Stanisław Żaryn: Rosyjska gra w kłamstwa

Autorzy rosyjskiego przekazu historycznego znów ulegli pokusie manipulowania faktami oraz atakowania Polski.

Publikacja: 14.05.2020 21:00

Kilkakrotnie Władimir Putin, przekonując o zasługach Związku Sowieckiego, osobiście atakował Polskę

Kilkakrotnie Władimir Putin, przekonując o zasługach Związku Sowieckiego, osobiście atakował Polskę za rzekome przewinienia z okresu międzywojennego.

Foto: AFP

Rocznica zakończenia II wojny światowej stała się dla propagandy Rosji okazją do rozmywania odpowiedzialności ZSRS za wybuch wojny i sowieckie zbrodnie, a także wymazywania ze świadomości społecznej kilkuletniej współpracy sowiecko-niemieckiej. W tekstach propagandowych poruszających kwestie II wojny światowej znalazły się oskarżenia pod adresem państw europejskich, że to ich polityka doprowadziła do wybuchu wojny w 1939 roku, Związek Sowiecki był zaś prezentowany jako jedyne państwo, które przed 1939 rokiem próbowało zatrzymać Hitlera. Kilkakrotnie Władimir Putin, przekonując o zasługach Związku Sowieckiego, osobiście atakował Polskę za rzekome przewinienia z okresu międzywojennego. Teksty publikowane w pierwszych dniach maja prezentowały Polskę i kraje Europy Środkowej jako państwa rusofobiczne, których podejście do historii jest przeszkodą do normalizacji stosunków między Zachodem a Rosją. Polska była piętnowana także za rzekome marginalizowanie śmierci 27 milionów sowieckich żołnierzy, niszczenie cmentarzy i grobów.

Zakłamywanie przeszłości

„Informacyjna” aktywność Kremla często bazuje na wprowadzaniu świata w błąd, a nawet preparowaniu „dowodów”. Dlatego też rosyjska polityka historyczna nie może być porównywana z polityką historyczną żadnego demokratycznego państwa. Rosja jest krajem wykorzystującym w niej kłamstwa i manipulacje. Polityka historyczna jest bowiem poddana strategicznym interesom Moskwy i służy osiągnięciu celów wrogich wobec Zachodu. Dla Rosji gra o zakłamanie przeszłości jest grą o wielką stawkę. Kreml, bazując na historycznych „zasługach”, żąda prawa do pouczania i krytykowania innych, a także wskazywania i piętnowania tych, przez których „odradza się widmo nazizmu i faszyzmu w Europie”. Moskwa wykorzystuje „chlubną historię ZSRS” do bieżących działań imperialnych. W rosyjskiej opowieści o historii nie ma więc miejsca dla faktów przeczących odgórnie przyjętemu przez Kreml mitowi.

Rosja stara się wyciszać wszystko, co przypomina o działaniach Stalina podejmowanych wspólnie z Hitlerem. Tymczasem fakty są jednoznaczne: w 1939 roku Stalin i Hitler byli bliskimi współpracownikami i wspólnie zaatakowali Polskę. Celem agresorów było zniszczenie Polaków i Polski. Brutalne sowieckie i niemieckie zbrodnie miały zastraszać i wyniszczać naród. To nie pasuje do rosyjskiej opowieści, więc propaganda rosyjska do dziś rozpowszechnia kłamstwa, negując odpowiedzialność Kremla m.in. za zbrodnię katyńską. Ostatnim akcentem było zdjęcie tablicy upamiętniającej ofiary Sowietów z budynku w Twerze, przy okazji którego rosyjska propaganda kolejny raz podważała odpowiedzialność Kremla za ludobójstwo na Polakach.

Współdziałanie Kremla i Berlina obfitowało w zbrodnie i było bardzo intensywne aż do czasu zaatakowania ZSRS przez Niemcy. Tymczasem w dzisiejszej polityce historycznej Kremla II wojna światowa zaczyna się właściwie dopiero od ataku Niemiec na Związek Sowiecki. W rosyjskiej opowieści temat działań w latach 1939–1941 jest pomijany. Propaganda nie zauważa również sowieckich zbrodni, ani popełnianych w czasie II wojny światowej, ani tych po niej.

