Obrońcy dzieciństwa na manowcach

Wycofywanie się z wprowadzenia „reformy wieku szkolnego” spowodowało chaos. Nieumiejętność jasnej, ale zdecydowanej dyskusji ze społeczeństwem o konieczności tego zabiegu sprawiła, że pojawiły się argumenty o kradzeniu dzieciństwa – pisze fizyk.

Publikacja: 26.05.2013 19:22

Łukasz A. Turski

Łukasz A. Turski

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Red

Siedemnastego lutego 1870 roku parlament brytyjski uchwalił przygotowany przez Williama Fostera, członka Partii Liberalnej, Akt Edukacji Powszechnej. Dokument ten wprowadził po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii obowiązek powszechnej edukacji wszystkich dzieci w wieku od 5 do 12 lat i obłożył obowiązkiem organizacji szkół władze municypalne (dziś powiedzielibyśmy – samorządowe). Z zapisów tego aktu do dziś w Anglii, Szkocji, Walii pozostały odpowiedzialność władz lokalnych za edukację powszechną i dolna granica obowiązkowego wieku szkolnego. W Irlandii Północnej granica wieku została obniżona oficjalnie do lat czterech (de facto ma to też miejsce w Anglii i Walii, gdzie dzieci idą do szkoły w roku, w którym kończą pięć lat).

Barbarzyństwo liberałów?

Przytaczam ten fakt, aby podkreślić, od kiedy to liberałowie zawiązali spisek, by ukraść dzieciom szczęśliwe dzieciństwo. Dziś kradną je przedstawiciele wielu innych partii politycznych o różnych ideowych denominacjach w tak niedemokratycznych państwach Europy jak Austria, Belgia, Cypr, Czechy, Francja, Niemcy, Grecja, Hiszpania, Holandia, Węgry, Islandia, Republika Irlandii, Włochy, Liechtenstein, Litwa, Luksemburg, Norwegia, Portugalia, Słowacja i Słowenia. Oparły się temu barbarzyństwu tylko: Bułgaria, Estonia, Dania, Finlandia, Łotwa, Rumunia, Szwecja. Bój o dzieciństwo toczy się ostatnio pomiędzy Odrą i Bugiem. Musi być to bój o sprawy ostateczne, na polu bitwy bowiem pojawił się niezwykle zasłużony milczeniem w sprawie np. przywrócenia matematyki na maturach, Komitet Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk, publikując sygnowany przez profesor Danutę Klus-Stańską dokument odnoszący się do projektu nowelizacji ustawy oświatowej, ale w istocie traktujący głównie o sprawie dolnej granicy wieku szkolnego.
Dokument ten jest zadziwiającym przykładem, jak osoby zawodowo mające się zajmować kształceniem dzieci i młodzieży, w tym, jak rozumiem, i w sposobie cywilizowanego prowadzenia dyskusji, potrafią dla swoich nieukrywanych ambicji używać nieprzyzwoitych form krytyki ad personam. Cytuję: „Polska szkoła uprzedmiotawia uczniów, prowadzi wieloletni trening antydemokratycznych wdrożeń z kultem tzw. poprawnej odpowiedzi, traktowanej jako jedyna słuszna, i kolektywnym myśleniem, inercyjnie celebrowanym od czasów komunizmu. Jeśli zestawić to ze stosunkiem Minister K. Szumilas do społeczeństwa, chciałoby się powiedzieć – taka Minister, jaka szkoła”.

Przyszłość Polski powinna się opierać na edukacji, a nie "śnie o potędze z gazu z łupków", czy paplaninie o przedłużaniu szczęśliwego nicnieumienia

Tekst profesor Danuty Klus-Stańskiej pełen jest też wielu innych inwektyw dotyczących spraw podobnie ogólnych i nie przytacza żadnego istotnego argumentu merytorycznego. To tekst agitacyjny, mający poprzeć prowadzoną od kilku lat destrukcyjną dla projektu obniżenia wieku szkolnego działalność grup społecznych wspartą ostatnio akcją reklamową armii „znanych z bycia znanymi” oraz popularnych aktorów broniących szczęśliwego dzieciństwa ich dzieci, kradzionego przez liberała Tuska z komunistką Szumilas na czele (sławnych pogrobowców lorda Gladstona).

Zmiana geometrii świata

Komitet Nauk Pedagogicznych PAN oraz spora część zawodowego środowiska pedagogów znaleźli się na marginesie przemian edukacyjnych zachodzących na świecie w ciągu kilkunastu ostatnich lat. Rewolucja technologii informacyjnych, symbolicznie rozpoczęta w listopadzie 2001 roku pojawieniem się na rynku pierwszego iPoda, spowodowała, że na zawsze zmieniły się metody naszego udziału w poznawaniu, akceptowaniu i zrozumieniu otaczającego nas świata. Zmieniła się jego geometria. Bliskość społeczna i bliskość dostępu do wiedzy i kultury przestały być związane z geometrią powierzchni kuli ziemskiej. Teraz łączą się one z geometrią sieci informatycznej i dostępem do chmury informacji. Sąsiadem nie jest już ktoś za miedzą. Dzieci i młodzież są pierwszymi obywatelami i obywatelkami tego nowego świata. Próby wtłoczenia ich w pojęcia znane autorom tekstu Komitetu Nauk Pedagogicznych pozbawione są jakiegokolwiek sensu.

Dzieci w wieku kilku lat poznają w zabawie w świecie sieci więcej faktów i ich wzajemnego powiązania, niż poznawali absolwenci najlepszych uczelni w XVI wieku. Przyswajanie wiedzy przestało być podstawowym zadaniem szkoły w XXI wieku. Jej zadaniem jest utwierdzenie dzieci w naturalnym dla nich odczuciu, że nauka i poznawanie świata to najwspanialsza zabawa wszech czasów. Szkoła ma tylko sterować procesem poznawania świata poprzez wspieranie indywidualnych talentów każdego dziecka. Ma być też ona przyjacielem, doradcą i współtowarzyszem ubezpieczającym każdego z nas na naszej własnej drodze przez krainę poznania. Tak jak tego chciał XVIII-wieczny, ale jakże współczesny w tym fragmencie swej doktryny Johann Pestalozzi.

Nieudolność aparatu edukacyjnego

Godzina w planetarium Niebo Kopernika to lepsza zabawa i lepsza lekcja niż idiotyczne uczenie się piosenki hopsasa albo kontrolowany marsz rozkoszujących się dzieciństwem spętanych linką kontrolną sześciolatków. Kolejka zapisów do Galerii Bzzz w Centrum Nauki Kopernik pokazuje, że poznawanie świata oczyma węża jest lepszym „zachowaniem dzieciństwa” niż samotne wysiadywanie w domu pod okiem babci czy opiekunki i oczekiwanie na „dozwolony” program w którymś z kanałów telewizyjnych. Sukces edukacji niefortunnie zwanej nieformalną, zarówno w Polsce, jak i w większości krajów świata wskazuje, że pojęcie edukacji szkolnej fundamentalnie się zmienia, a z nim kwestia umownego wyboru początku edukacji „szkolnej” traci znaczenie.

To prawda, że przeprowadzona w Polsce próba reformy edukacji powszechnej po 2009 roku została wykonana partacko. Podstawa programowa jest anachronizmem czasów sprzed świata sieci. To gorset mający nieudolnie uchronić niepotrzebny już nikomu szkielet szkoły ze starej cywilizacji. Wycofywanie się z wprowadzenia „reformy wieku szkolnego” wprowadziło chaos. Nieumiejętność jasnej, ale zdecydowanej dyskusji ze społeczeństwem o tym, dlaczego ten formalny zabieg techniczny jest koniecznym pierwszym krokiem ku budowie nowej lepszej szkoły (w dodatku niemal „wymuszonym” zapisem konstytucyjnym o obligatoryjnym bezpłatnym nauczaniu do 18. roku życia i 12-letnim systemem szkolnym), przyczyniła się do rozwoju parakulturowych ruchów aktywistów, szermujących nie tylko owymi argumentami o kradzeniu dzieciństwa przez postkomunistyczną zgraję, ale też absurdalnymi historiami, jak brak owych pisuarów szkolnych o dopasowywanej do wieku dzieci wysokości (ciekawe skądinąd, czy wszyscy celebryci broniący szczęśliwego dzieciństwa swych pociech mają w domach urządzenia sanitarne dopasowujące wymiary w interaktywny sposób do wieku i wymiarów użytkowników).

