Nie tylko pieniądze lubią ciszę. Spokoju i cierpliwości wymaga też sprawiedliwość. A ostatnio już nawet myślimy uczuciami. W emocjach ferujemy codzienne wyroki. Im kto gorzej przygotowany, tym szybciej ma w sprawie zdanie. Często wystarczy mu nagłówek w gazecie. Prawnik zawsze chętniej schowa się za miękkim „wydaje się" lub „można sądzić" i nieśmiertelnym, ale profesorskim „to zależy". Sądzenie powierzamy najbardziej doświadczonym życiowo i najlepiej wykwalifikowanym.
W społeczeństwie wyrokuje się, a niestety i potępia, nad podziw szybko, bo... takie jest tempo życia. Jak inaczej poradzić sobie z nawałem informacji i kłopotów? Wiadomość żyje chwilę, a chcemy mieć natychmiast uspokajające rozwiązanie problemu. Przysłowie mówi, że co nagle... Mądrość ludowa każe uzbrajać się w cierpliwość. Również moi koledzy ze studiów, specjaliści od wschodnich sztuk walki, mawiali: mistrza poznaje się po długich pociągnięciach. Szacowna dyrektywa z rzymskiej tradycji prawnej kazała wysłuchać drugiej strony.
Życie codzienne skłania, aby powracać do uznanych nakazów postępowania. Wynikają z prawnego doświadczenia Rzymian, ale do prawa się nie ograniczają. Bohaterka tragedii „Medea" Seneki napomniała króla Kreona: „Kto wydaje wyrok bez wysłuchania drugiej strony, jest niesprawiedliwy, choćby nawet wydał wyrok słuszny". Literatura piękna potwierdza, że dyrektywa zyskała powszechne uznanie w starożytności, choć postępowanie według niej nie przychodziło i nie przychodzi spontanicznie. Niby już weszło do kanonów dziennikarstwa zapytywanie drugiej strony. W artykule wypada zamieścić jej opinię lub przynajmniej zasygnalizować próby kontaktu. „Wysłuchaj drugiej strony" w społeczeństwie się jednak nie zakorzeniło. Nawet w czasopismach naukowych mało kto informuje o krytycznej recenzji i prosi o ustosunkowanie się do niej w tym samym numerze periodyku. Co się dziwić, skoro na gmachu Sądu Najwyższego pośród wielu łacińskich zdań zabrakło „audiatur et altera pars" – „niech będzie wysłuchana i druga strona". A przecież ten nakaz niczego nie opóźnia. Czasochłonne i znacznie gorsze bywają konsekwencje pochopnych ocen oraz działań wywołanych jednostronnymi przedstawieniami.
Tradycja rzymska przenika i tę judeochrześcijańską. W Dziejach Apostolskich namiestnik referował podróż do Jerozolimy i stosunek do żądań natychmiastowego ukarania Pawła z Tarsu: „Odpowiedziałem im: »Rzymianie nie mają zwyczaju wydawać człowieka na czyjąś łaskę, zanim oskarżony nie stanie twarzą w twarz wobec oskarżycieli i nie będzie miał sposobności obronić się przed zarzutami«". Zasada nie ogranicza się do prawa karnego. W prawie spółek odwołany członek zarządu ma obowiązek, ale również prawo złożyć wyjaśnienia w toku przygotowania sprawozdania zarządu z działalności spółki i sprawozdania finansowego, obejmujących okres pełnienia przez niego funkcji członka zarządu, oraz prawo do udziału w zgromadzeniach wspólników zatwierdzających sprawozdania. Znaczenie zasady nie sprowadza się wyłącznie do wymagań procedury. Powinna mocno się ugruntować w świadomości społecznej. Stanowi ważny postulat codziennego życia. Nie osądzajcie...
Wśród wielu postanowień dotyczących sprawnego i uczciwego działania warto przyswoić sobie cnotę spokojnego i otwartego sprawdzenia innych wersji. Dziennikarze uczą nas, aby nie tylko umożliwić wyrażenie przeciwnej opinii, lecz także być aktywnym i chcieć do niej dotrzeć. Zarówno polska procedura cywilna, jak i karna mocno się ostatnio skłaniają ku kontradyktoryjności. Widzę tu tyle fascynacji prawem anglosaskim, ile rzymskim procesem. Sporność była jego zasadą z pragmatycznych powodów do dziś przypominanych: strony najlepiej znają sytuację, mają żywotny interes w wyjaśnieniu okoliczności, co do których najłatwiej właśnie im dowodzić. Przesuwając nasz proces w stronę kontradyktoryjności, trzeba jednak zadbać o prawne środki, które służą nie tylko uwzględnieniu zdania strony przeciwnej, ale też skłaniają, by o nie się dopytać. Wszelako od litery ważniejsza jest osobista postawa i wewnętrzne przekonanie: zawsze chcę poznać zdanie strony przeciwnej – audiatur et altera pars.