Reklama

Kampania łupkowa - komentuje Igor Janke

Rosjanie zrobią wiele, by zablokować wydobycie gazu łupkowego w Polsce. Musimy być na to przygotowani - przestrzega publicysta "Rzeczpospolitej"

Publikacja: 16.05.2012 20:08

Igor Janke

Igor Janke

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Kolejne państwa rezygnują z wydobycia gazu łupkowego. Bułgaria, Czechy, Rumunia, Francja, niektóre niemieckie landy. Kto następny?

Dziś wydaje się, że w Polsce wszyscy są przekonani, że dla nas łupki są szansą, i gospodarczą, i polityczną. Jesteśmy także znacznie mniej podatni na rosyjskie wpływy niż Bułgaria czy Rumunia. Pamiętajmy jednak, że zablokowanie wydobycia gazu leży w interesie wielu różnych sił. Oczywiście Gazpromu, ale także francuskich dostawców technologii atomowych czy producentów instalacji do produkcji zielonej energii. Presja jest więc wielostronna.

Historia bułgarska pokazuje, że przeciwnicy wydobycia łupków są w stanie użyć niezwykle wyrafinowanych narzędzi i działać na wielką skalę. Kilkanaście dni temu komisja petycji rozpatrywała dwa wnioski z dwóch krajów w sprawie zablokowania wydobycia łupków. Z Bułgarii i... z Polski. Polski wniosek -  domagający się zablokowania wydobycia w całej Unii był podpisany przez jednego obywatela. Wniosek dotyczący Bułgarii -  przez osiem tysięcy ludzi. Ale czy możemy być pewni, że z Polski nie pojawią się wkrótce kolejne, lepiej przygotowane wnioski? Czy tak trudno zorganizować akcję i zebrać nie kilka, lecz kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy podpisów? Czy możemy być pewni, że polskich polityków nic nie jest w stanie zawrócić z obranego kursu?

Pamiętajmy, że jeśli zmienią się nastroje społeczne, politycy też mogą zmienić zdanie. Dziś ciągle mówimy tylko o niezwykłych perspektywach. Jeszcze maszyny wiertnicze nie stanęły przed domami. Nie doszło do wypadku. Nikt też nie zgłosił, że woda w jego okolicy zmieniła barwę czy zapach. Ale to się może zdarzyć. A jedno niekorzystne wydarzenie nagłośnione przez tabloid może wywołać lawinę.

Na wsiach, gdzie trwają (albo są zapowiadane) odwierty, pojawiają się ekolodzy straszący mieszkańców. Przypomnijmy sobie, jak wybuchły protesty w sprawie ACTA. Z dnia na dzień zmobilizowano dziesiątki tysięcy ludzi, którzy wyszli na ulice demonstrować w sprawie, o której do niedawna nie słyszeli. I tylko intuicyjnie czuli, że ktoś chce zabrać im ich wolność. Przypomnijmy sobie, jak błyskawicznie zbierano setki tysięcy podpisów w akcjach przeciwko PZPN.

Tak samo stało się z akcją antyłupkową w Bułgarii. Ogromna część opinii publicznej, która nie słynęła wcześniej z przesadnej troski o czystość wody i zieleni, nagle mocno sprzeciwiła się wydobyciu gazu łupkowego. Dlaczego? Bo -  jak łatwo się domyślić -  bułgarska opinia publiczna miała wątłe pojęcie o tym, że gaz łupkowy to szansa na energetyczne uniezależnienie się od Rosji.

Jeśli politycy w Polsce uznają, że wszyscy u nas przyjmą z radością i nadzieją setki nowych wież wiertniczych, mogą się zawieść. Tak jak rząd Donalda Tuska przejechał się na podwyższeniu wieku emerytalnego. Rząd zaniechał jakiejkolwiek kampanii informacyjnej, nie zdobył się na poważną rozmowę i płaci za to teraz wysoką polityczną cenę. Oby nie stało się tak w sprawie łupków. Bo tę cenę zapłacimy wszyscy.

Reklama
Reklama

Na razie sytuacja nie wygląda dobrze. Nikt nie prowadzi poważnej, przemyślanej, konsekwentnej kampanii informacyjnej. Pojawiają się tu i ówdzie pojedyncze akcje, słychać, że wielkie państwowe firmy zapowiadają jakieś działania, ale w rzeczywistości dzieje się niewiele.

Tymczasem potencjalną bombę trzeba rozbrajać nie wtedy, gdy wybucha, ale wtedy, kiedy jeszcze nikt nie podejrzewa, że coś może się z nią stać. Akcje informacyjne trzeba prowadzić już. I to na dużą skalę. Mówimy o olbrzymim projekcie, wartym łącznie wiele miliardów euro, o wielkim znaczeniu także politycznym. Kampanie informacyjne powinno więc organizować i państwo, i samorządy, które mogą mieć zyski z inwestycji, i firmy, które mogą zarobić na całym przedsięwzięciu. Taka akcja musi być dobrze przemyślana, staranie zaplanowana, adresowana i do szerokiej opinii publicznej, i do społeczności lokalnych. Powinny być w nią zaangażowane i media ogólnopolskie, i lokalne, tradycyjne i społecznościowe, działacze organizacji pozarządowych, wolontariusze i politycy.

Gra toczy się o ogromną stawkę -  i dla nas, i dla Rosjan. Nie miejmy wątpliwości -  druga strona zrobi wiele, by przekonać polską i europejską opinię publiczną, jak wielkim zagrożeniem jest wydobycie gazu ukrytego w skałach. Musimy uprzedzić te działania.

Kolejne państwa rezygnują z wydobycia gazu łupkowego. Bułgaria, Czechy, Rumunia, Francja, niektóre niemieckie landy. Kto następny?

Dziś wydaje się, że w Polsce wszyscy są przekonani, że dla nas łupki są szansą, i gospodarczą, i polityczną. Jesteśmy także znacznie mniej podatni na rosyjskie wpływy niż Bułgaria czy Rumunia. Pamiętajmy jednak, że zablokowanie wydobycia gazu leży w interesie wielu różnych sił. Oczywiście Gazpromu, ale także francuskich dostawców technologii atomowych czy producentów instalacji do produkcji zielonej energii. Presja jest więc wielostronna.

Historia bułgarska pokazuje, że przeciwnicy wydobycia łupków są w stanie użyć niezwykle wyrafinowanych narzędzi i działać na wielką skalę. Kilkanaście dni temu komisja petycji rozpatrywała dwa wnioski z dwóch krajów w sprawie zablokowania wydobycia łupków. Z Bułgarii i... z Polski. Polski wniosek -  domagający się zablokowania wydobycia w całej Unii był podpisany przez jednego obywatela. Wniosek dotyczący Bułgarii -  przez osiem tysięcy ludzi. Ale czy możemy być pewni, że z Polski nie pojawią się wkrótce kolejne, lepiej przygotowane wnioski? Czy tak trudno zorganizować akcję i zebrać nie kilka, lecz kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy podpisów? Czy możemy być pewni, że polskich polityków nic nie jest w stanie zawrócić z obranego kursu?

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Marek Konopczyński: W czyim interesie jest nowa ustawa o zawodzie psychoterapeuty?
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Wszystkie książki historyczne, których nie przeczytał Donald Trump
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Ukraina jeszcze daleko od pokoju. Co właściwie ustalono w Białym Domu?
Opinie polityczno - społeczne
Dagmara Jaszewska: Maks Korż i fenomen ruskiego hip-hopu, czyli rock and roll dzieje się dziś na Wschodzie
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Polacy wychodzili sobie defiladę w Święto Wojska Polskiego. Nieprawdą jest, że czci się wyłącznie porażki
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama