W 1983 roku Adam Michnik napisał z więzienia list do generała Czesława Kiszczaka. Tekst tego listu miał w sobie tyle buntu, pogardy i niezależności, że stał się miarą naszego postępowania i naszych wyborów. Myślę tu o kręgach ludzi, wśród których przyszło mi wtedy żyć. Mottem tego tekstu był fragment listu księcia Józefa Poniatowskiego do hetmana Seweryna Rzewuskiego. Było w nim zdanie: „Człowiek poczciwy nie skrywa swych myśli".
Bycie „poczciwym" na ten właśnie sposób, nieskrywanie odczuć i intuicji stało się także moją ideą. Także wtedy, kiedy doszło do pierwszych częściowo wolnych wyborów.
Wybory do Sejmu kojarzą się ze zbiorowością, z ruchem społecznym. A tak naprawdę? Co to są wybory? Wchodzisz za kurtynkę, pochylasz się nad kartką, rysujesz krzyżyk, a potem kartkę wsuwasz do niewielkiego otworu. Jesteś sam. W punktach wyborczych nikt nie dyskutuje, nie rozmawia, nawet zwykłe formalności odbywają się w milczeniu.
Tak też było w 1989 roku. Dlatego tak naprawdę istotne było to, co działo się w czasie kampanii wyborczej. Z czym dzisiaj kojarzy nam się kampania? To wolnoamerykanka po polsku i klaunada w najgorszym wydaniu.
Może więc warto powiedzieć coś o kampanii w 1989 roku? Byłam w nią mocno zaangażowana, mam więc prawo porównać tamtą kampanię z dzisiejszą. Prowadziłam kampanie Jacka Kuronia, Aleksandra Halla, Zofii Kuratowskiej, Adama Michnika, Bronisława Geremka. Czy ktoś dzisiaj da wiarę, że nikt z nich nie powiedział złego słowa na temat swojego przeciwnika?