Max Weber ponoć mawiał, że o przyszłości jednoznacznie wypowiadają się tylko demagodzy albo prorocy, sugerując w ten w sposób, iż na gruncie naukowym o przyszłości niczego z pewnością powiedzieć się nie da. Podobnie John Maynard Keynes suponował, że o przyszłości nic sensownego powiedzieć w kategoriach scjentystycznych nie można, no bo jakże z naukową precyzją wypowiadać się o czymś, co jeszcze w ogóle nie zaistniało?
[srodtytul]Sprzedać szybko i tanio[/srodtytul]
To fakt, że z precyzją czynić tego nie można, ale co do obiektywnych tendencji, procesów i zjawisk, które pojawić się muszą, bo wynika to z logiki i obiektywnych mechanizmów rządzących ich dynamiką i strukturą, wypowiadać się – choć to niełatwe – można. I bynajmniej nie jest się wtedy prorokiem – także we własnym kraju – acz niekiedy pokazywanie nieuchronności negatywnych następstw tego, co się dzieje teraz i miało miejsce wcześniej, robić może wrażenie kasandrycznych proroctw.
Cóż, nie byłem przeto „prorokiem we własnym kraju”, jak niektórzy to komentują, gdy już wiele miesięcy temu przewidywałem – a dokładniej twierdziłem, bo nie miałem co do tego żadnych wątpliwości, także we wpisach dostępnych w blogu Wędrującego świata (www.wedrujacyswiat.pl) – że elementem polityki rządu Platformy Obywatelskiej, a zwłaszcza neoliberalnie nastawionego premiera i ministra finansów, jest świadome doprowadzenie do takiej sytuacji budżetowej, przy której pilna wyprzedaż kolejnych segmentów majątku narodowego będzie jedynym akceptowalnym przy ich sposobie wartościowania wyjściem z zapaści budżetowej.
Skala deficytu pomimo kryzysu gospodarczego mogła być znacznie mniejsza, ale realizowana polityka gospodarcza sprzyja de facto jego narastaniu, także po to, aby nie było już innych możliwości łatania budżetowej dziury jak tylko wyprzedaż państwowych aktywów. Szybko. No a kto szybko sprzedaje, ten tanio sprzedaje. A jak ktoś tanio sprzedaje, to ktoś też tanio kupuje…