Reklama

Pierwiastek z długu urojonego - komentuje Anna Wojda

Wpis do rejestru dłużników w rękach firm windykacyjnych stał się bronią masowego rażenia. Tylko czy oby na pewno mogą w ten sposób przetwarzać dane osobowe dłużników i, co gorsza, niby-dłużników?

Publikacja: 04.07.2019 18:10

Anna Wojda

Anna Wojda

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Przez lata windykatorzy odzyskiwali pieniądze, jakie jeden człowiek był winien drugiemu. Ostatnio jednak pojawili się wśród nich prawdziwi artyści, którzy odzyskują długi nieistniejące. Do niedawna skupowali roszczenia, licząc, że dłużnik nie podniesie przed sądem zarzutu przedawnienia lub nie odwoła się od nakazu zapłaty, zwłaszcza gdy o nim nie wie. Po zmianie kodeksu cywilnego w lipcu 2018 r., gdy już sąd sam z urzędu musi zbadać, czy roszczenie nie jest przedawnione, wydawało się, że mogą liczyć tylko na magię hasła „windykacja" (co niekoniecznie działa). Ale znaleźli inne rozwiązanie. Wpisują Polaków do wszelkich możliwych rejestrów dłużników.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Opinie Prawne
Adam Wacławczyk: Zawiedzione nadzieje
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Niegodziwość rządu, czyli kto straci „ulgę” mieszkaniową
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Czy dla rządu wszyscy przedsiębiorcy to złodzieje?
Opinie Prawne
Michał Urbańczyk: Moja śmierć jest lepsza niż twoja. Zabójstwo Charliego Kirka a wolność słowa
Opinie Prawne
Mateusz Radajewski: Potrzebujemy apolitycznego Trybunału Stanu
Reklama
Reklama