborczych w wyborach do Parlamentu Europejskiego są niezgodne z konstytucją. Wprowadzają ograniczenie praw obywatelskich, które nie ma swojej wyraźnej podstawy konstytucyjnej. Takie ograniczenie nie jest także wymagane traktatami europejskimi czy Kartą praw podstawowych Unii Europejskiej. Wręcz przeciwnie – analizując przepisy dotyczące przeciwdziałania dyskryminacji ze względu na niepełnosprawność w UE, można wręcz dojść do wniosku, że państwa członkowskie powinny działać na rzecz dopuszczenia osób z niepełnosprawnościami w wyborach.
To oznacza, że każda osoba ubezwłasnowolniona, która będzie się ubiegała o możliwość oddania głosu w wyborach do Parlamentu Europejskiego, będzie miała realną szansę na wygranie sprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym, a także przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Teoretycznie, gdyby chęć udziału w wyborach wyraziło ponad 70 tys. osób ubezwłasnowolnionych (to jest skala problemu w Polsce), a następnie zaczęło dochodzić odpowiedzialności odszkodowawczej przed Trybunałem w Strasburgu, mogłoby to Polskę kosztować dużo pieniędzy.