Analfabetyzm kulturowy

„Martwię się o Polskę” – napisał słynny reżyser David Lynch do Donalda Tuska. Platformerskie władze miasta usunęły go z budynku, w którym miał stworzyć studio filmowe – pisze publicysta „Rz”

Publikacja: 10.06.2010 18:44

Jacek Cieślak

Jacek Cieślak

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Łódź jest kolejnym polskim miastem, które pod rządami skłóconych funkcjonariuszy lokalnej Platformy Obywatelskiej niszczy dorobek kulturalny ostatnich dwóch dekad, odstręcza od współpracy artystów światowego formatu, zniechęca najlepszych polskich kuratorów i menedżerów kultury.

Mamy do czynienia z niedającym się zrozumieć rodzajem schizofrenii: PO prezentuje się jako partia inteligencka, Ministerstwo Kultury działa nienagannie, komitet wyborczy jej kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego gromadzi największe tuzy świata sztuki. Tymczasem rzeczywistość skrzeczy, a Łódź nie jest wyjątkiem. Chaos panuje w Warszawie. Gdańsk żyje tylko imprezami związanymi z kolejnymi rocznicami „Solidarności”. Z największych miast, w których rządzi PO, tylko w Poznaniu partia premiera nie robi ludziom kultury wstydu. Wrocław już dawno zrezygnował z partyjnej logiki, przez co jego prezydent Rafał Dutkiewicz musi się liczyć z nieustannymi atakami lokalnych przedstawicieli obecnie rządzącej partii.

Kryzysowa sytuacja w Łodzi sprawiła, że David Lynch napisał list protestacyjny do premiera Donalda Tuska. Sprzeciwia się decyzji władz komisarycznych Łodzi. Odkupiły one starą elektrownię EC1 Wschód, którą wcześniej nabyła od miasta Fundacja Sztuki Świata – współtworzona przez organizatorów Camerimage i twórcę „Miasteczka Twin Peaks”. Komisarz działał bez zgody amerykańskiego reżysera. Na terenie elektrowni miało powstać studio filmowe.

„Piszę, aby poprosić Pana o sprawdzenie, czy działania podejmowane w Łodzi są zgodne ze strategią Pańskiej partii (...) Razem z Markiem Żydowiczem i Festiwalem Plus Camerimage ciężko pracowaliśmy, aby stworzyć z Łodzi niepowtarzalną stolicę kultury. (...) Teraz władze wyrzucają mnie z budynku, który oficjalnie mi sprzedały” – pisał Lynch. – Władze miały prawo do bezwarunkowego pierwokupu – odpowiada Wojciech Janczyk, rzecznik komisarza Łodzi. – Uczyniły to, ponieważ majątek o wartości 4 mln zł został przekazany fundacji za symboliczną złotówkę i miał być w przyszłości zasilony unijną dotacją 300 mln zł. Chodzi o kontrolę nad majątkiem.

– David Lynch otrzymał list od władz Łodzi już po tym, jak napisał pismo do premiera i przekazał je komisarzowi do wiadomości – mówi Marek Żydowicz, współpracownik Lyncha. – Propozycja, by dalej firmował projekt i tworzył swoje studio, jest w tej sytuacji kuriozalna. Również dlatego, że komisarz wprowadza łodzian w błąd. Tworzy wrażenie, że robimy skok na publiczne pieniądze.

Tymczasem nasza fundacja nie odmówiła wyposażenia studia. Ponieśliśmy koszty wyższe niż wartość elektrociepłowni. Koszt rewitalizacji EC1 Wschód wyniesie około 55 mln zł, a nie 300 mln zł, jak mówią władze miasta.

„Tak nie postępuje się w krajach cywilizowanych – pisze Lynch do Tuska. – Martwię się o Polskę. Obawiam się tego, co o tym pomyśli wielu ludzi, w tym moi przyjaciele, których nakłaniam do inwestowania w Polsce”.

Podobnie było z Camerimage. Zyskał światową renomę, ale od lat dusił się w Teatrze Wielkim. Dlatego w czerwcu 2009 r. rada miasta jednogłośnie podjęła uchwałę o utworzeniu spółki Camerimage Łódź Center. Mieściłoby się tam centrum festiwalowo-konferencyjne przylegające do studia Lyncha. Miasto zobowiązało się do przekazania spółce gruntu oraz kapitału na wykonanie koncepcji architektonicznej przez światowej sławy architekta Franka Gehry'ego. Koncepcję popierał minister kultury Bogdan Zdrojewski.

W grudniu łódzcy radni przeciwni prezydentowi Jerzemu Kropiwnickiemu zablokowali projekt. Fundacja rozpoczęła strajk okupacyjny rady miasta. Listy z poparciem przysyłali Vittorio Storaro, Oliver Stone, Volker Schlöndorff, rektorzy i stowarzyszenie samorządów studenckich łódzkich uczelni wyższych.

Po odwołaniu Kropiwnickiego komisaryczne władze mianowane przez premiera Donalda Tuska zdecydowały, że decyzja o inwestycji zostanie podjęta dopiero po wyborach samorządowych jesienią. Nie przeszkadza to im jednak popierać i angażować środki publiczne w konkurencyjną ideę budowy Specjalnej Strefy Sztuki Andrzeja Walczaka, potężnego biznesmena, współwłaściciela grupy Atlas. Pikanterii dodaje fakt, że jest on byłym partnerem Lyncha oraz Żydowicza w Fundacji Sztuki Świata. – Projekt Walczaka ma szansę realizacji – mówi Wojciech Janczyk, rzecznik komisarza. – Został złożony wniosek o dotację unijną 190 mln zł.

Miasto i sejmik wojewódzki zadeklarowały po 95 mln zł, chociaż nie wiadomo, kto miałby zarządzać Specjalną Strefą Sztuki – władze samorządowe czy biznesmen. Posłanka SdPl Zdzisława Janowska złożyła już do prokuratury zawiadomienie o nieprawidłowościach podczas konkursu na projekt budowy.

– W sprawie łódzkich projektów odbyłem największą liczbę spotkań, są świetne, ale ich liczba i ogólna atmosfera na pewno nie pomagają w realizacji – mówi minister kultury Bogdan Zdrojewski. – Jeśli chodzi o realia, Specjalna Strefa Sztuki znalazła się na pierwszym miejscu listy rezerwowej projektów, które mają szansę na unijne środki na przełomie lat 2010 i 2011. Wniosku o dotację dla centrum festiwalowego nie dostałem. Teoretycznie ma szanse.

Nieoficjalnie mówi się, że konieczność dostarczenia brakującej dokumentacji związanej z budową uniemożliwi łódzkim projektom utrzymanie unijnych środków do 2013 r. Rozsądne jest mówienie o transzy na lata 2014 – 2020.

Wiadomo, że Camerimage chce mieć u siebie Monachium.

– Lada dzień ogłoszę przenosiny do jednego z polskich miast – deklaruje Marek Żydowicz. – Tylko na rok. Obawiam się bowiem po jesiennych wyborach samorządowych podobnej sytuacji jak w Łodzi. Potem sprawa będzie otwarta. Kolejny skandal w Łodzi wybuchł po tym, jak władze komisaryczne zlikwidowały Festiwal Dialogu Czterech Kultur.

– Przeraża mnie bezrefleksyjność nowych władz Łodzi, które nie analizując artystycznej i kulturowej wartości festiwalu, doprowadziły do śmierci tego projektu – mówi Agata Siwiak, dyrektor artystyczny. – Wraz z moimi współpracownikami – Grzegorzem Niziołkiem i Martą Michalak – przyjechaliśmy do Łodzi, by zajmować się sztuką. Tymczasem staliśmy się elementem politycznej gry, w której urzędnicy manifestują swoją władzę i omnipotencję. Za nieprawidłowości natury organizacyjnej powinny być wyciągane konsekwencje. Jednak zanim politycy podejmą ostateczne, nieodwracalne decyzje, należy podjąć próbę mediacji i szukać rozwiązań, które ocalą twórczą pracę wielu ludzi. Tego zabrakło – wartość sztuki dla urzędników miejskich w Łodzi nie jest żadnym argumentem.

– Dyrekcja festiwalu naruszyła dyscyplinę wydatków publicznych – stwierdza rzecznik Wojciech Janczyk.

Wydarzeniami Dialogu miały być m.in. wizyta słynnego berlińskiego Schaubuehne i premiera „Gwiezdnych wojen” Krzysztofa Garbaczewskiego. W nowej sytuacji Fundacja Dialogu Czterech Kultur zrezygnowała ze współpracy z miastem. Szefem nowej imprezy o podobnej formule został Bogdan Tosza. Jego ostatnia dyrektorska kadencja we wrocławskim Teatrze Polskim zakończyła się porażką.

Kryzys w łódzkiej kulturze zaczął się od ingerowania w działalność Teatru Nowego przez prezydenta Jerzego Kropiwnickiego, gdy wbrew jego woli dyrektorem w konkursie został wybrany Zbigniew Brzoza. Kropiwnicki, nie kierując się merytorycznymi przesłankami, nie przedłużył mu umowy. Teraz znowu mówi się o konkursie. Kandydatem władz jest podobno Bogdan Tosza.

– Nic o tym nie wiem – stwierdza Wojciech Janczyk. – Problemy teatru rozpoczęły się za poprzedniej władzy. Chcemy je rozwiązać i przywrócić Nowemu świetność. Łódź padła ofiarą transformacji. Dobrą prasę miała tylko dzięki Lynchowi, Camerimage i Festiwalowi Dialog Czterech Kultur. To były atuty w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Ostatnie lata pokazały, że cykl imprez pod szyldem Unii Europejskiej daje prestiż, przyciąga turystów i inwestycje. Te atuty Łódź straciła.

Minister Bogdan Zdrojwski zauważa, że premier nie ma żadnego związku z sytuacją w Łodzi. Ale David Lynch nie rozumie polskiego chaosu. Czeka na odpowiedź Donalda Tuska. Jeśli jej nie będzie – ma plan. Promował Łódź na świecie w około 400 publikacjach. Chce opowiedzieć, jak władze polityczne mianowane przez premiera wyrzuciły go z miasta.

Po łódzkim skandalu liderzy partii nabiorą pewnie wody w usta, tłumacząc, że lokalne struktury i jej politycy działają niezależnie, bo taka jest idea samorządności. Brzmi pięknie, ale kulturalny analfabetyzm ludzi Platformy rzuca się w oczy coraz mocniej. Potwierdza się stereotyp o partii nastawionej na władzę i pieniądze, stawiającej na piłkę nożną. Krytyka błędów prezydenta Jerzego Kropiwnickiego już nie wystarczy. Rządząca partia nie powinna mieć problemów z wyłonieniem dobrej kadry menedżerów kultury lub nawiązania współpracy z bezpartyjnymi fachowcami. Na razie ma i popełnia błąd za błędem. Kompromituje się.

Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: O wyższości 11 listopada nad 3 maja
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku