Zgadzam się z Tomaszem Terlikowskim, że "to, jak mówimy, wpływa na to, jak myślimy". Słowa nadają rzeczom cechy, oceniają, wartościują. Używając słowa "pedał", podkreślamy więc nienawiść do mężczyzny homoseksualnego, a dzięki "pederaście" podświadomie sugerujemy jego skłonności pedofilskie. Redaktor Terlikowski dobrze o tym wie, dlatego tak bardzo boi się neutralnego słowa "gej". Gej, dla większości polskiego społeczeństwa, jest bowiem przeciętny, nie można go znienawidzić, obrazić. Gej ma swoją godność, jest człowiekiem.
To przeciwko gejom, tym "rewolucjonistom i ich poplecznikom", trwa więc wojna prawicowych fundamentalistów. Omamione "postępowością i europejskością" gejów społeczeństwo zaczyna ich tolerować. Lesbijek, jak to z kobietami bywa, na wojnę się nie zabiera, więc nawet nie warto o nich wspominać. Kobieta homoseksualna (a najlepiej dwie) jest w filmie porno i fantazji heteroseksualnego mężczyzny, a te które twierdzą, że z facetem to "fu" "nie wiedzą jeszcze co to prawdziwy seks". Mądra, męska głowa nie zaprząta więc sobie głowy walką z nimi.
Zagrożeniem dla heteroseksualnego samca jest ten wyemancypowany "wesołek" (cytat za Terlikowskim), który ma czelność domagać się równego traktowania. Nie chce, jak większość homoseksualistów, siedzieć w domu. Homoseksualista robi "to" bowiem w domu po kryjomu, nie obnosi się z "tym", ukrywa "to" przed rodzicami i znajomymi. W pracy o "tym" nikomu nie mówi, bo "to" sprawa prywatna. Tymczasem "gej" chce być jak ten heteryk, który na ulicy ciągnie swoją dziewczynę za rękę, całuje ją, chwali się swoimi kochankami przed kolegami, a w niedziele jedzie z żoną i dziećmi na rosół do teściów. Wstrętni geje rewolucjoniści, podobnie jak feministki, chcą zmienić homoseksualistów, podobnie jak feministki próbują zmieniać "normalne" kobiety. "Normalne" kobiety i homoseksualiści chcą spokoju. Chcą katolickiej, polskiej atmosfery, którą tak pięknie urządzili im prawdziwi mężczyźni.
"Ohydni i wstrętni" (cytat za marszałkiem PO Stefanem Niesiołowskim) geje domagają się legalizacji swoich równie odrażających związków. Nie rozumieją jednak, że małżeństwo jest sakramentalnym sacrum, dostępnym tylko dla kobiety i mężczyzny. Nieważne, że chcą legalizacji związków partnerskich, a nie małżeństw. Są na tyle podstępni, że z pewnością sięgną później po świętość małżeństwa, a później jeszcze wesprą postulaty pana z kozą.
My, biali, heteroseksualni, katoliccy mężczyźni z "Rzeczpospolitej" wiemy dobrze, jacy "oni" są, czego chcą i czego żądać będą. Dialog nie wchodzi w rachubę, bo przecież nie wiadomo, co taki "wesołek" będzie chciał robić podczas spotkania, gdzie będzie wkładał ręce i czego dotykał (tutaj kolejny klasyk – były poseł LPR Wojciech Wierzejski). Stąd krótka już droga do kojarzenia "geja" ze słowem na "g" (Janusz Korwin-Mikke).