Według ostatnio dostępnych statystyk w Polsce jeden adwokat lub radca prawny przypada na mniej więcej 700 Polaków. W Unii Europejskiej jeden prawnik przypada na 625 obywateli. W Kanadzie 1 na 400, a w USA 1 na 250 mieszkańców (liczby z najnowszych dostępnych źródeł). Przyjęta po wojnie w Polsce zasada poszukiwania prawdy materialnej, a zwłaszcza chęć kontrolowania wymiaru sprawiedliwości spowodowały, że praktycznie adwokat nie był potrzebny do spraw cywilnych, a w karnych jego rola była bardzo ograniczona. Często tylko siedział cicho na rozprawie, bo bał się, czy po wyjściu z sądu sam nie wyląduje w więzieniu. Były wyjątki, ale wówczas rola adwokata z reguły ograniczała się do wygłoszenia kwiecistej mowy po uwadze sędziego: „Tylko krótko, panie mecenasie". Nie było więc zapotrzebowania na pełnomocników reprezentujących osoby fizyczne przed sądem. Porad również bardzo często udzielały biura pisania listów i podań, a najlepszym środkiem odwoławczym był list do pierwszego sekretarza partii.
Według taksy i między nami
Pamiętam, gdy będąc w Polsce, uczestniczyłem w charakterze widza w sprawie o alimenty od dzieci na rzecz ojca. Adwokat właściwie się nie odezwał, nie zadał dzieciom żadnych pytań. Mowę obrończą wygłosił za to z dużą swadą. Nie odniosło to żadnego skutku, gdyż skład orzekający bez wahania przyznał ojcu świadczenie alimentacyjne. Jak się po latach okazało, ojciec prowadził dużą fermę kurzą, a wystąpienie do sądu o alimenty miało jedynie „ukarać" dzieci za nieposłuszeństwo. Nie wiem, ile za swoją pomoc otrzymał pełnomocnik dzieci, ale zwykle było to „według taksy i między nami".
Po 1989 r. sytuacja się zmieniła. Właściwie wszyscy adwokaci brali za reprezentację – zwłaszcza od zagranicznych firm – stawki, które przekraczały honoraria najlepszych adwokatów w USA. Obecnie wielu adwokatów i radców prawnych nie ma wystarczająco dużo pracy. Za to przyzwyczajenia z poprzedniego ustroju zostały.Podczas mojego ostatniego pobytu w Polsce byłem publicznością w procesie karnym. Zszokowało mnie zachowanie obrońców oskarżonych. Oprócz odpowiedzi na pytania sędziego, które w większości dotyczyły spraw administracyjnych, nie wykazali się żadną aktywnością. Sędzia wygłaszał monolog, informując oskarżonych (i adwokatów), co robi, zrobił lub zamierza zrobić. Nie specjalizuję się w sprawach karnych, ale kilka razy nie zgodziłbym się z propozycjami sędziego, według mnie niekorzystnymi dla oskarżonych. Byłem ucieszony, czytając o zmianach w k.p.k. i kontradyktoryjnym procesie; uznałem, że w końcu ktoś przejrzał na oczy. Bo to nie sędzia ma udowodnić winę oskarżonego, tylko prokurator. Ale po zapowiedziach ministra wracamy do starego systemu. Dlaczego?!
Nie poinformowała, bo po co
Uczestniczyłem również w sprawie o ubezwłasnowolnienie. Nie wierzyłem własnym uszom, gdy pani adwokat reprezentująca osobę, której ubezwłasnowolnienia dotyczyła rozprawa, z rozbrajającą szczerością stwierdziła, że nie przekazała zainteresowanej treści opinii biegłego psychiatry. Na pierwszy rzut oka osoba mająca być ubezwłasnowolniona wyglądała i wypowiadała się logicznie. Nie odniosłem wrażenia, że nie rozumie, co się w sprawie dzieje. Sędzia, żeby nie przewlekać sprawy, ogłosił pięciominutową przerwę i polecił pełnomocniczce zapoznanie klientki (na korytarzu) z opinią biegłego psychiatry. Nigdy się nie spotkałem z podobnym podejściem w Kanadzie.
Gdy reprezentowałem w Montrealu klienta, którego chciano skierować na badania psychiatryczne, sędzia nie tylko wysłuchał jego i moich argumentów, ale wdał się w dyskusję z prokuratorem, który domagał się badań. Bez skrupułów stwierdził, że ten jest nieprzygotowany do sprawy. Chodziło przecież o umieszczenie człowieka w zakładzie psychiatrycznym, czyli pozbawienie go wolności, a do tego należy podchodzić rozważnie. Bo to nie jest jeszcze jedna sprawa do odfajkowania. Porównując moje kanadyjskie doświadczenia z postępowaniem polskiego sędziego w sprawie o ubezwłasnowolnienie, nie mogłem zrozumieć decyzji o pięciominutowym informowaniu osoby zainteresowanej. Przy czym powiedziała ona, że swoją obrończynię widziała tylko raz przez kilka minut.