Wojna wielowymiarowa - analiza Grzegorza Kwaśniaka

Myślenie strategiczne w polskich instytucjach zajmujących się obronnością zostało sparaliżowane przez konformizm i przekonanie, że sojusznicy nas obronią – pisze ekspert w dziedzinie wojskowości.

Publikacja: 11.08.2014 01:52

Red

Opisując lub komentując ostatnie wydarzenia na Ukrainie, w Syrii lub Palestynie, wielu dziennikarzy, np. Marek Magierowski w „Plusie Minusie", dodatku weekendowym do „Rzeczpospolitej", zadaje sobie pytanie, czy to już jest wojna czy jeszcze nie. I w tym celu porównują te wydarzenia do którejś z minionych wojen, próbując jednocześnie doszukiwać się w nich wspólnych cech i prawidłowości, które mogłyby wskazywać na pojawienie się współcześnie jakiegoś nowego rodzaju wojny.

Ich wysiłki są godne uwagi i poparcia, ponieważ w swoich działaniach zastępują oni często powołane do tego celu instytucje państwowe, które nie znajdują w sobie tyle intelektualnej świeżości i kreatywności.

Polem walki jest świadomość

Jeden z niezależnych polskich ekspertów dr Rafał Brzeski wyróżnia dwa typy wojen: wojny energetyczne oraz wojny informacyjne, i charakteryzuje je w następujący sposób: „W wojnach energetycznych pokonuje się wroga fizycznie w otwartej walce, maczugą, mieczem lub pociskiem samosterującym. Różnica polega tylko na stopniu stechnicyzowania użytej broni. Skutkiem ubocznym wojny energetycznej są straty w ludziach i zniszczenia substancji materialnej. W wojnie energetycznej walczące strony niszczą przeciwnika na jasno określonym froncie. Uderzenia są szybkie, potężne, widoczne i odczuwalne".

W wojnach informacyjnych, pisze dalej Brzeski, „obezwładnia się przeciwnika informacją – otumania się działaniami wywiadu, podszeptem agentury wpływu, propagandą i manipulacją, a potem bierze się go w poddaństwo. W wojnie informacyjnej zniewala się społeczeństwo stopniowo. Trwa to latami. Polem walki jest ludzka świadomość. W pierwszej fazie wyznaczona do podboju społeczność jest demoralizowana, żeby złamać jej moralny kręgosłup. W kolejnej fazie burzy się obowiązujący w niej od wieków porządek wartości, potem pozbawia się ją poczucia własnej godności, zakłamuje osiągnięcia przodków, wpaja poczucie ogólnej niemożności, by wreszcie zniechęcić do stawiania oporu, tłumacząc, że wszelki sprzeciw jest bezsensowny, bo trzeba płynąć z prądem".

Wydaje się jednak, że współcześnie mamy do czynienia z trzecim, dotychczas niespotykanym, rodzajem wojny: wojną wielowymiarową. Stanowi ona połączenie wojny energetycznej z wojną informacyjną, z jednoczesnym ich rozproszeniem i przeniesieniem w kilka równoległych i zmieniających się wymiarów (przestrzeni), co pozwala zachować pozory braku wojny.

Aktualnie można wyróżnić 11 wymiarów współczesnej wojny: lądowo-militarny, powietrzno-militarny, morsko-militarny, kosmiczno-militarny, elektromagnetyczny, cyberinformatyczny, społeczno-informacyjny, społeczno-terrorystyczny, cywilizacyjno-kulturowy, gospodarczo-ekonomiczny i polityczno-administracyjny.

Istotą wojny wielowymiarowej jest prowadzenie jej równolegle w kilku wybranych przez strony konfliktu, i uznanych za najważniejsze, wymiarach. Typowym przykładem tego typy wojny jest właśnie wojna rosyjsko-ukraińska. Głównymi podmiotami biorącymi udział w tej wojnie są państwo rosyjskie oraz naród ukraiński. Rozpoczęła się ona w listopadzie 2004 roku w wymiarze polityczno-administracyjnym, od próby sfałszowania wyborów przez wspieranego przez Rosję Wiktora Janukowycza.

Pomarańczowa rewolucja poszerzyła tę wojnę o wymiar cywilizacyjno-kulturowy, natomiast reakcja Rosji na te wydarzenia rozszerzyła ją o wymiar społeczno-informacyjny oraz wymiar gospodarczo-ekonomiczny. Taki stan wojny w czterech wymiarach trwał aż do końca 2013 roku, kiedy to wydarzenia na Majdanie spowodowały jej przeniesienie w kolejne wymiary: społeczno-terrorystyczny oraz cyber- informatyczny.

