Centralne Biuro Antykorupcyjne nie bada nawet 1 proc. oświadczeń majątkowych funkcjonariuszy publicznych – to wynik najnowszego raportu Fundacji Batorego. Tak więc posłowie, urzędnicy czy samorządowcy, którzy rozminą się z prawdą co do stanu swojego majątku, nie muszą się obawiać konsekwencji. Ryzyko, że prawda wyjdzie na jaw, jest niewielkie.

Jednocześnie, nawet kiedy już się uda sprawę zamknąć aktem oskarżenia, wyroki za sprzedajność i przekupstwo w ponad 80 proc. są zawieszane. Ciągle więc nie brakuje chętnych, by dać łapówkę, ani tych, którzy się nie boją jej żądać i przyjąć. Trudno zatem walczyć z tego rodzaju przestępczością.

Jedynym pocieszeniem może być to, że sama Komisja Europejska twierdzi, iż korupcja to problem nie tylko nasz, krajowy, ale i całej Europy. Trzy czwarte Europejczyków uważa, że jest powszechnym zjawiskiem w ich kraju, natomiast ponad połowa twierdzi, że jest nierozerwalnie związana ze światem polityki. Co 12. obywatel Europy doświadczył lub był świadkiem korupcyjnego zachowania w minionym roku. Polskie nie najlepsze wyniki walki z tym zjawiskiem nie są więc wyjątkiem. To jednak marna pociecha. Mamy przepisy i służby, a to cały czas za mało. Potrzeba determinacji, dużo większej determinacji. Nawet najlepsze programy nie zastąpią codziennej śledczej pracy. Jeśli nie wystarczy jej w kraju, będziemy się wspomagać za granicą. Unia Europejska zamierza opracować w tej sprawie specjalny program dla krajów europejskich. Polski rząd też nie daje o osobie zapomnieć. Przyjmuje kolejne programy przeciwdziałania korupcji, tym razem na lata 2014–2019. Żeby tylko za trzy lata się nie okazało, że program, owszem, był, ale ci, co mieli go realizować, znów zaspali.