Lenin, patron Majdanu

Dlaczego Zachód tak łatwo ?przystał na ewidentne łamanie zasad demokracji na Ukrainie, ?a nawet do tego zachęcał? ?– pyta publicysta.

Publikacja: 04.03.2014 01:00

Lenin, patron Majdanu

Foto: TVP/PAP

Red

Jedynym efektem wydarzeń z ostatnich miesięcy na Ukrainie, który nie budzi żadnych wątpliwości, a wyłącznie aplauz, jest obalenie licznych tam do niedawna pomników Lenina. Inne wydarzenia i ich skutki nie są już tak jednoznaczne. A przynajmniej nie tak jednoznaczne, jak przedstawiają je zadziwiająco zgodnym chórem i media wszelkich orientacji, i europejscy, a także zamorscy politycy wizytujący kijowski Majdan.

Obraz, jaki suflują opinii publicznej, jest naprawdę piękny. I wzruszający. Oto poddani dyktatora, cierpiący dotąd w milczeniu, pewnego dnia zbuntowali się spontanicznie i zgromadziwszy się na głównym placu stolicy, podjęli całkowicie pokojowy protest. Bezbronny tłum demonstrantów stanął naprzeciw uzbrojonych po zęby oddziałów Berkutu. Ich pokojowy protest śledził cały świat.

A na użytek tej opowiastki stworzono nawet specjalny język. Gdy telewidz widział na filmie młodych ludzi w kaskach, z zasłoniętymi twarzami, z metalowymi rurkami w rękach, szarpiących się z milicjantami w świetle płonących barykad, komentator objaśniał, że właśnie nastąpił „pokojowy atak" manifestantów.

Entuzjaści bolszewizmu

Jednak rzeczywistości nie da się wtłoczyć w scenariusz rzewnej opowiastki dla mas. Padły strzały. Z obydwu stron. Zginęli młodzi ludzie. I zrobiło się strasznie. Wszystkie późniejsze wydarzenia na Ukrainie, z groźbą rosyjskiej interwencji z ostatnich dni włącznie, są tylko konsekwencją owego czwartku na Majdanie, gdy padły strzały. Bo już niczego nie da się odwrócić. Ani uklepać.

Nad Ukrainą wisi groźba rosyjskiej interwencji. Wojny światowej z tego nie będzie, bo nikt nie zechce umierać za Kijów

Dramatyzm sytuacji potęguje fakt, że od początku nie mieliśmy i nadal nie mamy wiarygodnych informacji o obu stronach konfliktu ani o ich działaniach, które w efekcie doprowadziły do śmierci ludzi na Majdanie. Dlatego tak trudne są oceny sytuacji i motywów działania obydwu stron konfliktu, jeśli nie mają być propagandą.

A już całkowitym wróżeniem z fusów zdają się być wszelkie prognozy rozwoju wydarzeń, nawet w najbliższych dniach, choć zajmują się tym rzesze publicystów i ekspertów. Tym większe budzi zdziwienie fakt wielkiego i niezwykle jednostronnego zaangażowania i europejskich, i polskich elit politycznych po stronie Majdanu.

Wiem, że to, co zamierzam teraz napisać, wielu odbierze jako herezję, ale nigdy nie lubiłem śpiewać w chórze. Otóż zastanawiam się, co spowodowało, że Zachód tak łatwo nie tylko przystał na ewidentny przypadek złamania zasad demokracji, której jest orędownikiem, ale nawet do tego zachęcał i stworzył ochronny parasol propagandowy. Czy równie gorąco popierano by także Orbana na Węgrzech, gdyby ten obalił socjalistów „metodą Majdanu", a nie w demokratycznych wyborach?

Ucieszyłem się, gdy padły pomniki Lenina na Ukrainie, ale też naszła mnie zaraz smutna refleksja, że przecież Majdan obalił kamienne wizerunki swego wielkiego nauczyciela. Bo to on pierwszy wraz z małą grupą nieznanych nikomu bolszewików dokonał w Piotrogrodzie przewrotu, zamachu stanu czy puczu, zwanego później niesłusznie rewolucją październikową, i zaprowadził nieświadome jego intencji społeczeństwo prosto do łagrów lub prosto „pad stienku". To on pokazał, jak mała i niereprezentatywna grupa, za to dobrze zorganizowana, dobrze opłacona i zdecydowana, z dyskretną pomocą z zewnątrz, może zdobyć władzę. Skąd więc w dzisiejszej liberalnej i demokratycznej Europie tylu entuzjastów bolszewickiego wynalazku?

Bezrefleksyjne, gremialne poparcie zachodnich elit dla Majdanu jest też złą nauką dla dyktatorów. Dziś już widzą, że poddanie się demokratycznym procedurom wyborczym, nawet pod okiem europejskich obserwatorów, nie gwarantuje im członkostwa w  „klubie przyzwoitych" i poparcia w przyszłości. Nie będą też zbyt chętni do zawierania jakichkolwiek gwarantowanych przez demokrację umów, skoro widzą, jak łatwo demokraci potrafią je łamać już następnego dnia. Syryjski prezydent Sadat już to dostrzegł, negocjując w Genewie.

Mleko się rozlało

Entuzjastyczny aplauz dla psucia demokracji w imię jakichś dalekosiężnych planów politycznych czy też z powodu powszechnej w Europie niechęci do putinowskiej Rosji stał się, wbrew intencjom Zachodu, pięknym prezentem dla Putina. Tylko zrewoltowanie zachodniej Ukrainy przeciw starej władzy pozwala mu dziś na zrewoltowanie południa i wschodu oraz etnicznych Rosjan na Krymie przeciw władzy nowej, dodatkowo obdarzonej wątpliwym mandatem.

Gdyby „pokojowi demonstranci" poczekali zaledwie rok do wyborów i demokratycznie pogonili złodziejską ekipę Janukowycza, Rosjanie nie mieliby najmniejszych szans na zmianę status quo na Ukrainie, o interwencji militarnej już nie mówiąc. Czyżbyśmy więc wszyscy znów zagrali w starej bolszewickiej sztuce pod tytułem „Zachód – pożyteczny idiota"?

Dziś nad Ukrainą wisi groźba rosyjskiej interwencji. Wojny światowej z tego nie będzie, bo nikt nie zechce umierać za Kijów. Putin także dobrze zna granice swoich możliwości oraz potencjał militarny i gospodarczy Zachodu. Dokona korzystnej korekty swoich wpływów na Ukrainie zmierzającej do Unii Europejskiej i wszyscy odetchną z ulgą, że wziął tak mało, a przecież mógł poderżnąć gardło. To też jest stary bolszewicki trik.

Pro domo sua: Spośród wszystkich polityków zaczadzonych kijowską rewoltą tylko prezydent Bronisław Komorowski miał odwagę wyłamać się z chóru i przyznał, że zmiana władzy w Kijowie dokonała się z pogwałceniem reguł demokracji. Ale zaraz dodał, że mleko się już rozlało. Miał oczywiście rację. Tylko w jednym się pomylił: to nie było mleko. To była benzyna.

Autor jest publicystą, scenarzystą ?i reżyserem. W czasach PRL był działaczem opozycji, w stanie wojennym internowany.  ?W 1992 r. został dyrektorem TAI, ?a w latach 1994–2000 był dyrektorem programowym TV Polonia.

Jedynym efektem wydarzeń z ostatnich miesięcy na Ukrainie, który nie budzi żadnych wątpliwości, a wyłącznie aplauz, jest obalenie licznych tam do niedawna pomników Lenina. Inne wydarzenia i ich skutki nie są już tak jednoznaczne. A przynajmniej nie tak jednoznaczne, jak przedstawiają je zadziwiająco zgodnym chórem i media wszelkich orientacji, i europejscy, a także zamorscy politycy wizytujący kijowski Majdan.

Obraz, jaki suflują opinii publicznej, jest naprawdę piękny. I wzruszający. Oto poddani dyktatora, cierpiący dotąd w milczeniu, pewnego dnia zbuntowali się spontanicznie i zgromadziwszy się na głównym placu stolicy, podjęli całkowicie pokojowy protest. Bezbronny tłum demonstrantów stanął naprzeciw uzbrojonych po zęby oddziałów Berkutu. Ich pokojowy protest śledził cały świat.

Pozostało 87% artykułu
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Katedrą Notre Dame w Kreml