Przemilczane zbrodnie

W ostatnich dniach jeden z tekstów zamieszczonych na łamach tuby propagandowej Kremla – portalu RT – rozmywał fakt sowieckiej okupacji w Europie Środkowej i Wschodniej po 1945 roku, wskazując, że z czasem komunistyczne reżimy „były mniej surowe”. Prawda jest jednak inna – po zakończeniu II wojny Armia Czerwona, NKWD i kontrolowani przez Kreml komuniści przez dziesięciolecia dokonywali zbrodni na Polakach walczących o wolność i niepodległość kraju. Zaraz po wojnie ścigano polskich żołnierzy walczących przez całą wojnę z Niemcami.

Do rangi symbolu urasta historia Witolda Pileckiego, jednego z największych bohaterów w historii II wojny światowej, który zgodził się wykonać morderczą misję – narażał własne życie, próbując zatrzymać Holokaust. Pilecki dostał się do Auschwitz, by zebrać dowody Zagłady i przekazać je światu. Po II wojnie został aresztowany przez sowiecką bezpiekę w okupowanej Polsce, po czym skazano go na śmierć na podstawie fałszywych dowodów. Historia Pileckiego jest szczególnie niewygodna dla Rosji, która w sposób bardzo uroczysty obchodzi rocznicę wyzwolenia Auschwitz. O tym, że Kreml zamordował człowieka, który narażał własne życie, by o niemieckich zbrodniach z Auschwitz wiedział cały świat, Moskwa milczy.

Propaganda i dezinformacja

Propaganda historyczna Rosji zdaje się do dziś opierać na wytycznych nakreślonych przez Mołotowa jeszcze we wrześniu 1939 roku: „[Mołotow] stwierdził, że rząd sowiecki zamierza wykorzystać postęp wojsk niemieckich, by ogłosić rozpad II RP, a następnie ogłosić, że Związek Sowiecki zmuszony był przyjść z pomocą Ukraińcom i Białorusinom, którym zagrażają Niemcy. Argument ten miał uzasadniać w oczach mas zasadność działań ZSRS oraz jednocześnie miał pozwolić uniknąć Związkowi Sowieckiemu przymiotów agresora” – w ten sposób 10 września 1939 roku niemiecki ambasador w Związku Sowieckim opisywał dla MSZ Niemiec spotkanie z sowieckim ministrem spraw zagranicznych.

Nazistowskie Niemcy od 1 września 1939 roku naciskały na Kreml, by wywiązał się z wcześniejszych zobowiązań i zaatakował Polskę. Dokumenty wskazują, że zwłoka w działaniach Moskwy była podyktowana m.in. celami propagandowymi. Chodziło o to, by Związek Sowiecki uniknął wizerunkowej odpowiedzialności za wywołanie II wojny światowej.

Wojenne działania Kremla były od samego początku II wojny światowej osłaniane przez sowiecką dezinformację, propagandę i kampanie informacyjne. Wszystko by uniknąć wskazania, że Kreml prowadzi działania zbrodnicze, że jest agresorem. Ostatnie doniesienia z Kremla nie mogą być odbierane inaczej niż przez pryzmat dziesięcioleci rosyjskich kłamstw, propagandy i manipulacji.

Autor jest rzecznikiem ministra koordynatora służb specjalnych

Lead i śródtytuły pochodzą od redakcji

Rocznica zakończenia II wojny światowej stała się dla propagandy Rosji okazją do rozmywania odpowiedzialności ZSRS za wybuch wojny i sowieckie zbrodnie, a także wymazywania ze świadomości społecznej kilkuletniej współpracy sowiecko-niemieckiej. W tekstach propagandowych poruszających kwestie II wojny światowej znalazły się oskarżenia pod adresem państw europejskich, że to ich polityka doprowadziła do wybuchu wojny w 1939 roku, Związek Sowiecki był zaś prezentowany jako jedyne państwo, które przed 1939 rokiem próbowało zatrzymać Hitlera. Kilkakrotnie Władimir Putin, przekonując o zasługach Związku Sowieckiego, osobiście atakował Polskę za rzekome przewinienia z okresu międzywojennego. Teksty publikowane w pierwszych dniach maja prezentowały Polskę i kraje Europy Środkowej jako państwa rusofobiczne, których podejście do historii jest przeszkodą do normalizacji stosunków między Zachodem a Rosją. Polska była piętnowana także za rzekome marginalizowanie śmierci 27 milionów sowieckich żołnierzy, niszczenie cmentarzy i grobów.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?