Jakkolwiek pomysły stymulowania gospodarki należy traktować z dużą dozą ostrożności, to należy przyznać, że w demokratycznym świecie nie uciekniemy od interwencjonistycznych zabiegów. Zawsze znajdą się zwolennicy ingerowania w gospodarkę i demokratyczny cykl wyborczy da im szansę realizacji pomysłów.
Wydaje się, że najmniej kontrowersyjną metodą stymulowania gospodarki jest inwestowanie w infrastrukturę i edukację. Dzięki autostradom czy sieci portów lotniczych ludzie w tym samym czasie mogą produkować więcej dóbr i świadczyć więcej usług. Kiedy korzystam z autostrady zamiast z prowincjonalnej, zakorkowanej drogi, mogę zaoferować na rynku taką samą ilość wartości, poświęcając na to mniej czasu. Zaoszczędzony czas przeznaczam na wypoczynek bądź dalszą pracę, co daje wzrost gospodarczy. Podobnie rzecz się ma z Internetem. Im bardziej ludzie są ze sobą zespoleni za pomocą tego narzędzia, tym szybciej idee, pomysły oraz innowacyjne rozwiązania krążą w gospodarce i mogą przyspieszyć jej wzrost.
Problemy z energetyką
Z pewnością państwo ma do odegrania w obu dziedzinach dużą rolę, przy budowie infrastruktury drogowej wprost ją finansując, w zakresie budowy szybszej sieci internetowej przynajmniej tworząc dobre regulacje.
Nie inaczej jest w obszarze choćby energetyki. Wielu krajom, ale także regionom Stanów Zjednoczonych, grożą z tytułu deficytów energetycznych poważne konsekwencje. Kwestią wręcz filozoficzną jest to, czy wolny rynek poradzi sobie z tym wyzwaniem.