Gdzie dosypać pieniędzy

Finansowanie rozwoju infrastruktury, szkolenia bezrobotnych oraz ulgipodatkowe dla firm inwestujących w nowe technologie to jedyne sensowne sposoby stymulowania gospodarki – twierdzi ekonomista Kurt Rotthoff

Publikacja: 02.07.2012 00:14

Red

 

Jakkolwiek pomysły stymulowania gospodarki należy traktować z dużą dozą ostrożności, to należy przyznać, że w demokratycznym świecie nie uciekniemy od interwencjonistycznych zabiegów. Zawsze znajdą się zwolennicy ingerowania w gospodarkę i demokratyczny cykl wyborczy da im szansę realizacji pomysłów.

Wydaje się, że najmniej kontrowersyjną metodą stymulowania gospodarki jest inwestowanie w infrastrukturę i edukację. Dzięki autostradom czy sieci portów lotniczych ludzie w tym samym czasie mogą produkować więcej dóbr i świadczyć więcej usług. Kiedy korzystam z autostrady zamiast z prowincjonalnej, zakorkowanej drogi, mogę zaoferować na rynku taką samą ilość wartości, poświęcając na to mniej czasu. Zaoszczędzony czas przeznaczam na wypoczynek bądź dalszą pracę, co daje wzrost gospodarczy. Podobnie rzecz się ma z Internetem. Im bardziej ludzie są ze sobą zespoleni za pomocą tego narzędzia, tym szybciej idee, pomysły oraz innowacyjne rozwiązania krążą w gospodarce i mogą przyspieszyć jej wzrost.

Problemy z energetyką

Z pewnością państwo ma do odegrania w obu dziedzinach dużą rolę, przy budowie infrastruktury drogowej wprost ją finansując, w zakresie budowy szybszej sieci internetowej przynajmniej tworząc dobre regulacje.

Nie inaczej jest w obszarze choćby energetyki. Wielu krajom, ale także regionom Stanów Zjednoczonych, grożą z tytułu deficytów energetycznych poważne konsekwencje. Kwestią wręcz filozoficzną jest to, czy wolny rynek poradzi sobie z tym wyzwaniem.

Można zaryzykować tezę, że przynajmniej z powodu stuletniego udziału państwa na tym polu, co powoduje uzależnienie gospodarek od rządów, nie uciekniemy od dalszego jego zaangażowania w tej dziedzinie. Niemniej należy uważać na to, by wdrażanie proekologicznych rozwiązań nie niszczyło rynkowych zachowań.

Nie zatrudniać urzędników

Drugim najszerzej akceptowalnym sposobem stymulowania gospodarki jest inwestowanie  w edukację. Nie chodzi tu bynajmniej o powszechne zapewnienie przez państwo wykształcenia wyższego wszystkim zainteresowanym. Mam tu na myśli na przykład bezrobotnych, którzy stracili pracę przez tzw. kreatywną destrukcję, czyli zastąpienie starych metod wytwórczości nowymi, które nie wymagają takich ilości zasobów ludzkich. Akceptowalną interwencją jest pomóc bezrobotnym, by mogli być produktywni w nowych dziedzinach wytwórczości, przez szkolenia zapewniające podniesienie kapitału ludzkiego.

Tym rodzajem interwencji, jak się wydaje, najmniej szkodliwym, mogą być ulgi podatkowe dla firm szkolących pracowników w obcowaniu z nowymi technologiami czy wręcz ich produkowaniu i wdrażaniu. Zważywszy na fakt, że państwa dotują innowacje, możemy część zasobów przeznaczyć na zniwelowanie ich naturalnych, a krótkoterminowo przykrych konsekwencji, czyli utraty miejsc pracy.

Z pewnością wątpliwe są stare metody interwencjonizmu znane choćby z New Dealu, kiedy to według zwolenników rządowej stymulacji gospodarki ta metoda święciła triumfy. Niestety, są dalej stosowane przez polityków, ponieważ – świadomie bądź nie – państwa, zwiększając zatrudnienie urzędników, próbują stymulować gospodarkę.

Ale nawet abstrahując od niskiej współcześnie skuteczności tych rozwiązań, są one szkodliwe z fiskalnego punktu widzenia. Opodatkowanie konsumentów na poczet opłacenia urzędników jest mniej efektywne niż pozostawienie im wolnych środków. Konsumpcja prywatna powoduje bowiem tworzenie nowych miejsc pracy przez przedsiębiorców chcących ją zaspokoić.

Ludzie czy autostrady

Wracając do budowy infrastruktury czy podnoszenia kapitału ludzkiego – należy tu ustalić pewne priorytety. Są państwa, które mają niezłą infrastrukturę – takie jak USA czy Hiszpania - i jej budowa nie może dać takiego efektu jak w państwach takich jak Polska, które jej nie mają. Tyle że państwa, które nie mają infrastruktury, zazwyczaj borykają się z problemem mniejszych zasobów. Muszą zatem wybierać pomiędzy budową autostrad czy kolei a dotowaniem przedsięwzięć z dziedziny kapitału ludzkiego.

To przypadek Polski. Pytanie brzmi: czy wybrać pierwszą metodę, która da długofalowo większy wzrost, czy też prowadzić politykę zrównoważonego rozwoju. Polska, wykorzystując programy unijne, poszła tą drugą drogą. Czas pokaże, czy jest to skuteczne i czy nie lepiej było najpierw wybudować sieć porządnych dróg.

—not. rafm

Dr Kurt Rotthoff jest ekonomistą, wykładowcą Seton Hall School w New Jersey, doktorat uzyskał w Clemson University, jednej z najlepszych uczelni publicznych w USA. Wykładał na Uniwersytecie Karola w Pradze oraz jako profesor wizytujący Georgetown University. Publikuje w „Journal of Economics and Finance", „International Journal of Trade and Global Markets" i „Economic Affairs"

Jakkolwiek pomysły stymulowania gospodarki należy traktować z dużą dozą ostrożności, to należy przyznać, że w demokratycznym świecie nie uciekniemy od interwencjonistycznych zabiegów. Zawsze znajdą się zwolennicy ingerowania w gospodarkę i demokratyczny cykl wyborczy da im szansę realizacji pomysłów.

Wydaje się, że najmniej kontrowersyjną metodą stymulowania gospodarki jest inwestowanie w infrastrukturę i edukację. Dzięki autostradom czy sieci portów lotniczych ludzie w tym samym czasie mogą produkować więcej dóbr i świadczyć więcej usług. Kiedy korzystam z autostrady zamiast z prowincjonalnej, zakorkowanej drogi, mogę zaoferować na rynku taką samą ilość wartości, poświęcając na to mniej czasu. Zaoszczędzony czas przeznaczam na wypoczynek bądź dalszą pracę, co daje wzrost gospodarczy. Podobnie rzecz się ma z Internetem. Im bardziej ludzie są ze sobą zespoleni za pomocą tego narzędzia, tym szybciej idee, pomysły oraz innowacyjne rozwiązania krążą w gospodarce i mogą przyspieszyć jej wzrost.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?