W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku dosłownie stawałem na głowie, by po 44 latach PRL środowisko dziennikarskie poddać lustracji, i obliczyłem, że gdybym miał tyle banknotów z Władysławem Jagiełłą, ile słów zawierają moje zarchiwizowane artykuły na ten temat, również apele mojego autorstwa, podpisane przez dziesiątki sławnych Koleżanek i Kolegów z prasy, radia i telewizji (z „Rzepy" był m. in. ś. p. Maciek Łukasiewicz) , a też i projekt ustawy ułożony przeze mnie (mogę to teraz ujawnić) i wniesiony przez posłów (m.in. Ludwik Dorn, Jarosław Kaczyński, Kazimierz Marcinkiewicz,Jan Olszewski) do laski marszałkowskiej – byłbym MILIONEREM.
Dlaczego wracam do tematu? Dlatego, że jestem głęboko przekonany, iż dziennikarze nie powinni być tajnymi współpracownikami nie tylko komunistycznej bezpieki (UB, potem SB), lecz również służb specjalnych odradzającego się po roku 1989 polskiego państwa (UOP, potem ABW). W ogóle żadnego normalnego demokratycznego państwa na świecie! Dlaczego nie powinni być TW-redaktorami? Dlatego, że wtedy mogliby manipulować opinią publiczną, a więc podstępnie i w sekrecie formować/kształtować w głowach obywateli fałszywy obraz rzeczywistości (taki, jakiego życzyliby sobie tzw. oficerowie prowadzący), a to już groziłoby chorobą i społeczeństwa, i państwa, skoro większość informacji o Polsce, Europie i świecie dociera do naszych umysłów poprzez media.
Wydawałoby się, że właśnie w tym kierunku zmierza nowa ustawa o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Cytuję marcową „Rzeczpospolitą": „Fnkcjonariusze ABW nie będą mogli pozyskać do tajnej współpracy dziennikarzy" (...) „dziennikarze – których nie wolno służbom werbować do tajnej współpracy – nie muszą być osobami zatrudnionymi jedynie na umowę o pracę, ale też na umowę o dzieło lub zlecenie".
Przepraszam, ale to nieprawda!!! To znaczy – trzecia góralska prawda księdza Tischnera. Dawieriaj, no prawieriaj! („wierz, ale sprawdzaj!"), jak rzekł Michaiłowi Gorbaczowowi prezydent Ronald Reagan. Prezydenta Reagana uwielbiam, więc od razu zadzwoniłem gdzie trzeba i sprawdziłem. Istotnie, artykuł 27. projektu ustawy mówi w ustępie pierwszym, iż „ABW nie może przy wykonywaniu swoich zadań korzystać z tajnej współpracy dziennikarzy",ale już ustęp drugi tego samego artykułu stanowi, iż „Szef ABW, w celu realizacji zadań ABW, może wydać zgodę na korzystanie z tajnej współpracy dziennikarzy"...
Jestem stary i nie mam już sił ani ochoty bić się do końca życia. Może tych „TW-dziennikarzy" przypilnują jacyś młodzi posłowie w komisjach parlamentarnych, do których projekt pewnie już trafił?