Polacy i Rosjanie potrzebują głębokiego i szczerego pojednania. Gest na miarę słynnego listu biskupów polskich do biskupów niemieckich byłyby wielkim krokiem na takiej drodze. Choć jednak wspólne oświadczenie episkopatu Polski i Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej jest już zapowiadane (głównie, co warte zauważenia, przez polskie media), to niewiele wskazuje na to, by mogło się stać przełomem.
Bardziej prawdopodobne jest to, że albo w ogóle nie powstanie, grzęznąc w sporach historycznych i proceduralnych, albo – jeśli się pojawi – będzie pustym gestem, opartym na fałszywych przesłankach historycznych. Pojednanie bowiem, jeśli ma być procesem prawdziwym, opierać się musi nie tyle na słowach, ile na uzgodnieniu choćby w minimalnym stopniu wspólnej wersji zdarzeń (tak by jedna ze stron nie domagała się przebaczenia za coś, co druga uznaje za swoją zasługę). Niezbędna jest też szczerość, wolność od zewnętrznych wpływów i duchowa moc. A na razie niewiele wskazuje na to, by te warunki zostały spełnione. I nie chodzi tu tylko o stronę rosyjsko-prawosławną, ale i polską.
[srodtytul] Konieczna zgoda Kremla [/srodtytul]
Fikcją jest przekonanie, że dialog i pojednanie między Kościołami mogą zastąpić – szczególnie w tym konkretnym przypadku – dialog i pojednanie między narodami. Rosyjska Cerkiew Prawosławna nie jest i nigdy nie była samodzielnym partnerem, który mógłby podejmować istotne decyzje bez zgody włodarzy Kremla. Już Piotr I stworzył Święty Synod, który podporządkował życie religijne świeckim urzędnikom państwowym.
Prawosławie z tej dławiącej kurateli państwa wyzwoliło się na moment po soborze w 1917 roku, na którym wybrano – po wielu latach przerwy – patriarchę Tichona. Krótko po jego śmierci władzom udało się jednak ponownie podporządkować sobie Cerkiew, a przynajmniej tę jej część, która nie zdecydowała się na zejście do katakumb i wielkie męczeństwo. Strażnik tronu patriarszego i późniejszy patriarcha Sergiusz zgodził się (ze świadomością, że jeśli się nie zgodzi, to hierarchii w Rosji nie będzie w ogóle) na „konkordat” ze Stalinem.