Przez pół roku osoba zakładająca firmę nie będzie musiała opłacać składek emerytalnych i zdrowotnych. Następnie przez kolejne dwa lata będzie mogła to robić na preferencyjnych zasadach. Dodatkowo nowi przedsiębiorcy będą mogli dłużej – bo przez dwa lata – korzystać z kredytu podatkowego.
Przypomnę nieśmiało, że już dziś osoba rozpoczynająca działalność gospodarczą przez dwa lata płaci składki na ubezpieczenia społeczne na preferencyjnych warunkach. Zresztą wprowadził to już rząd... Leszka Millera. Wtedy to się nazywał Plan Hausnera.
Ale jakoś nie działa. Dlaczego? Bo skoro trzeba wprowadzać ulgi, to znaczy, że obciążenia są za wysokie. A jak są za wysokie tak w ogóle, to co to da, że przez pół roku ich nie będzie, a przez dwa lata będą niższe? Skoro w końcu i tak przyjdzie płacić te za wysokie!
Ale jak jedni przedsiębiorcy nie płacą składek czy podatków, to są konkurencją dla tych, którzy płacą. Konkurencją, dodajmy, nieuczciwą. Bo dla przedsiębiorcy, który płaci te za wysokie składki i podatki, nie ma znaczenia, czy konkurent po drugiej stronie ulicy ich nie płaci nielegalnie czy legalnie. To jest sprawa owego konkurenta i organów podatkowych. Klientów nie interesuje, dlaczego któryś z przedsiębiorców jest tańszy. Głosują nogami.
Z preferencji będą mogły skorzystać osoby, które nie prowadziły firmy w ostatnich trzech latach. Trzeba znowu będzie uruchomić babcie i na nie pootwierać działalność gospodarczą na preferencyjnych warunkach – jak w 1990 roku, gdy weszły w życie zwolnienia od podatku obrotowego i dochodowego podatników osiągających przychody z niektórych rodzajów nowo uruchomionej działalności gospodarczej. Spowodowało to gwałtowny wzrost ilości nowych firm, których działalność sprowadziła się do importu towarów z dużą marżą sprzedawanych podmiotom już działającym. Te z kolei sprzedawały je prawie po kosztach nabycia.