Rocznica zakończenia II wojny światowej stała się dla propagandy Rosji okazją do rozmywania odpowiedzialności ZSRS za wybuch wojny i sowieckie zbrodnie, a także wymazywania ze świadomości społecznej kilkuletniej współpracy sowiecko-niemieckiej. W tekstach propagandowych poruszających kwestie II wojny światowej znalazły się oskarżenia pod adresem państw europejskich, że to ich polityka doprowadziła do wybuchu wojny w 1939 roku, Związek Sowiecki był zaś prezentowany jako jedyne państwo, które przed 1939 rokiem próbowało zatrzymać Hitlera. Kilkakrotnie Władimir Putin, przekonując o zasługach Związku Sowieckiego, osobiście atakował Polskę za rzekome przewinienia z okresu międzywojennego. Teksty publikowane w pierwszych dniach maja prezentowały Polskę i kraje Europy Środkowej jako państwa rusofobiczne, których podejście do historii jest przeszkodą do normalizacji stosunków między Zachodem a Rosją. Polska była piętnowana także za rzekome marginalizowanie śmierci 27 milionów sowieckich żołnierzy, niszczenie cmentarzy i grobów.
Zakłamywanie przeszłości
„Informacyjna” aktywność Kremla często bazuje na wprowadzaniu świata w błąd, a nawet preparowaniu „dowodów”. Dlatego też rosyjska polityka historyczna nie może być porównywana z polityką historyczną żadnego demokratycznego państwa. Rosja jest krajem wykorzystującym w niej kłamstwa i manipulacje. Polityka historyczna jest bowiem poddana strategicznym interesom Moskwy i służy osiągnięciu celów wrogich wobec Zachodu. Dla Rosji gra o zakłamanie przeszłości jest grą o wielką stawkę. Kreml, bazując na historycznych „zasługach”, żąda prawa do pouczania i krytykowania innych, a także wskazywania i piętnowania tych, przez których „odradza się widmo nazizmu i faszyzmu w Europie”. Moskwa wykorzystuje „chlubną historię ZSRS” do bieżących działań imperialnych. W rosyjskiej opowieści o historii nie ma więc miejsca dla faktów przeczących odgórnie przyjętemu przez Kreml mitowi.
Rosja stara się wyciszać wszystko, co przypomina o działaniach Stalina podejmowanych wspólnie z Hitlerem. Tymczasem fakty są jednoznaczne: w 1939 roku Stalin i Hitler byli bliskimi współpracownikami i wspólnie zaatakowali Polskę. Celem agresorów było zniszczenie Polaków i Polski. Brutalne sowieckie i niemieckie zbrodnie miały zastraszać i wyniszczać naród. To nie pasuje do rosyjskiej opowieści, więc propaganda rosyjska do dziś rozpowszechnia kłamstwa, negując odpowiedzialność Kremla m.in. za zbrodnię katyńską. Ostatnim akcentem było zdjęcie tablicy upamiętniającej ofiary Sowietów z budynku w Twerze, przy okazji którego rosyjska propaganda kolejny raz podważała odpowiedzialność Kremla za ludobójstwo na Polakach.
Współdziałanie Kremla i Berlina obfitowało w zbrodnie i było bardzo intensywne aż do czasu zaatakowania ZSRS przez Niemcy. Tymczasem w dzisiejszej polityce historycznej Kremla II wojna światowa zaczyna się właściwie dopiero od ataku Niemiec na Związek Sowiecki. W rosyjskiej opowieści temat działań w latach 1939–1941 jest pomijany. Propaganda nie zauważa również sowieckich zbrodni, ani popełnianych w czasie II wojny światowej, ani tych po niej.
Przemilczane zbrodnie
W ostatnich dniach jeden z tekstów zamieszczonych na łamach tuby propagandowej Kremla – portalu RT – rozmywał fakt sowieckiej okupacji w Europie Środkowej i Wschodniej po 1945 roku, wskazując, że z czasem komunistyczne reżimy „były mniej surowe”. Prawda jest jednak inna – po zakończeniu II wojny Armia Czerwona, NKWD i kontrolowani przez Kreml komuniści przez dziesięciolecia dokonywali zbrodni na Polakach walczących o wolność i niepodległość kraju. Zaraz po wojnie ścigano polskich żołnierzy walczących przez całą wojnę z Niemcami.