Chińskiego kapitału jest dużo, a im więcej można zarobić, tym chęć do jego powielania jest większa. Prowadzi to do eksportowania chińskiej myśli ekonomicznej za granicę. Nie pod postacią czerwonych książeczek z myślami przewodniczącego Mao, ale jako biurokracji i produkcji made in China. Tam, gdzie jest jeszcze taniej niż u siebie.
Afryka na celowniku
Chińczycy szczególnie upodobali sobie Afrykę. Kontynent się rozwija, demografia świadczy na jego korzyść i możliwości rozwoju są praktycznie nieograniczone. Jest trudno, bo drogi są złe, czasami można w różnych, często losowych miejscach spotkać partyzantów, wszechobecna jest także korupcja, ale interesy wciąż można robić. Biznesmenów z Państwa Środka można spotkać w Afryce prawie wszędzie. Niedawno kilka krajów odwiedzał sam prezydent Xi Jingping.
Chiński pracownik za godzinę szycia par butów dostaje średnio 2 dolary. Etiopczyk mniej niż jedną czwartą tej kwoty. Wysyłka kontenera z towarem jest wciąż 4-krotnie droższa niż w Chinach, ale za to odpowiadają problemy z logistyką. Kapitał płynący z Pekinu jest w stanie zmienić ten stan rzeczy. Według Chińczyków Etiopia przypomina Chiny sprzed 30 lat. Kraj zacofany, pozbawiony inwestycji, bez konkretnych perspektyw i dróg rozwoju. Taki był kraj zanim wszedł na kurs w kierunku rozluźnienia gospodarki centralnie planowanej i zanim rozpoczęły się eksperymenty ze strefami wolnego handlu utworzone przez Deng Xiaopinga.
Chiny chcą wyeksportować z kraju ponad 80 mln miejsc pracy. Chętne do ich zagospodarowania są poza Etiopią, Kenia, Lesoto, Rwanda, Senegal i Tanzania. Światowa gospodarka zwalnia, dlatego duzi gracze muszą szukać możliwości dalszych oszczędności. Niskie koszty pracy w krajach Afryki są na wagę złota. Przedsiębiorcy z Państwa Środka mozolnie przebijają się przez skorumpowanych afrykańskich urzędników, którzy wiedzą, że mogą na nowym kapitale sporo zarobić. Po drogach włóczą się kozy i krowy, zdarza się, że 30-kilometrowy odcinek jedzie się przez 2 godziny, ale interesy idą.
Napływ inwestycji
W ciągu ostatniego roku bezpośrednie inwestycje zagraniczne zwiększyły się 3,4-krotnie. W 2013 roku osiągnęły poziom prawie 1 miliarda dolarów. Może być tylko lepiej, ponieważ kraj oferuje dziesiątki miliony osób w postaci taniej siły roboczej. Jedna z chińskich fabryk Huajian wyprodukowała w ubiegłym roku ponad 2 mln par butów. 3500 pracowników tworzy produkty dla takich marek jak Guess czy Nine West. W pierwszym roku zakład zaczął przynosić zyski, obecnie zarabia od 100 do 200 tys. dolarów miesięcznie. Kwalifikacje pracowników stają się tym samym coraz wyższe.