Obecnie wobec sukcesów armii ukraińskiej w zwalczaniu tzw. separatystów (wymiar społeczno-terrorystyczny) Rosja rozważa użycie regularnych sił militarnych, czyli poszerzenie wojny o kolejne dwa wymiary: wymiar lądowo-militarny oraz powietrzno-militarny.

Zakupy po omacku

Decydujący będzie najprawdopodobniej wymiar lądowo-militarny. Możliwa jest jednak również sytuacja, że po niepowodzeniu w wymiarze społeczno-terrorystycznym dojdzie do przeniesienia przez Rosję głównego ciężaru wojny ponownie w wymiar gospodarczo-ekonomiczny lub polityczno-administracyjny i realizacji celów za pomocą środków, np. energetycznych (szantaż energetyczny) lub administracyjnych (fałszowanie kolejnych wyborów).

Poprawna identyfikacja charakteru wojny jest kluczem do zwycięstwa dla każdej armii. Wiele ośrodków analitycznych na całym świecie, w tym szczególnie w USA i Rosji, prowadzi prace naukowo-badawcze w tym zakresie już od wielu lat.

Jednak w Polsce, pomimo istnienia kilku tego typu ośrodków (Sztab Generalny WP, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Akademia Obrony Narodowej), wyniki są bardzo słabe i nie odpowiadają aktualnej sytuacji geopolitycznej Polski.

Wynika to przede wszystkim z tego, że myślenie strategiczne w tych instytucjach zostało sparaliżowane z jednej strony przez nasze wstąpienie do NATO (sojusznicy nas obronią), z drugiej zaś przez szerzący się w nich konformizm oraz chęć zachowania status quo. Dlatego warto dostrzec i docenić wysiłek dziennikarzy, którzy pomimo braku profesjonalnego przygotowania podejmują się tego zadania.

Problem ten nabiera jednak również dodatkowego znaczenia w sytuacji, kiedy nasze siły zbrojne przygotowują się do dokonania tzw. skoku modernizacyjnego. W tych okolicznościach istnieje bowiem – moim zdaniem uzasadniona – obawa, że przygotowywane obecnie przez MON przetargi na zakupy sprzętu i uzbrojenia są realizowane bez określenia charakteru przyszłej wojny oraz, co jeszcze gorsze, bez określenia strategii jej prowadzenia, a więc po omacku i na oślep, a zamiast tego odbywa się to prawdopodobnie pod wpływem lobbingu koncernów zbrojeniowych (sprawa gen. Skrzypczaka).

W tej sytuacji za kilka lat może się okazać, że wydamy 140 mld złotych na sprzęt, który będzie mało przydatny w przyszłej wojnie, a jego jedyną zaletą będzie zaspokojenie ambicji kilku polityków i emerytowanych generałów.

Autor jest ekspertem Narodowego Centrum Studiów Strategicznych ?w zakresie zarządzania strategicznego bezpieczeństwem narodowym

Pisał w Plusie Minusie

Marek Magierowski Dziwna wojna 2–3 sierpnia 2014

Opisując lub komentując ostatnie wydarzenia na Ukrainie, w Syrii lub Palestynie, wielu dziennikarzy, np. Marek Magierowski w „Plusie Minusie", dodatku weekendowym do „Rzeczpospolitej", zadaje sobie pytanie, czy to już jest wojna czy jeszcze nie. I w tym celu porównują te wydarzenia do którejś z minionych wojen, próbując jednocześnie doszukiwać się w nich wspólnych cech i prawidłowości, które mogłyby wskazywać na pojawienie się współcześnie jakiegoś nowego rodzaju wojny.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Franciszek Rzońca: Polska polityka wymaga poważnych zmian. Jak uratować demokrację nad Wisłą?
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Czy Elon Musk stanie się amerykańskim Antonim Macierewiczem?
Opinie polityczno - społeczne
Polska prezydencja w Unii bez Kościoła?
Opinie polityczno - społeczne
Psychoterapeuci: Nowy zawód zaufania publicznego
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
analizy
Powódź i co dalej? Tak robią to Brytyjczycy: potrzebujemy wdrożyć nasz raport Pitta
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką