Blogerzy o debacie o ACTA i Donaldzie Tusku

"Premier żyje w archaicznej epoce telewizji". "Kto to jest internauta? Użytkownik Internetu? Dżizas. A kto nim dzisiaj nie jest?" "Kto nabierze się na ten poniedziałkowy teatrzyk i pójdzie w nadziei, że wytłumaczy premierowi, jaki ten jest zły i głupi, okaże się zwyczajnym naiwniakiem" – o debacie w sprawie ACTA, zorganizowanej w Kancelarii Premiera, piszą blogerzy

Aktualizacja: 07.02.2012 11:05 Publikacja: 06.02.2012 18:19

Debata w sprawie umowy ACTA, z udziałem premiera Donalda Tuska

Debata w sprawie umowy ACTA, z udziałem premiera Donalda Tuska

Foto: PAP/serwis codzienny, Radek Pietruszka Rad Radek Pietruszka

Piotr Konieczny



http://niebezpiecznik.pl/



Takie oto zaproszenie otrzymaliśmy podwójnie; raz od Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, drugi raz od Kancelarii Prezesa Rady Ministrów:



(...) Spotkanie odbędzie się w poniedziałek 6 lutego, start o godz. 13.00 – uczestnictwo należy potwierdzić do 9.30... a nas zaprasza się w piątek.  E-mailem. Wysłanym na firmowy adres. Po godzinie 18.30. Bez wskazania adresata z imienia i nazwiska. Wysoce niestosowne zachowanie. (...) Chętnie wezmę udział w merytorycznej debacie, ale takiej, która zostanie odpowiednio i z wyprzedzeniem zaplanowana: gdzie dostanę szansę na poznanie agendy przed startem (temat "Wolności i prawa w Internecie" można ugryźć z wielu stron) i odrobinę czasu na przygotowanie argumentów. Bo ja adwersarzy darzę szacunkiem, nawet tych, z którymi się nie zgadzam.



... chociaż, tak sobie myślę, że grając zgodnie z zasadami Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, powinienem poczekać do godziny 20.00 i wysłać do KPRM e-maila zapraszającego Pana Premiera do Krakowa, na wtorek, na godz. 18.00 – wtedy mam akurat chwilę. Kamer TV co prawda nie mogę zagwarantować, ale zrobimy streaming przez komórkę do Internetu, tak żeby Tkaczyk mógł zadać pytania z Wrocławia, a Vagla z Warszawy. Co Pan na to, Panie Premierze? Proszę o odpowiedź do poniedziałku, do 9.30. Przecież ta ACTA to ważna sprawa, nie można jej ignorować, poparcie tak szybko spada...



PS. Aha, ja na moje spotkanie zaproszę też internautki, bo w tych komputerach to nie tylko faceci "robią", Panie Ministrze.



Marek Jerzy Minakowski



http://minakowski.tek24.pl/



Premier żyje w archaicznej epoce telewizji. Dla niego ważne, że on chce się spotkać z ludem, lud mu będzie mógł zadać pytania, a on odpowie albo nie. I wszystko ma być na wizji.



Nie zgadzam się na to. Oczekuję poważnej, spokojnej dyskusji nie na hasła, ale na argumenty. Dyskusji, w której chodzi o odkrycie rozwiązania optymalnego, a nie o to, by w telewizyjny sposób przerzucać się słowami. W której chodzi o odkrywanie prawdy, a nie o doprowadzenie przeciwnika do kapitulacji. W dyskusji, w której każdy jest gotów do zmiany swoich założeń, jeżeli uzna, że są błędne.



My w Internecie taką dyskusję prowadzimy. Piszemy eseje w blogach, potem je komentujemy w tychże blogach, na Facebooku, na Twitterze, na forach dyskusyjnych. Potem piszemy kolejne eseje w swoich blogach, w których odnosimy się do tamtych esejów.

My niczego nie uzgadniamy w gabinetach czy na tajnych naradach, tu wszystko jest publiczne. Ale zarazem nie istnieje żadna grupa osób, która byłaby w stanie ogarnąć to wszystko. Internet jest siecią, wielką wielowymiarową siecią. Także siecią ludzi. Podobnie, jak sieć neuronów w mózgu. Założenie, że można wskazać kilkadziesiąt węzłów tej sieci, które będą reprezentować całość, jest z gruntu błędne.

Tak więc oczekuję, że jak premier chce się dowiedzieć czegoś, to niech czyta. Jak ma jakieś pomysły na nowe ustawy, to niech je opisze. My je wtedy skomentujemy, wytkniemy słabe punkty w miejscach, na których się znamy. Jak nas przekona, to przyjmiemy jego argumenty za swoje i będziemy powtarzać je innym.

To wszystko pod warunkiem, że będziemy widzieli, że p. premier nas słucha, a nie wykasowuje naszych komentarzy.

Jeżeli p. premier chce naprawdę prowadzić dyskusję, to niech przyjdzie do nas. To tutaj – na Facebooku, Twitterze, VaGla.pl i Salon24.pl/Tek24.pl, na Demotywatorach, Wykopie, YouTube i gdzie indziej – toczy się dyskusja, krążą argumenty, rodzą się idee i memy. W telewizji można najwyżej popatrzeć, jak dwóch polityków się pokazowo bije po głowach argumentami (choć mogliby też pięściami, na jedno by wyszło). Nie tędy droga.

Poza argumentem merytorycznym mam też argumenty formalne:

1. Pan premier jest urzędnikiem. On tam pracuje za moje pieniądze i ma robić to, do czego zobowiązał się przed wyborami.

Ma obniżyć VAT, PIT i CIT do 15 proc., ma zredukować liczbę urzędników, ma nie podpisywać ACTA bez poważnej, otwartej debaty itd. Jak wypowie ACTA, obniży podatki, zmniejszy liczbę urzędników do poziomu z 1989 r., to pogadamy. Mam wrażenie, że jeżeli nawet w poniedziałek coś obieca i podpisze krwią z serdecznego palca, to za pół roku będzie twierdził, że to nie był jego palec.

2. Gdybym dostał zaproszenie na "Obywatelską debatę dotyczącą wolności i praw w telefonie" albo na "Obywatelską debatę dotyczącą wolności i praw w weekendy", też bym nie poszedł. Od takich rzeczy jak regulowanie praw podstawowych mamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej.

3. Wysłanie zaproszenia w piątek o 17.10 z prośbą o stawienie się w poniedziałek rano w Warszawie, bez podania planu spotkania, bez informacji, kto ile będzie miał czasu na wystąpienie, jest objawem złych intencji. A wysyłanie listu bez podania adresata jest niegrzeczne.

Subiektyw


http://subiektyw.glogg.pl/

Słowo "internauci" stało się ostatnimi czasy bardzo modne. Choć prawdę mówiąc nie pamiętam, aby używał go ktoś z moich znajomych. Ba, dla większości z nich słowo to jest tak samo abstrakcyjne jak słowo "astronauci". Lub "argonauci". Słowo to jest używane głównie przez ludzi analogowych. Ludzi XX wieku. Czyli w większości polityków.

Kto to jest internauta? Użytkownik Internetu? Dżizas. A kto nim dzisiaj nie jest? Emeryci? Nie wszyscy, spora część z nich go używa. Osoby mieszkające w Bieszczadach? Tam on też już dawno jest. Więc o co chodzi? Czy osoby korzystające z komórek nazywa się "komórkonautami"? (...)

Nie ma (...) czegoś takiego jak "środowisko internautów". Kto do niego należy? Gimnazjalista z Krosna? Emerytka z Katowic? Matka prowadząca bloga z Augustowa? Co to znaczy "premier spotkał się z przedstawicielami środowiska internautów"? (...) Czyli z kim? Kilkoma znanymi blogerami?

Szastanie tym staroświeckim pojęciem pokazuje tylko jak niektóre środowiska oddalone są od normalnego życia. Uwaga, ja jestem JEMNAUTĄ, PIJNAUTĄ, KOMÓRNAUTĄ, ODDYCHNAUTĄ I TELENAUTĄ. No właśnie. Czy ktoś ostatnio spotykał się ze środowiskiem telewidzów? Albo ze środowiskiem radiosłuchaczy?

Kominek


http://www.kominek.tv/

Nie bardzo też wiem, o czym niby mielibyśmy dyskutować, bo wolność i prawa w Internecie to temat równie rozległy, jak "rozmowy o sensie życia". Myślę, że celowo w temacie debaty nie ma słowa "ACTA" i premier to w odpowiednim momencie wypomni.

Kto mnie czyta, ten wie, że lubię naszego premiera, lubię PO i uważam, że robią mi dobrze. Michała Boniego też lubię. Ja w sumie lubię wszystkich polityków, poza tymi oszołomami od "w Smoleńsku doszło do zamachu!".

Ale na debatę nie pójdę. (...)

Przewiduję, że kto nabierze się na ten poniedziałkowy teatrzyk i pójdzie w nadziei, że wytłumaczy premierowi, jaki ten jest zły i głupi, okaże się zwyczajnym naiwniakiem (...). Pamiętam, jak raz poszedł na spotkanie z "artystami" do "Drugiego śniadania mistrzów". Też bardzo chcieli mu dopiec, a pojechał z nimi jak z dzieciakami. Dwa lata temu z blogerami i ludźmi Internetu też sobie nieźle poradził.

W poniedziałek będzie tak samo i z pojedynku (bo tymże będzie ta debata) premier wyjdzie z tarczą, uzmysławiając wszystkim, że on też jest przecież "internautą" i nigdy żadnej cenzury wprowadzać nie chciał. Doszło po prostu do jednego wielkiego nieporozumienia, chrzanić cenzurę, chrzanić ACTA. Na pewno coś wspomni o konieczności gnojenia pedofilów i poszanowaniu praw autorskich, aczkolwiek w przypływie szczerości może nawet przyzna, że jemu też zdarza się coś ściągnąć z Internetu.

Na koniec obieca, że takich debat będzie więcej, bo demokracja to, demokracja tamto. Dziękuję, papa.

Rybitzky


http://rybitzky.salon24.pl/

Owszem, poniedziałkowa debata ma być telewizyjnym spektaklem zaplanowanym zgodnie z tradycyjnymi regułami PR. Ale to nie znaczy, że jej uczestnicy mają się podporządkować narzuconej "narracji". W Kancelarii Premiera zgromadzą się reprezentanci realnej grupy nacisku i nie wierzę, że dadzą się z łatwością obłaskawić gładkim słówkom. Chociażby dlatego, że po poprzednich tego typu "konsultacjach" część z nich wyszła na głupców.

W roku 2010 odbywały się podobne spotkania – które, jak widać, niczego polskich władz nie nauczyły. Wówczas ostro krytykowałem ich przebieg oraz efekt (jak się okazuje – słusznie, bo ówcześni dyskutanci dali się poprowadzić PR-owcom rządu za rękę). Wielu czytelników mojego bloga zarzucało mi wówczas, że krzyczę, bo mnie nie zaproszono.

Cóż, teraz zostałem zaproszony i zamierzam z zaproszenia skorzystać. To będzie gra na cudzym boisku, ale naiwnością jest wiara, że wszystko załatwimy – tak jak proponuje MJ Minakowski – dyskusją między sobą w Internecie. Póki co, siedzibą władzy jest KPRM, a telewizja dla większości obywateli RP stanowi najważniejsze medium. Nie możemy się odwrócić plecami od rzeczywistości.

Można z góry założyć, że poniedziałkowa debata dużo nie zmieni i nic nie wniesie – ale niewykluczone, że tak właśnie myślą PR-owcy Tuska. I popełniają w ten sposób poważny błąd.

opr. puo

Piotr Konieczny



http://niebezpiecznik.pl/

Pozostało 100% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?