Ta nieudolność techniczna aparatu edukacyjnego, postawionego bez przygotowania przed realizacją zadania, którego sensu chyba nie rozumiał, doprowadziła do znanych i przebadanych we wszystkich wymienionych przeze mnie krajach negatywnych zjawisk związanych z różnicą wieku uczniów w tej samej klasie, zróżnicowania poziomów kompetencji poszczególnych przedmiotów itp. Nałożyło się na to błędne działanie naszego państwa w okresie krótkotrwałego i płytkiego niżu w szkołach prowadzące do likwidacji klas, a nawet szkół zamiast istotnego zmniejszenia liczebności klas. Realne oszczędności finansowe takich działań są nieporównywalne ze stratami, jakie poniesiemy w przyszłości. Bałagan, wywołany szamotaniną „wprowadzać sześciolatki czy nie”, spowodował w ten sposób istotne zagrożenie dla przyszłego rozwoju Polski. Dobra powszechna i współczesna edukacja jest bowiem jedynym narzędziem mogącym powstrzymać nasz kraj przed zapaścią cywilizacyjną w najbliższych dziesięcioleciach.

Pierwszy uśmiech niemowlęcia

Zarówno szkoła sformalizowana, jak i antysześciolatkowe ruchy społeczne, nie mówiąc już o Komitecie Nauk Pedagogicznych, a także, ku memu ubolewaniu, o obu niezwykle zasłużonych dla naszego kraju związkach zawodowych nauczycieli, ignorują fakt, że w Polsce w ciągu ostatnich 17 lat przeprowadzony został największy w naszej historii eksperyment edukacyjny, zakończony wielkim sukcesem. Eksperyment, w którym uczestniczyło i uczestniczy więcej ludzi, niż głosuje na wielkie partie polityczne w rozmaitych wyborach.

Prawie trzy miliony gości Centrum Nauki Kopernik, sto tysięcy ludzi rocznie na organizowanym od 17 lat Pikniku Naukowym Polskiego Radia w Warszawie, pękające w szwach sale także mającego już 17 lat Warszawskiego Festiwalu Nauki, tysiące ludzi na festiwalach, kiermaszach, piknikach, festynach nauki i techniki w Mielcu, Opolu, Tarnowie, nauczyciele z polskiej prowincji koordynujący światowe programy „polowania” na asteroidy, rewelacyjnie działający program „Wszechświat w dłoni”, powstające w wielu miastach Polski, mniejsze lub znacznie większe niż warszawski Kopernik, centra nauki, setki Klubów Młodego Odkrywcy – to wielomilionowa armia ludzi wprowadzająca w czyn społeczną reformę edukacji narodowej. Tej armii nie byłoby, gdyby nie tysiące nauczycieli szkolnych, którzy stają na czele wielu ruchów zmiany edukacji. Polscy nauczyciele zawsze byli forpocztą pozytywnych przemian w kraju. I dlatego trudno mi znieść to, że i oni zostali obrażeni cytowaną opinią Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN.

Przyszłość Polski powinna się opierać na edukacji, a nie „śnie o potędze z gazu z łupków” czy paplaninie o przedłużaniu szczęśliwego nicnieumienia. Dlatego, jak mówił Jacek Kuroń, nie palmy obecnego systemu, ale zbudujmy własny, nowy, uznający fakt, że radość poznawania świata, czyli radość nauki zaczyna się z pierwszym uśmiechem niemowlęcia i kończy ostatnim pytaniem, jakie zdołamy postawić w życiu.

Autor jest fizykiem, profesorem, pracownikiem Centrum Fizyki Teoretycznej PAN, pomysłodawcą i przewodniczącym rady programowej Centrum Nauki Kopernik oraz Rady Programowej Pikniku Naukowego Polskiego Radia, laureatem Nagrody im. Steinhausa i Złotego Medalu Europejskiego Towarzystwa Fizycznego za upowszechnianie fizyki

Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń