Unia Europejska z pewnością przechodzi kryzys, być może najgłębszy w całej jej 60-letniej historii. Ten kryzys ma charakter ekonomiczno-instytucjonalny. Na słabość gospodarek krajów unijnych (obnażoną krachem bankowym w USA, a następnie atakami spekulacyjnymi na obligacje państwowe szeregu krajów strefy euro) nałożyła się niewydolność unijnych instytucji. Ale jakkolwiek spektakularny i dolegliwy dla społeczeństw, których dotknął, kryzys ten w taki czy inny sposób da się przezwyciężyć – nawet jeśli trzeba byłoby do tego demontażu strefy euro i powrotu do narodowych walut; i nawet jeśli po nim nie nastąpiłby długi okres wysokiego wzrostu PKB. Tak czy inaczej, koniunktura kiedyś wróci, a instytucje można naprawić lub rozmontować te, które uzna się za nie do naprawienia.
Dwa kryzysy
Ale strefę euro i całą Unię (podobnie zresztą jak cały świat zachodni) drąży od pewnego czasu innego rodzaju kryzys: taki, który ma charakter bardziej fundamentalny – on nie minie wraz z powrotem koniunktury gospodarczej ani wraz z naprawą instytucji. To kryzys tożsamości.
Ludzie Zachodu już nie bardzo wiedzą, kim są jako przedstawiciele tej cywilizacji. Tym samym nie bardzo są gotowi bronić wartości, które kiedyś stanowiły o specyfice ich społeczeństw. Niekiedy można byłoby nawet odnieść wrażenie, że nowi przybysze w świecie Zachodu (np. nowi członkowie Unii Europejskiej, dawniej siłą zapędzeni do wschodniego samodzierżawia) bardziej przyznają się do tej cywilizacyjnej specyfiki niż ci, którzy mogli korzystać od dawna z dobrodziejstw politycznej wolności. Zachód już nie jest tym Zachodem, o jakim marzyliśmy po tej stronie Łaby za czasów żelaznej kurtyny. Więcej: ludzie Zachodu niekoniecznie uznają tę zmianę za istotną stratę. Konfuzja.
I teraz cała trudność w rozmowie o dzisiejszych problemach Unii polega na tym, żeby celnie nazwać rodzaj współzależności między kryzysem jednego i drugiego rodzaju.
Marek Magierowski w swojej książce „Zmęczona" trafnie opisuje defekt instytucjonalny strefy euro, który walnie przyczynił się do kruchości gospodarek niektórych jej członków i sprawił, że odpowiedź na kryzys z 2008 r. była nieprosta, a kiedy już nastąpiła, to musiała bardzo boleć społeczeństwa poddane tej terapii szokowej.