Rz: Był pan laureatem olimpiady z fizyki. Dlaczego wybrał pan prawo?
Prof. Maciej Szpunar: Rzeczywiście, nie musiałem nawet zdawać egzaminów wstępnych na Politechnikę Śląską. Duży wpływ na moją decyzję o wyborze studiów miały okoliczności historyczne. Przełom 1989 roku to dla mnie klasa maturalna i decydowanie o dalszej drodze życiowej. Nie ukrywam, że wyzwania, jakie stanęły przed Polską, były dla mnie ważną inspiracją. Studia prawnicze wpisywały się w panującą wówczas atmosferę budowy nowego państwa.
W mojej rodzinie wiele osób wykonywało zawód prawnika. Moja mama była adwokatem. Mogę więc powiedzieć, że prawo to tradycja rodzinna. Mamy nawet anegdotę związaną z wyborem drogi zawodowej. Jeden z członków rodziny w klasie maturalnej miał problem z wyborem studiów. Poszedł więc do psychologa, by ten pomógł mu podjąć decyzję. Psycholog zapytał, czym delikwent się interesuje. Kiedy usłyszał, że niczym, doradził prawo.
Oczywiście nie był to pan. Czy był pan dobrym studentem?
Myślę, że jednym z lepszych. Wielkim wyróżnieniem był dla mnie fakt, że mój mistrz, prof. Maksymilian Pazdan, na piątym roku prawa na Uniwersytecie Śląskim zaproponował mi prowadzenie zajęć ze studentami z prawa cywilnego. Zostałem wówczas zatrudniony przez uczelnię jako asystent-stażysta.