Ale znacząco dofinansowana powinna zostać także policja. Policjanci muszą dysponować większą liczbą szybkich, nieoznakowanych samochodów i mieć pieniądze na paliwo. Tylko w ten sposób, poruszając się wraz z innymi użytkownikami dróg, policja drogowa będzie w stanie wyłapać setki niezdyscyplinowanych, lekceważących przepisy kierowców, którzy są zagrożeniem dla innych.
Niech mi nikt nie mówi, że ogromna liczba wypadków w Polsce to wyłącznie wina złych dróg, złego szkolenia kierowców, stanu technicznego pojazdów. Zapewne częściowo jest to prawda. Ważniejsze przyczyny to jednak powszechne lekceważenie prawa, znikoma możliwość jego egzekwowania i niskie kary. Dotyczy to zresztą nie tylko ruchu drogowego.
Nie do końca są też słuszne wyrzekania, że winą wszelkiego zła są stare samochody. Znany kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc powiedział kiedyś, że dziesięcioletnie wozy są niesprawne technicznie i zagrażają bezpieczeństwu. To przesada. Wiele zależy od użytkownika, ale przede wszystkim od stacji kontroli pojazdów. A przecież tajemnicą poliszynela jest, że szczególnie w mniejszych miastach w niektórych stacjach diagnostycznych za łapówkę przejdzie z pozytywnym wynikiem kontrolę najgorszy rzęch. Nie słyszałem, by rząd zareagował ostro na ten proceder.
Startując w Mistrzostwach Polski Dziennikarzy w 2007 r., zdobyłem piąty tytuł mistrza Polski 13-letnim(!) samochodem Suzuki Swift. Proszę więc nie eliminować z ruchu wszystkich starych samochodów, tylko patrzeć na ręce pracownikom stacji kontroli pojazdów.
Poza tym cały cywilizowany świat dawno zrozumiał, że gdy kierowca w czasie jazdy rozmawia przez komórkę, staje się niebezpieczny. W Europie kary za to wykroczenie sięgają nawet do 1300 euro. A w Polsce, raju dla piratów? Jeśli nas złapią, zapłacimy do 200 zł kary. I nasi kierowcy doskonale o tym wiedzą.