Reklama

Alimenty - reguły ustalania wg. Andrzeja Nogala

Aktualizacja: 08.03.2015 11:30 Publikacja: 08.03.2015 08:00

Andrzej Nogal

Andrzej Nogal

Foto: materiały prasowe

W praktyce polskich sądów nie ma jasnych reguł ustalania wysokości alimentów. W zależności od tego, do jakiego sądu sprawa trafia, a nawet do jakiego konkretnie sędziego, wysokość alimentów potrafi się diametralnie różnić. Wynika to z ogólnikowości przepisów.

Zasady orzekania o obowiązku alimentacyjnym reguluje art. 128 i nast. kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, a w szczególności art. 135 k.r.o. W myśl tego przepisu wysokość i zakres świadczeń alimentacyjnych zależy od uprawnionych potrzeb oraz od zarobkowych i majątkowych możliwości zobowiązanego. W przepisie tym najważniejsze pojęcia są niedookreślone. Można powiedzieć, że każdy zainteresowany będzie inaczej rozumieć „usprawiedliwione potrzeby uprawnionego" czy też „zarobkowe i majątkowe możliwości zobowiązanego". Dobry adwokat bez trudu sporządzi niekończący się katalog wydatków, które można podciągać pod kategorię „usprawiedliwione potrzeby" uprawnionego dziecka. Usprawiedliwione to przecież nie wydatki konieczne czy niezbędne.

Zobowiązany powinien tak oszacowane alimenty płacić. Warto pamiętać, że przepis nie wymaga, aby były zgodne z obecnymi dochodami zobowiązanego. Pojęcie „możliwości zarobkowe" jest przecież znacznie szersze! Znowu jest miejsce dla adwokata, który przed sądem będzie mógł do woli wykazywać, że obecne, niskie zarobki zobowiązanego nie wyczerpują należycie jego możliwości zarobkowych. Pracujesz jako hydraulik i zarabiasz 1500 zł? A masz możliwość wyjazdu do Anglii i zarabiania tam pięć razy więcej, jak wynika z angielskich ogłoszeń o pracy. Alimenty należy więc orzec nie wedle polskich zarobków, tylko potencjalnych angielskich. W sądach wciąż cieszy się autorytetem orzeczenie Sądu Najwyższego z lat 70., które każe orzekać alimenty nie na podstawie obecnych dochodów, ale potencjalnych, które zobowiązany jest w stanie (zdaniem sądu oczywiście) uzyskać.

Przepisy regulujące alimenty nie nakazują bynajmniej sądowi uwzględniać potrzeb zobowiązanego, ani innych obciążających go zobowiązań. A takimi mogą być przecież też należności alimentacyjne względem innych osób. Wcale nierzadka jest sytuacja, gdy dany mężczyzna płaci alimenty na dziecko z poprzedniego związku, a w obecnym musi utrzymywać np. niepracującą żonę i dwójkę dzieci. Rozpatrując więc sprawy o alimenty, sędzia jest w istocie zdany na siebie, bo ogólnikowy przepis art. 135 k.r.o. służy mu bardzo ograniczoną pomocą. Nie można także liczyć na pomoc w ujednoliceniu orzecznictwa Sądu Najwyższego: w myśl art. 398 [2] kodeksu postępowania cywilnego niedopuszczalna jest skarga kasacyjna m.in. w sprawach o alimenty. Skutkiem tego panuje pełna dowolność i uznaniowość w sprawach o alimenty, a strony, które barwniej i obszerniej przedstawią swoją sytuację, uzyskają znacznie korzystniejsze orzeczenie alimentacyjne niż te występujące bez adwokatów. W efekcie mamy wyroki alimentacyjne sabotowane przez zobowiązanych, którzy uważają je za krzywdzące, bądź absurdalnie niskie, przerzucające główny ciężar utrzymania dziecka na jednego opiekuna, z reguły matkę.

Nie jest też właściwe, aby sędzia zastępował ustawodawcę. W tej sytuacji uzasadniony jest postulat nowelizacji art. 135 k.r.o. w ten sposób, żeby ustalić dolną i górną granicę tej części dochodów, którą zobowiązany powinien przekazywać na usprawiedliwione potrzeby uprawnionego. Jeżeli chodzi o górną granicę, to skorzystać można z modelu obowiązującego w niektórych krajach: na jedno dziecko rodzic powinien płacić 1 swoich dochodów, jeżeli na utrzymaniu ma dwoje dzieci, to przypada na nie łącznie 1/3 dochodów, a jeżeli troje i więcej, to powinien płacić na nie połowę swoich dochodów. Alimenty na jedno dziecko nie powinny być przy tym wyższe od jego usprawiedliwionych potrzeb, ani niższe od 1 płacy minimalnej obowiązującej w danym roku. W ten sposób zabezpieczone będą potrzeby dzieci, a i zobowiązani rodzice nie będą rujnowani. Taki model pozwoli wyważyć ich interesy. Pamiętajmy bowiem, że dobre przepisy prawne nie powinny skupiać się jedynie na wsparciu potrzebujących, ale także pamiętać o zobowiązanych.

Reklama
Reklama
Opinie Prawne
Roman Namysłowski: Komu przeszkadza doradzanie samorządom?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Emerytura, nietykalne dobro narodowe
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Chleba nie będzie, będą igrzyska
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: „Szturm na KRS”, czyli wielka awantura o nic
Opinie Prawne
Kalikst Nagel: Centralny Port Komunikacyjny, polonizacja i zmiana myślenia
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama